rosyjska rakieta/niezidentyfikowany obiekt latający spadła/przeleciała/zawróciła pod/nad/ obok Wożuczynem.
Wożuczyn leży w linii prostej około 50 kilometrów od Zamościa.
W Zamościu, na lotnisku Mokre stacjonuje amerykańska jednostka wojskowa. Osłaniana przez amerykańską baterię dalekiego zasięgu "Patriot". Pełniącą stały dyżur bojowy.
Ktoś tu zwyczajnie, ewidentnie podsrywa.
Ostatni upadek rakiety na terytorium Polski zakończył się przysłaniem z =bratnią pomocą= niemieckiej jednostki rakietowej, która rozlokowała się na terenie przykrywanym przez Amerykanów i jedyne, czym mogła się zajmować, to nasłuchem jankeskich częstotliwości radarowych i łącznościowych. No, może jeszcze działalnością wywiadowczą i organizowaniem agentury na terenie przygranicznym.
Niedawno ogłoszono, że po wielomiesięcznym psuciu polskiego powietrza Niemcy wracają do domu.
I jak raz nad teren RP wlatuje nowy obiekt, okrzyknięty bez popatrzenia rosyjskim pociskiem manewrującym.
Do tej pory rosyjskie pociski nie zbaczały z planowanego toru lotu, być może, jak pisał niemiecki kronikarz Thietmar "ze strachu przed naszymi", bo, jak widać dyżur bojowy amerykańskich jednostek im nie przeszkadza.
Obecny minister spraw zagranicznych RP, który niedawno pobieżał do Kijowa, gdzie zresztą już bywał (https://wpolityce.pl/polityka/186244-sikorski-podpiszcie-albo-zginiecie-slowa-godne-pokojowego-nobla-nie-ma-to-jak-pomoc-w-dazeniu-do-demokratycznego-swiata), za poprzedniej kadencji, na jakimś parteitagu nawoływał Niemcy do "wzięcia odpowiedzialności za Europę". W tym także, za jej obronność.
I to by było na tyle.
