Morsik 1 Morsik 1
46
BLOG

Rakietowy statek widmo

Morsik 1 Morsik 1 Polityka Obserwuj notkę 3

Zrobiła się niezła awantura ze statkiem „Arctic Sea” (Morze Arktyczne). „Morze Arktyczne” to stary sowiecki statek, który pływa z rosyjską załogą pod maltańską banderą, a zarządza nim firma fińska Oy Solchart Management AB. Szczegóły afery dopiero teraz powoli wychodzą na jaw. Najpewniej chodzi o szmugiel rakiet, który nakrył izraelski wywiad. Oto, co można wywnioskować z rozmaitych, często sprzecznych raportów i doniesień prasowych (wszędzie też warto wstawić słowo „rzekomo”).

Oficjalnie „Arctic Sea” – na zlecenie firmy Rets Timber – miał zawieźć ładunek drewna o wartości około 2 milionów dolarów z Finlandii do Algierii. 24 lipca na zachód od Francji utracono ze statkiem kontakt radiowy. Okazało się, że został porwany. Bloomberg (19 sierpnia) odkrył, że 3 sierpnia piraci zażądali okupu w wysokości 1,5 miliona dolarów od firmy asekuracyjnej – Renaissance Insurance. Zagrozili, że jeśli w ciągu 5 dni pieniędzy nie dostaną, zatopią statek.

Po około trzech tygodniach ekspedycja floty rosyjskiej odnalazła „Morze Arktyczne” nieopodal Cape Verde, na zachód od Afryki. Wnet „Financial Times”, „New York Times” i inne gazety ogłosiły, że 17 sierpnia odbito statek i uwolniono załogę – bez przelewu krwi. Ośmiu porywaczy i jedenastu marynarzy przewieziono do Moskwy, a czterech żeglarzy zostawiono na „Morzu Arktycznym”. Według pisma „Times of Malta” (11 września) statek, który obecnie zacumował na Wyspach Kanaryjskich, dokładnie przeszukano. Władze rosyjskie podkreślają, że nie znaleziono na nim nic nielegalnego. Jednostka ma być odholowana do Noworosyjska a potem oddana Malcie, jak podają agencje: Reutera (25 sierpnia) i RIA-Nowosti (3 września).

Załoga została legalnie zamustrowana w Archangielsku. Podejrzewa się jednak, że przynajmniej kilku marynarzy współuczestniczyło w porwaniu. Niewiele wiadomo natomiast o piratach. Jest ich ośmiu; wywodzą się z Estonii, Łotwy i Rosji, najpewniej wszyscy rosyjskiego pochodzenia. Smaczku całości dodaje fakt, że – jak podał „Telegraph” (22 sierpnia) – porywacz Andrej Lunew został rozpoznany przez rodzinę jako zaginiony od trzech lat rybak, który miał utonąć podczas jednego z rejsów. A według tygodnika „Time” (31 sierpnia) brat innego pirata twierdzi, że Dimitri Bartenow (tak się ów porywacz nazywa) był bezrobotnym, który myślał, że dostał pracę, a został wmanewrowany (set up) w „grę polityczną”. Czy chodzi o to, że piratów zatrudniono pod fałszywą flagą? Myśleli, że wykonują robotę dla mafii, a tymczasem ich pryncypałem był Mossad? Czy napad był wyreżyserowany bez wiedzy uczestników, aby zamęt i rozgłos wokół „Arctic Sea” zasłonił prawdziwą misję statku?

Tymczasem mnożą się rozmaite wersje wydarzeń. Twierdzi się na przykład, że postsowiecka mafia w Kaliningradzie, pod pozorem remontu statku, załadowała na niego rakiety dalekiego zasięgu S-300 czy rakiety X-55 albo materiały radioaktywne jeszcze przed rejsem do Finlandii – tak podają „The Jerusalem Post” (22 sierpnia) i „Time” (31 sierpnia). Ładunek miał być dostarczony do Iranu, najprawdopodobniej przez Syrię. Izraelski wywiad odkrył operację. Tel Awiw powiadomił Moskwę. Rosja zatrzymała statek. Dzień potem w Moskwie zjawił się prezydent Izraela Szymon Peres na poufne rozmowy.

Według innej wersji rakiety miał załadować wywiad sowiecki, a gdy to się wydało, Rosjanie wycofali się z transakcji i stworzyli teatr pościgów i poszukiwań, aby zatrzeć ślady. Tak twierdzi między innymi Ron Ben-Ishai na „Ynet–Israel News” (2 września). Jak inaczej bowiem wytłumaczyć, że do prostej akcji poszukiwawczej, gdzie większość operacji wykonują satelity szpiegowskie i szybkie okręty pościgowe, Rosjanie zaangażowali pokaźnych rozmiarów flotę złożoną z niszczycieli i łodzi podwodnych? Dlaczego posłali do Cape Verde trzy potężne transportowe samoloty? Przecież do przewozu do Moskwy było tylko kilkanaście osób – marynarze i piraci. Czy załadowano do samolotów coś jeszcze? 

Według kolejnej wersji przejęcie statku przeprowadził albo Mossad, albo wynajęci przez Izrael najemnicy („The Jerusalem Post”). Miało to zmusić Rosję do zajęcia oficjalnego stanowiska w sprawie dostawy rakiet. Londyński „Times” (6 września) przyznał jedynie, że „Mossad śledził statek”.

24 lipca na statek dokonano desantu przy wybrzeżu Szwecji. Charakterystyczne, że do porwania statku zastosowano metodę somalijską: szybkie motorówki, liny i haki oraz broń palną. Jak 20 sierpnia podała telewizja CNN, 24 lipca o trzeciej nad ranem od ośmiu do dwunastu mężczyzn w czarnych ubraniach z napisem „policja” wspięło się na statek i przejęło kontrolę nad nim. Związano i pobito załogę, a „Morze Arktyczne” przeszukano. Uczestnicy desantu przedstawili się jako szwedzka policja. Szwedzi zaprzeczyli, że mieli z tym coś wspólnego. Associated Press podała, że desantowcy uwolnili załogę a sami odpłynęli. Statek pożeglował dalej, ale wnet doścignęli go piraci i porwali na dobre. Dużo bardziej prawdopodobne jest, że piraci po prostu zostali na statku od incydentu na Bałtyku, a zerwali łączność radiową dopiero na Atlantyku. Szczególnie, że londyński „Times” (6 września) odkrył, że porywaczom udało się opanować statek fortelem po fałszywym SOS. Zostali wyłowieni z morza jako rzekomi rozbitkowie. 

Właściwie wszystkie serwisy światowe twierdziły, że między 24 lipca a 17 sierpnia statek zaginął. Przepadł. Zniknięcie „Morza Arktycznego” było bez precedensu w tej części świata. Naturalnie w innych miejscach od czasu do czasu takie rzeczy się zdarzają. Wiadomo o przypadkach, kiedy piraci, czy raczej chińscy gangsterzy, zdobywali kontenerowiec, zabijali załogę, przemalowywali i przerejestrowywali statek, który następnie sprzedawali. No, ale to było z dala od Europy. Media podawały jednak zgodnie, że „Morze Arktyczne” po prostu zniknęło i nikt nie wiedział, gdzie się znajduje. To prawda, że stracono ze statkiem kontakt radiowy. Ale agencja Reutera ustaliła (26 sierpnia), że służby kilku krajów pilnie obserwowały porwany statek przez cały czas dzięki satelitom. W sumie, według źródeł Unii Europejskiej, 22 kraje biorą udział w śledztwie w sprawie porwania („Financial Times” z 18 sierpnia). Według Bloomberg, NATO wspomogło rosyjską operację logistycznie. Jest jasne, że władze przynajmniej kilku krajów nie chciały nadawać tej operacji rozgłosu. Obawiano się, by udział mediów nie zaszkodził akcji. Jak podało BBC News (3 września) rosyjskiemu dziennikarzowi Michaiłowi Wojtienko zagrożono nawet aresztowaniem w trakcie trwania operacji, uciekł więc do Turcji. Wojtienko twierdzi, że za sprawą stoją rosyjskie służby – FSB. Wersję tę natychmiast zdezawuowano w Fair Play News (3 września). Pierwszy oficjalny przeciek do prasy o miejscu pobytu „Morza Arktycznego” miał miejsce dopiero 14 sierpnia. 

Rosyjskie i izraelskie władze nadal odmawiają komentarzy. Rosjanie wręcz zaprzeczyli, że na statku znajdowały się jakiekolwiek rakiety. Jak mawiał książę Gorczakow, minister spraw zagranicznych Rosji, „nie wierzę w wiadomości, które nie zostały zdementowane”.

Marek Jan Chodakiewicz

"Tygodnik Solidarność" Nr 40 (1096) 2 października 2009.

http://www.tygodniksolidarnosc.com/2009/40/4_rak.htm 

 

Morsik 1
O mnie Morsik 1

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka