Mijający weekend zdominował list premiera J. Kaczyńskiego, który widocznie nie wziął do serca rad i wyciągniętej pomocnej dłoni H. Krzywonos, i nie dosyć, że nie skorzystał z wizyty u psychologa, to jeszcze opublikował niezwykle ciekawy i prawdziwy post na S24.
Odezwały się tuby rezonansowe. W tłum wmieszał się nawet Olejniczak, ale poza próbą (nieudaną) zaznaczenia swojej obecności, nad jego postem nalezałoby spuścić zasłonę milczenia.
Kolejnym demaskatorem kłamstw J. Kaczyńskiego okazał się nie kto inny, ale spec od rolnictwa, W. Pawlak.
Tradycyjne lanie wody można było przełknąć, ale zamieszczenia 'europejskiego slangu' oraz tłumaczenie ciemnej masie znaczenia tekstu:
"RECOGNIZES the need for a more equitable distribution of direct income support between Member States stepwise reducing the link to historical references, and having regard to the overall context of the future EU budget".
Utwierdzily mnie w przekonaniu, że to nie Waldemar pisze a jakis jego pomagier, który też nie kuma tego slangu. Bo w brukselskiej biurokracji czego nie ma na papirusie, tego nie ma i już. Kropka.
A dysproporcjie w wysokości dopłat unijnych są faktem, i tego nie zmieni nawet o eurocenta obrońca polskiej wsi - Waldemar Pawlak.
Swoją drogą, to paradoks, że człowiek będący wicepremierem, firmującym swoim nazwiskiem tak fatalny kontrakt z sowiet-gazem, który bylby jeszcze gorszy, gdyby nie interwencja Brukseli, ma czelność występować publicznie na forum, gdzie w sposób niezwykle celny i klarowny wykazano, że postępuje wbrew polskiej racji stanu.
Wisienką na torcie okazało się wystapienie człowieka ukrywanego w szafie, premiera Tuska. Żałosne są te grepsy, który wyglądają coraz bardziej żałośnie. Ale nie ma się co dziwić, obiecanych cudów nie ma, więc trzeba ściemniać i czytać z kartki poezję wymyśloną przez kuglarskich sztabowców.
Poza inwektywami i emocjami, kontrargumentow jak na lekarstwo.
Co ciekawe, dwie ciekawe postaci Pawlak i Tusk - kręcą się na scenie politycznej od ponad 20 lat. I obaj uczestniczyli w gangsterskim chwycie, czyli Nocnej zmianie. I to przede wszystkim dzięki tym utrwalaczom bałaganu, Polska przechodzi z rąk do rąk politycznych kuglarzy, i tylko dług publiczny rośnie.
