Monika Mostowska Monika Mostowska
620
BLOG

Biskupi piszą tak, jakby chcieli rozdrażnić inteligencję

Monika Mostowska Monika Mostowska Rozmaitości Obserwuj notkę 24

Biskupi w Liście Pasterskim Episkopatu Polski nt. ideologii gender słusznie wyrażają swoje obawy. Tyle, że jak w większości listów polskich biskupów jest on napisany „biskupim żargonem”. Nie wiem, ile osób w mojej wiejskiej parafii pod Wyszkowem zrozumiało, co to znaczy, że „genderyzm promuje zasady całkowicie sprzeczne z rzeczywistością i integralnym pojmowaniem natury człowieka”. Ile osób z mojej wiejskiej parafii poruszyła informacja, że „płeć biologiczna nie ma znaczenia społecznego, i że liczy się przede wszystkim płeć kulturowa, którą człowiek może swobodnie modelować i definiować, niezależnie od uwarunkowań biologicznych”? Obawiam się, że powyższe zdania wniosły w życie większości osób, nie tylko z mojej wiejskiej parafii, ale też z większości parafii miejskich równie znaczącą treść jak „Newtonowskie zasady mechaniki sformułowane językiem Arystotelesowskich sylogizmów”.  I jak słusznie punktuje Zuzanna Radzik na łamach „Tygodnika Powszechnego”, co rusz przydałyby się - może nie tyle przypisy, co proste wyjaśnienia (ojcowie Kościoła w pierwszych wiekach chrześcijaństwa świetnie potrafili mówić o wielkiej teologii prostym językiem i może warto by do nich sięgać). Warto też, by list krytykujący „ideologię gender” m. in. za jej związki z marksizmemem, różnił się swoją narracją od przemówień partyjnych sekretarzy z epoki słusznie minionej i by w zdaniach nie brakowało podmiotu w formie osobowej. Przykład: „Muszą zatem budzić najwyższy niepokój próby przedefiniowania pojęcia małżeństwa i rodziny narzucane współcześnie, zwłaszcza przez zwolenników ideologii gender i nagłaśniane przez niektóre media”. Może gdyby biskupi zadali sobie trud i ponazywali rzeczy po imieniu, wszyscy lepiej byśmy zrozumieli, o co chodzi w gender. I ojciec Paweł Gurzyński nie miałby kłopotu z szukaniem argumentów za słusznością tego listu w TVN-owskich „Faktach po Faktach”?  Kto, gdzie, kiedy i jak szkodzi rodzinie, prawidłowemu rozwojowi seksualnemu dzieci i w ogóle - człowiekowi?  Może nie jest to bezosobowa „ideologia gender”, ale m. in. „Wielka Księga Cipek” Dan Höjer, Gunilla Kvarnström? Książka opisuje zwierzenia dziewczynki słowami: „Czasami się masturbuję. To pomaga, kiedy jestem zestresowana i chcę się rozluźnić albo zasnąć", a ilustracje podpowiadają, że masturbować można się nawet w czasie lekcji. Książka jest przeznaczona dla dzieci powyżej 10 roku życia. Chłopcy mają jej odpowiednik w formie „Wielkiej Księgi Siusiaków”. Książka jest powszechnie dostępna, jest propagowana jako książka edukacyjna i jest wydana w języku polskim. Takich „kwiatków” w Polsce jest więcej. Biskupi więc wcale nie boją się czegoś, co jest poza granicami Polski – jak stwierdził o. Gurzyński. Postrzegają realne zagrożenie i na nie uczulają. Tyle, że ich listy nie ułatwiają działania ani duszpasterzom, ani katechetom, ani pedagogom. Może lepiej by było mniej koncentrować się na zjawiskach wynikających z teorii gender  i nie traktować jej jak „bliżej niezidentyfikowanego obiektu zakradającego do naszej kultury”, ale po prostu naprowadzać swoje owieczki krzepiącym słowem i przykładem na autentyczną relację ze Stwórcą, tłumaczyć kim jest człowiek w relacji z Bogiem, i że to Kościół jest dla człowieka, a nie człowiek dla Kościoła.

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości