moraine moraine
1756
BLOG

Jeszcze o narkotykach, czyli czego uczymy nasze dzieci?

moraine moraine Polityka Obserwuj notkę 70

W sprawie wojny z narkotykami napisałem już wiele. Jestem za jak najszybszym zakończeniem tej farsy. Okazuje się, że coraz więcej ludzi podziela opinię wolnościowców. Zbliża się kampania wyborcza. Ten temat powinien być jednym z istotnych punktów poruszanych podczas tych wyborów gdyż dotyczy on bezpośrednio nie tylko naszych kieszeni (koszty wojny z narkotykami są ogromne) jednak również dotyczy fundamentalnej sprawy czyli ograniczania wolności jednostki przez państwo.

Gdy państwo karze za posiadanie, sprzedaż oraz zażywanie narkotyków łamie podstawową zasadę self-ownership (samoposiadania). Ponieważ to człowiek jest władcą swojego ciała i życia. Obecne państwo łamie tę zasadę. Oczywiście nie tylko walcząc z narkotykami, ale także na wielu innych płaszczyznach np. przymus ubezpieczeń jest jednym z flagowych działań państwa stanowiący przestępstwo przeciwko samostanowieniu.

To niebezpieczne działanie państwa stwarza precedens który jest wykorzystywany jako wymówka do dalszego ograniczania wolności człowieka. Jeśli bowiem wolno przymusić kogoś do ubezpieczenia się lub zakazać mu posiadania narkotyków to również można w imię wyższej konieczności zakazać spożywania surowego mięsa. W stanie North Carolina zakazano restauracjom sprzedaży mięsa z grilla które nie jest dostatecznie usmażone. Klient nie może sobie zamówić średnio usmażonego hamburgera, bo to zbyt niebezpieczne gdyż nie wszystkie bakterie mogłyby zostać zabite! Władza chce decydować już nie tylko co, ale w jaki sposób będziemy jeść. Droga ta prowadzi prosto na manowce, gdyż następnym krokiem musi być zakaz grillowania na prywatnych posesjach, a później zakaz sprzedaży surowego mięsa w sklepach bo przecież niewolnik mógłby je zjeść na surowo na parkingu przed sklepem

Jesteśmy więc traktowani jak bydło albo jak dzieci... no właśnie! Dzieci! Często gdy ktoś zostaje już przekonany co do niesłuszności prowadzenia wojny z narkotykami pojawia się (najczęściej) socjal-konserwatysta który głosem wręcz kapłańskim zadaje pytanie: A co z naszymi dziećmi? Czego w ten sposób uczymy nasze dzieci?

Zakończenie wojny z narkotykami byłoby rzeczywiście bardzo niebezpiecznym przekazem dla naszych dzieci: Twoje ciało nie jest własnością państwa. Należy do Ciebie i tylko ty masz prawo decydować co z nim zrobisz.

To tragedia, bo wtedy musielibyśmy uczyć nasze dzieci odpowiedzialności za swoje czyny, a państwowa szkoła oczywiście tego nie robi ponieważ nie jest to zgodne z interesami tego państwa. Dzieci mogłyby zadawać kolejne niewygodne pytania! Na przykład:

"Skoro sam odpowiadam za siebie to dlaczego rząd zmusza mnie do płacenia na ZUS skoro na moim kalkulatorze widać jasno, że mi się to nie opłaca? Dlaczego córkę premiera chroni borowik z bronią palną, a pan Obama jeździ "bestią" po ulicach z uzbrojonymi w karabiny maszynowe panami, a jednak obaj panowie chcą aby jedyną bronią mojej mamy przed gwałcicielami był telefon komórkowy?"


Oczywiście, że nie możemy zakończyć wojny z narkotykami ponieważ wtedy zmalałaby liczba przestępstw, mniej byłoby przemocy, policjanci mieliby więcej czasu na chronienie nas, pieniądze podatników zostałyby zaoszczędzone, grupy terrorystyczne oraz kartele narkotykowe straciłyby źródło dochodu, oraz oczywiście nasze dzieci byłyby bezpieczniejsze wychodząc na ulice.

Na szczęście tego nie zrobimy, bo przecież służby specjalne muszą z czegoś fundować swoją działalność, a czyż nie jest dla nich prostsze wspieranie mafii narkotykowych? Czyż nie łatwiej pewnemu byłemu ministrowi sportu i byłemu skarbnikowi Partii Władzy było fundować działalność jego partii właśnie z narkobiznesu?

Jeśli nie wiadomo o co chodzi to chodzi o pieniądze. O duże pieniądze:


To jest zdjęcie zrobione w domu dilera narkotykowego. Ile z tych pieniędzy idzie w ręce polityków podtrzymujących prohibicję? 

 

 

 

moraine
O mnie moraine

kontakt: liberty.moraine@gmail.com

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka