Morsik 1 Morsik 1
92
BLOG

Pobłogosław czy wróć?

Morsik 1 Morsik 1 Rozmaitości Obserwuj notkę 4
Po "zadymie" wywołanej książką i pracą magisterską Pawła Zyzaka, Tusk Donald wygrażał nie tylko Instytutowi Pamięci Narodowej, ale również Uniwersytetowi Jagiellońskiemu póbując nawet nasłać na Uczelnię swoją podręczną. Na szczęście ktoś go kopnął w kostkę i nie doszło do dalszego ciągu kompromitacji. Z tego jednak powodu zagrzmiały, i grzmią nadal, surmy bojowe na różnych forach i blogach internetowych. Nie lubię polemiki z "postami" podpisanymi przez "nicki" ale jednak wcisnąłem się do takiego gronka na portalu www.niezalezna.pl i pozwoliłem sobie troszkę pomieszać. A napisałem tak:
 
I co z tego, że iluśtam inteligentów popisze do siebie dla lepszego samopoczucia? Co z tego wyniknie? Nic, bo nie potraficie poderwać ludzi prostych do buntu, do stawiania oporu. Polacy zostali już do upadu spacyfikowani, zachowują się jak mały Jaś, który pojechał w odwiedziny do dziadka. Miał on stary, chiński wazon. Jaś włożył rączkę do tego wazonu i, niestety nie mógł jej z niego wyjąć. Dziadek nie dawał za wygraną. - Jasiu, powiedział, wyprostuj paluszki i spróbuj jeszcze raz. Nie mogę tak zrobić - odpowiedział Jaś, bo wypuszczę z rączki pieniążek, który znalazłem w wazonie... Oto stan polskiego społeczeństwa. Niby mają zaciśnięte pięści, ale tylko dlatego, że ściskają w nich ochłapy, które łaskawie przydzieli im na przeżycie uwielbiany kapitalista.
Piszcie, sobie, piszcie między sobą, tylko pamiętajcie, że jeśli dzisiaj kapitał spekulacyjny nie zlikwiduje uniwersytetów (bo sam Tusk nie ma tu nic do gadania - wypełnia tylko polecenia), to zrobi to jutro, za rok, za lat 10. Zrobi to, żeby nigdy się już nie urodził jakikolwiek przywódca, który uświadomi prostym ludziom, że pięści służą i zawsze służyły do bicia kapitalisty. Bo taki to on już jest z natury - jeśli po ryju nie dostanie od czasu, do czasu to odradza się w swojej najgorszej mutacji...
 
Długo na odpowiedź nie czekałem. Dowiedziałem się z niej o tym, że mój „post” jest smutny, i o tym, że akurat do „niezaleznej” w większości piszą posłowie, nawet euro- i kilka innych jeszcze osobistości. Ponoć bawią się tym dobrze, bo autor komentarza kończy, że jego jakoś w każdym razie nie chce opuścić dobry nastrój - czego i mnie życzy.
 
Po tej wyliczance „zasłużonych wielce” zadano pytanie a kto zaś tenże Morsik? Okazało się, że Szanowne Towarzystwo nie znalazło w moim tekście inwektyw, ani niepotrzebnej agresji, nie znaleziono też nic z Iona (Iliescu, chyba?) i łaskawie określono mnie pozytywną jednostką.
 
Temat pociągnąłem, bo z przerażeniem stwierdziłem, że grono tak szanowne a nie zrozumiało moich intencji. Przemęczenie? Napisałem więc mniej więcej tak:
 
Wyliczył pan Wielkie Nazwiska, ale nie wyliczył Pan czynów. Już to, że uznaje Pan europosłów i posłów w ogóle za ludzi, którzy cokolwiek robią dla ludzi jest co najmniej przyczynkiem do dalszej dyskusji. A mnie o co chodzi? O to, że szeroko pojęty Naród, czyli ludzie, którzy harują w fabrykach nie mają ani jednego przywódcy, ba! nawet go na horyzoncie nie widać! Chodzi mnie o to, że nie mają się na kim oprzeć - nie widzą autorytetu.
 
Bo czyż dla zwykłego robola autorytetem może być ktoś, kto jest wydawcą książek - choćby i wartościowych? Bo czy dla bezrobotnego 50. latka może być autorytetem poseł, nawet euro-?
W moim ukochanym Kraju, w Polsce, nie doczekałem się nigdy Prawdziwego Przywódcy - Inteligenta, który chciałby coś zrobić dla Kraju, który oprócz pisania do szuflady, popróbował zorganizować wokół siebie, swojej idei, ludzi pogubionych w telewizyjnych kanałach, ba! potopionych nawet.
W czasach zamierzchłych, wespół z innymi straceńcami, drukowałem i kolportowałem, walczyłem słowem, ale to słowo wolne docierało do ludzi prostych, kształtowało ich postawy, pomagało podnieść głowy, prostować karki. Wypisywanie mądrości na internetowych blogach niczym złym nie jest, oczywiście ale nie jest to ziarno, które pada tam, gdzie powinno
.
 
Odpowiedziano mi tak: Innych forów nie mamy. Robimy co możemy tam, gdzie możemy. To jest jedno z tych niewielu miejsc. Senator Romaszewski lubił cytować Majakowskiego: „...jednostka zerem, jednostka bzdurą...” Tak nas właśnie zatomizowano - jako naród, społeczeństwo - wszystko jedno, jak to zwał. Córka Senatora zawsze powtarza - „przegraliśmy wojnę o pamięć”. Ma rację. To żeśmy akurat rzetelnie przegrali.
 
Ciągnąłem temat dalej: A kto zaś tenże Morsik chyba oddaje w całości moje intencje. Wkradło się jakieś toto do naszych dyskusji i dyrdymały niezwiązane z pojazdem na Tusków i innych „ojców narodu - wybrańców” prawi. Ci, którzy walczyli o to, żebyście Państwo mieli wolny Internet bez ryzyka wizyty o 6 rano gości nieproszonych, walczyli właśnie pisaniem i drukowaniem, ale to swoje pisanie traktowali jak ziarno. Zrozumcie, Kochani, waszego mądrego bezsprzecznie pisania nie czyta nikt, poza Wami! Zgadzam się, że jednostka niczym, zerem, ale przyznajcie mi rację, że głowa bez mięśni też niczym a mięśnie bez głowy też zerem. A Polska ma i Głowy i Mięśnie, tylko od dziesiątków lat jedni wokół drugich chodzą jak pies koło jeża i nie wiadomo tylko, kto psem a kto jeżem.
 
Następnego dnia pojawił się nowy komentarz, kogoś spoza „towarzyskiego układu”:
 
Niegdyś spotykano się w kawiarniach i podobnie sobie rozmawiano. Takich jak Wy nazywano wtedy „kawiarnianymi opozycjonistami”. Coś tak kiedyś niebezpiecznego jak prasa czy druk, subkulturowe ziny czy tak zwana „bibuła”, różniły się diametralnie od tego, z czym dziś mamy do czynienia. Myślicie sobie, że blog takowy czyta ktoś inny jak „takowi”? Jesteście „takowymi”. Ale „takowymi” tutaj, bo chyba nie „takowymi” gdzie indziej. Użyję tutaj parafrazy i nazwę was „blogowymi opozycjonistami”. Poza kontekst nie wychodzicie, tak jak i kawiarniani wiele lat temu. Piszecie w informacyjnym chaosie, bez przebicia, chwaląc się bardziej lub mniej bezpośrednio posiadaniem w głowie gotowych narracji. Kawiarnie też nie były ulicą, ulicą też nie jest blog. Serio, ale najaktywniejszymi Polakami w naszym kraju są subkultury i kibice. Czyli tak zwany, cytując Billiga, „banalny nacjonalizm”. Tutaj mamy taki banalny patriotyzm, takie „pitolenie” ludzi, którzy na siłę chcą być wielkimi ale globalizacja jest za duża, żeby zauważyć turystę.
 
Dałem się ponieść, bo lubię dyskutować z młodymi ludźmi, i odpowiedziałem w tenże sposób:
 
Czy nie wydaje to się Tobie, Młody Człowieku, dziwne, że jeszcze niedawno „ogromne wojska, bitne generały” występowały przeciwko „kilku myślom co nienowe”, a dzisiaj nie ma nikt ochoty powalczyć z internetowymi blogami? Internet nie jest groźny jako środek przekazu, bo nie trafia tam, gdzie Wolne Słowo trafiać powinno. To gigantyczne wysypisko śmieci, w którym tylko ten znajdzie złoty zegarek, kto nie będzie miał odruchu wymiotnego z powodu smrodu i nie będzie miał nic innego do roboty, poza grzebaniem...
 
Masz rację, Młody Człowieku, kiedy w przeszłości, za Gomułki, za Gierka, przesiadywałem w Klubie Czytelnik, to moje pokazywanie się tam i poczytywanie sobie nie zwiększyło świadomości, tych, którzy wracali zmęczeni z fabryki pod oknami klubu. Dopiero kiedy Ich zauważyłem, wyszedłem z innymi na ulicę i zaczęliśmy przekazywać to, czegośmy się nauczyli, doprowadziło do powiewu Wolności. Niestety, ta wolność zamykana jest coraz szczelniej w internetowych niezmierzalnych czeluściach.
 
Jakiś marzyciel zainspirowany pewnie słynnym cytatem z „Ziemi Obiecanej” skomentował powyższe tak: Ja jestem nikim i nie mam nic, Ty jesteś nikim i nie masz nic, On jest nikim i nie ma nic, czyli RAZEM pójdziemy na każde wybory, wybierzemy (tak jak każdemu z osobna) będzie pasowało, i w ten sposób zmienimy świat na lepszy. Nasz „dialog” trwał dalej:
 
JAK??? - zapytałem - Komplementując w internecie europosłów, posłów, senatorów polityków wszelkiej maści? A może zmieniać najpierw Polskę - świat może zadbać o siebie sam! A może wyjść z zacisza domowego fotela, wyłączyć komputer, telewizor i pójść między ludzi przerażonych utratą pracy, szukających jakiegokolwiek zajęcia za jakiekolwiek grosze, żeby dzieciaki choć nakarmić? A może wyjść zza tych „kawiarnianych stolików”, o których pisze Młody Człowiek i zobaczyć, jak inny człowiek, ze łzami w oczach, wychodzi z apteki z niezrealizowaną receptą? Może wreszcie przestać komplementować Kaczyńskich, przestać prychać na Tusków (czy odwrotnie), wypiąć się wreszcie na posłów, nawet euro - i na początek pokazać im wszystkim figę? Niejaki tow. Lenin pod koniec I Wojny Światowej pisał z Zurychu tak: „Cóż wart jest ten naród, cóż wart jest ten naród, który tyle krzywd znosi i nie buntuje się!?” Wiem, że to żaden autorytet, ale rację, po stokroć, miał!!!
 
Głowa musi mieć Silne Mięśnie a Silne Mięśnie muszą mieć Głowę! Inaczej - wracając do meritum sprawy - wybrani przez nas „politycy” zaczną komisyjnie kontrolować prace magisterskie i doktoraty, zaczną - jak w latach 50. ub wieku - wycofywać nieprawomyślne książki z bibliotek (jeśli takowe jeszcze będą), będą wreszcie, z braku rosyjskiego gazu i polskiego węgla, książkami palić w sejmowej kotłowni. Czy wyprowadzą z UJ Profesorów i pozamykają ich w jakichś obozach, to już tylko kwestia czasu i naszych „wyborów”.
 
W tym momencie z przerażeniem uświadomiłem sobie, że większość dyskutantów nie pisze na temat. Chodzą gdzieś „koło drogi” jakby bali się powiedzieć „masz rację, ale się od nas odwal” albo „nie masz racji i też się odwal”. Dlaczego? Długo nie musiałem czekać…
 

Wszyscy - niezależnie od tego, gdzie pracujemy - pracujemy „trzy miesiące od Mostu Poniatowskiego”. Jak masz kredyt na dom, czy mieszkanie, a stracisz pracę jutro - to za kilka miesięcy będziesz przed dylematem. Tym mostowym. - wyrzuciła wreszcie z siebie Małgorzata.

Tu się złamałem. Pani Małgorzato - odpisałem - jednym, dosłownie jednym zdaniem, uświadomiła mi Pani i wytłumaczyła, dlaczego tak jest, jak jest i dlaczego z góry zakładacie, że „to se ne wrati”.

Uświadomiłem sobie najważniejszą różnicę między opozycją lat 70. i 80., a opozycją obecną. Otóż Pan Zibi napisał, że „Ja jestem nikim i nie mam nic, Ty jesteś nikim i nie masz nic, On jest nikim i nie ma nic, czyli razem mamy tyle żeby zmienić świat na lepszy”. Tym passusem opisał nie nas-teraz, tylko nas-wtedy. Bo my, pokolenie lat 50. wówczas byliśmy nikim i nie mieliśmy nic. Nie mieliśmy też nic do stracenia, bo... nie mieliśmy kredytów! „Trzy miesiące od Mostu Poniatowskiego” jest w stanie zdławić każdy opór, jest w stanie stłumić każdy bunt, jest w stanie nawet spowodować pogodzenie się z utratą wolności.
 
Czy zatem teraz, kiedy nasza inteligencja, ta Głowa, której wciąż na swoim karku poszukuje Siła, trzęsie portkami, bo „prowident” trzyma już nogę w drzwiach, jest szansa na jakikolwiek bunt? Na jakiekolwiek skuteczne „NIE!”? Czy jest wreszcie szansa na to, że zadłużona po uszy Głowa znajdzie się wreszcie na swoim miejscu i odzyska Siły? Nie mam na to nadziei, bo Siła też czuje na karku śmierdzący oddech komornika.
 
Dlatego są blogi, dlatego pisze się tylko w Internecie, dlatego nikt z Was nie wyjdzie na ulicę do Ludzi Prostych i nie oderwie ich od telewizyjnego serialu czy głupawego teleturnieju, dlatego nie widzę szans, żeby „Polska była Polską”, dlatego trzeba będzie już niedługo śpiewać po Mszach za Ojczyznę jak kiedyś: Ojczyznę wolną racz nam WRÓCIĆ Panie...
 
Nie spodziewałem się potwierdzenia, spodziewałem się zamilczenia problemu, jednak…
 
III RP zniewala w pewien sposób każdego z nas. - dołączył swój „post” ktoś inny - Funkcjonujemy w niej i tu budujemy nasze życia. To powoduje, że nie wchodzą w grę zmiany rewolucyjne, tak jak możliwe to było w momencie upadku komunizmu. Przyniosłyby wiele zła i łez i doprowadziły do potężnego pogłębienia i tak głębokich podziałów społecznych. Dlatego też cholernie istotne jest myślenie w perspektywie ustroju za 5, 10, 40 lat. A takowe myślenie wyklucza trwałe istnienie partii opartych nie na programach, a o krótkoterminowe rozliczanie. Bo gdy rozliczenie się dokona lub - co bardziej prawdopodobne - nie dokona, trzeba będzie zacząć iść dalej. A „nam” nie do końca po drodze z np. związkowcami. Terminem „my” określiłem teoretyczną grupę społeczną, którą można by opisać jako „wielkomiejskich profesjonalistów”, a która w znacznej mierze jest zniechęcona do polityki, nie analizuje jej i w olbrzymiej większości głosuje nie na kogoś, lecz raczej przeciwko komuś…
 
OJCZYZNĘ WOLNĄ RACZ NAM WRÓCIĆ, PANIE !!!
 
PS. Zachęcam do przeczytania dwóch moich innych artykułów: "Nijak żyć bez pana" i "Od 700 lat bez zmian".

 

Morsik 1
O mnie Morsik 1

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości