Federico da Montefeltro Federico da Montefeltro
91
BLOG

Polak szefem NATO - ambitne, choć mało realne

Federico da Montefeltro Federico da Montefeltro Polityka Obserwuj notkę 12

Trzech Brytyjczyków, trzech Holendrów, dwóch Belgów, Włoch, Niemiec i Hiszpan - tak wygląda poczet dotychczasowych sekretarzy generalnych Organizacji Paktu Północnoatlantyckiego pod względem narodowości. Każdy z nich był wybitną osobowością, uzdolnioną pod wieloma względami.

Pierwszym szefem NATO był urodzony w brytyjskich Indiach i wykształcony w Sandhurst Lord Ismay - niemal stereotypowy angielski gentleman o ogromnym doświadczeniu w zakresie strategii, wyniesionym z czasów II Wojny Światowej. Wojownika zastąpił dyplomata - jeden z ojców zjednoczonej Europy, Paul Henri Spaak. Do nieco mniej znanych należą Dirk Stikker oraz Manlio Brosio, za którego kadencji Francja wystąpiła ze struktur wojskowych Sojuszu, a jego siedziba została przeniesiona z Paryża do Brukseli. Najdłużej urzędującym sekretarzem generalnym był holenderski dyplomata i polityk, Joseph Luns, który pełnił swój urząd w latach 1971-1984. Jego następcą był kolejny absolwent Sandhurst (oraz Eton), Lord Carrington. Upadek pierwotnej przyczyny powstania NATO - Związku Radzieckiego - obserwował z fotela szefa Paktu Niemiec, Manfred Wörner (zmarł podczas swojej kadencji). Trzech kolejnych sekretarzy generalnych to już najnowsza historia - Belg Willy Claes, obecny "Mr Europe" Javier Solana oraz Lord Robertson, który objął przewodnictwo nad Sojuszem poszerzonym już o Polskę, Czechy i Węgry.

W tym roku kończy się kadencja trzeciego Holendra pełniącego funkcję sekretarza generalnego Sojuszu, Jaapa de Hoop Scheffera. Czy zastąpi go przedstawiciel jednego z państw Europy Środkowo-Wschodniej?

Niewykluczone. Jednak mało prawdopodobne, by tym przedstawicielem został obecny polski minister spraw zagranicznych, Radosław Sikorski. Nie dlatego, by Sikorskiemu brakowało cech niezbędnych dla szefa największego sojuszu militarnego na świecie. Chociaż nie jest to osoba formatu Paula Henri Spaaka, czasy są obecnie mniej heroiczne i biografia Sikorskiego jest w pełni wystarczająca, by zajął pozycję lidera ważnej organizacji międzynarodowej. Antykomunistyczny opozycjonista, emigrant, reporter wojenny, wykształcony w Oksfordzie, doświadczony polityk, mówiący po angielsku z akcentem, o którym mogę tylko pomarzyć. Do tego żonaty ze znaną na Zachodzie dziennikarką, niezwykle swobodnie poruszający się na światowych salonach i bardzo młody, jak na elitę światowej polityki (najmłodszy z dotychczasowych sekretarzy generalnych miał 53 lata w momencie obejmowania urzędu).

Mimo to Sikorski prawdopodobnie szefem NATO nie zostanie. Słowa holenderskiego ambasadora przy Pakcie, który oświadczył, iż Nie może to być nikt, kto rwie się do bitki, są wyraźnym sygnałem, iż "stara Europa" nie chce Polaka o wyrazistych poglądach na tym stanowisku. Europejscy politycy chcą jak najszybciej naprawić stosunki z Rosją, nadszarpnięte podczas agresji rosyjskiej na Gruzję i kryzysu gazowego, tymczasem Sikorski (i prawdopodobnie każdy inny Polak) jako szef NATO wyłącznie by temu przeszkadzał. Prawdopodobnie Europejczyków wesprze w tym dążeniu nowa administracja Baracka Obamy, który chce maksymalnie ograniczyć ilość frontów, na których musi walczyć amerykańska dyplomacja. A nie można zapominać o tym, iż to właśnie USA są filarem i ostatecznym decydentem w Organizacji Paktu Północnoatlantyckiego.

Dziesięciolecie przystąpienia Polski do NATO byłoby idealnym momentem, by podkreślić jedność Sojuszu i równoprawność wszystkich jego członków. Nie od dziś jednak wiadomo - jest tego z pewnością świadom również Radosław Sikorski - że sprawiedliwość nie jest naczelną wartością w polityce międzynarodowej. Znacznie wyżej ceniona jest skuteczność - i tutaj szanse szefa polskiej dyplomacji mogłyby rosnąć, biorąc pod uwagę jego dość dobrą znajomość tematyki bezpieczeństwa międzynarodowego i w miarę skrystalizowane poglądy co do przyszłości NATO. Pytanie jednak, czy nasi europejscy sojusznicy są gotowi, by ambitnie podjąć walkę o sprawne funkcjonowanie i wzmocnienie roli Sojuszu w światowej polityce, czy wolą bezpieczne status quo?

Pozostawiam to pytanie otwarte, choć sceptycyzm (o ile nie realizm) skłaniałby do wybrania drugiej opcji. Adam Daniel Rotfelt powiedział dziś w TVN24, iż tak głośna dyskusja szkodzi tylko polskiemu kandydatowi i zapewne coś w tym jest. Radosław Sikorski prawdopodobnie pozostanie ministrem spraw zagranicznych, co zmartwi "starą gwardię" resortu przyzwyczajoną do pisania notatek, których nikt nie czyta i ciepłych posadek na egzotycznych placówkach oraz ucieszy młodych dyplomatów, którym minister obiecuje krew, pot, łzy... i podwyżki, tudzież realną pracę na rzecz Polski.

Zaś kariera Sikorskiego, podbudowana jeszcze ambitną (nawet jeżeli ostatecznie nieskuteczną) walką o szefostwo NATO, na pewno nie skończy się w tym roku.

 


 

Przepraszam za długość notki - krócej się nie dało.

4c142805ce9ac8bcc19c8ff9cd35d6ba

twitter.com/FdMontefeltro

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka