Steve Jobs
Steve Jobs
moraine moraine
775
BLOG

Szef Apple miażdży socjalistów z rady miejskiej

moraine moraine Polityka Obserwuj notkę 6

W poprzedniej notce wspominałem milionerów występujących w  lewicowej kampanii społecznej którzy proszą rząd o podniesienie podatków jednak sami nie kwapią się na dobrowolne wspomaganie działań nieodpowiedzialnego państwa na przykład poprzez dobrowolne wrzucenie kilku milionów do czarnej dziury stworzonej przez dług publiczny, czyli przez nieodpowiedzialnych polityków i urzędników. Więcej tutaj: "Proszę podnieście moje podatki"

Jednak nie każdy "obrzydliwie bogaty" jest aż takim hipokrytą. Szef Apple, Steve Jobs wystąpił przed radą miejską miasta Cupertino w którym siedzibę ma jego firma. Jobs dokupił grunty i ma zamiar wybudować nową siedzibę firmy ponieważ stara już jego świetnie rozwijającej się korporacji nie wystarcza. Za ciasno. Jednak musi uzyskać zgodę na budowę przekonując radę miejską. Sam fakt, że człowiek kupił sobie grunty za 300 milionów dolarów i jeszcze musi tracić czas na proszenie o wydanie pozwolenia na budowę jest karygodnym godzeniem w naszą wolność. Poniżej prezentuje film z tego wydarzenia. Wszystko przebiegało w miarę dobrze jednak po zakończeniu prezentacji Jobsa nadszedł czas na zadawanie pytań ze strony rady i... ręce opadają. To chyba znak naszych czasów, ale takiej kumulacji bezczelności, a także czystej głupoty dawno nie słyszałem. 

Najpierw zapytano Jobsa "co z tego będziemy mieli" (w domyśle chodziło o miasto), że zostanie wybudowana tutaj nowa siedziba Apple. Co to za pytanie? Jakie my? Jak buduję biurowiec to buduję go dla swojej firmy, bo... uwaga... widocznie potrzebuje. To ja potrzebuje, a nie miasto i "społeczność lokalna". To najwyżej ktoś mnie może zapytać co ja z tego będę miał i jak będę miał chęć to odpowiem, a jak nie to pośle do diabła. Jobs wyraźnie zirytowany opowiadał o 12 tysiącach wykształconych pracownikach którzy zaszczycą swoją obecnością okolicę i ewentualnie będą chcieli osiedlić się bliżej miejsca swojej pracy co podniesie prestiż miasta oraz o planowanym zadrzewieniu terenu które uczyni okolicę bardziej zieloną...

Przy następnym pytaniu Jobs już nie wytrzymał. Otóż bezczelnie zapytano go czy w zamian mieszkańcy otrzymają darmowy Internet. To już jest niewiarygodne! Niby z jakiej racji? Jobs odpowiedział, że przecież płaci horrendalne podatki więc niech sobie miasto samo da Internet mieszkańcom z tych pieniędzy. Dodał, że jakby nie musiał płacić tych podatków to jego firma by to zrobiła. 

Ale to nie koniec żebrania. Następne pytanie woła już o pomstę do nieba i to zadane zostało przez samego burmistrza miasta: Czy będzie w naszym mieście sklep Apple? Odpowiedź Jobsa: NIE. To wyraźnie ich zasmuciło. Burmistrz próbował przekonywać, że lubi iPady i sam używa i "byłoby fajnie" gdyby w mieście był sklep Apple. Następnie burmistrz wyjął swojego iPada i pokazał go Jobsowi przekonując jak bardzo lubi ten produkt. Nie dochodzi, że widocznie się nie opłaca skoro firma nie chce wybudować sklepu!? Jobs dyplomatycznie odpowiedział, że nie będzie sklepu bo raczej nie będzie on sukcesem w tym mieście. Na co burmistrz nie poddawał się przekonując już wyraźnie zasmuconym głosem: "...ale my pomożemy w sukcesie sklepu."  Steve Jobs już nie odpowiedział ignorując zdziecinniałego burmistrza. 

Gdybym to ja był tam na miejscu Jobsa to chyba nie wytrzymałbym w tej sali nawet sekundy. Poziom rozumowania tych ludzi dorównuje kołchoźnikom sowieckim. 

moraine
O mnie moraine

kontakt: liberty.moraine@gmail.com

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka