Monika Mostowska Monika Mostowska
600
BLOG

Drodzy My, Dziennikarze (o pedofilii w Kościele)

Monika Mostowska Monika Mostowska Rozmaitości Obserwuj notkę 5

Prawdą jest, że na konferencji w siedzibie KEP dot. pedofilii w Kościele, nie wszyscy prelegenci dobrze wybrnęli z trudnej sytuacji. Uzyskaliśmy tam jednak wiele cennych odpowiedzi. Otrzymaliśmy materiały pt. „Strategia Kościoła powszechnego wobec pedofilii (analiza) oraz „Zasady działania Kościoła w Polce wobec pedofilii (analiza). Wieczorem, w dniu konferencji, abp Henryk Hoser wygłosił w TVP INFO swoje stanowisko. A my, co? Jeszcze drążymy. Bez skrupułów. Bez litości, a co najgorsze bez wyczucia dobrego smaku i zasad savoir vivru. Czego chcieliśmy się dowiedzieć, napadając z mikrofonem na księży przed uroczystością następnego dnia? Czy rzeczywiście myślimy, że Kościół chce ukrywać księży pedofilów i pozwolić na to, żeby w dalszym ciągu wykorzystywali seksualnie ministrantów? W Kościele naprawdę chodzi o coś więcej.  O co? To temat na inny artykuł. Pedofilia wśród duchownych to sprawa wstydliwa i nieprzyjemna dla Kościoła, i w sensie instytucjonalnym, i w sensie szerokim - dla każdego z członków Kościoła. Doskonale widzimy jednak, że żadna instytucja, ani żadna grupa zawodowa nie stara się być tak otwarta i rozwiązać sprawę pedofilii jak Kościół. Kto jeszcze opracował i opublikował zasady działania wobec pedofilii? Zrobił to Kościół, choć na tysiąc pedofilów jest tylko jeden ksiądz, a aż 400 gejów.Mimo, że niektórzy księża nie potrafią mówić o tym jasno. Kościół się nie przygotował na walkę z pedofilią? Może i nie. Bo zło zazwyczaj zaskakuje. Zresztą dzisiaj z mediami rozmawia się trudno. Trzeba się tego nauczyć. Zatrudnić specjalistów od kreowania wizerunku w mediach? Może.

Nie da się jednak nie zauważyć, że my, dziennikarze bywamy napastliwi. Szukamy sensacji. Jeśli nie „zrobię tematu, nie dostanę pieniędzy”. I chwytam się więc za wszystko. Pędzę na oślep. Odpowiedzmy sobie, kto z nas „gania” za arcybiskupem Hoserem, - nie zwracając uwagi na okoliczności w jakich się znajduje - w bezinteresownym poszukiwaniu prawdy, a kto w poszukiwaniu sensacji, żeby udowodnić, że arcybiskup „znów nie chce nic mówić w kwestii pedofilii”? Odpowiedzmy sobie sami na to pytanie. Nie publicznie, jak oczekujemy publicznego kajania od księży. Każdy we własnym sumieniu. Żeby nikt nie słyszał. Bo może się przerazić motywacjami, jakie czasami kierują nami, dziennikarzami.

           Co więcej, żeby być dobrym dziennikarzem, kiedy pisze się czy mówi w mediach o Kościele, warto trochę się o nim dowiedzieć. I nie napadać na biskupa, który właśnie idzie do ołtarza. Wszystko ma swój czas. Nawet w epoce superszybkich mediów elektronicznych i gloryfikowania „newsów”.

           Nasze „newsy” nie są najważniejsze na świecie. I pogoń za nimi nie powinna przesłaniać zasad przyzwoitości i dobrego wychowania. Ważniejszy jest szacunek do człowieka i wyczucie sytuacji. Bądźmy arystokracją ducha! I tak, jak rozliczamy duchownych z tego, w jakim stopniu są dla społeczeństwa wzorem do naśladowania, tak powinniśmy rozliczać i siebie, jako osoby, którym w XXI wieku została dana władza nad „rządem dusz”. 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości