plewandowski plewandowski
116
BLOG

Ameryka Trumpa

plewandowski plewandowski Polityka Obserwuj notkę 2

 

"Szok i Przerażenie", "Ameryka rządzona przez Leppera", "Koniec świata", "Ameryko, spoczywaj w spokoju" i tak dalej i tak dalej. To tylko niektóre z komentarzy, jakie pojawiły się w mediach głównego nurtu po zwycięstwie republikańskiego kandydata w wyborach prezydenckich w Stanach Zjednoczonych.

Przetoczyła się przez nie fala takiego czarnowidztwa, jakiej dawno nie widziano nie tylko za oceanem, ale i na całym świecie. Trudno się jednak temu dziwić, skoro na nic zdała się zmasowana kampania prowadzona na rzecz pani Clinton, setki milionów dolarów wydane na spoty reklamowe w kluczowych stanach, a także dość nachalne urabianie społeczeństwa sondażami, które nieustannie wykazywały delikatną, ale jednak przewagę kandydatki Demokratów...Zaskoczenie było tym większe, że nawet pierwsza dama Michelle Obama, która poparcie w narodzie amerykańskim posiada na poziomie ponad 60% (jeśli wierzyć sondażom :) oraz cały legion celebrytów świata sportu i muzyki (wsród nich m.in. sławny koszykarz LeBron James oraz piosenkarka Jennifer Lopez) nie zdołali tych upartych Amerykanów przekonać do zalet Hillary.

Wynik wyborów zaskoczył też niektórych urzędujących przywódców, którzy mniej (Donald Tusk) lub bardziej (Francois Hollande) otwarcie opowiedzieli się po jednej stronie sporu politycznego za oceanem, próbując na niego ewidentnie wpłynąć. Dla nich i innych zaskoczonych wniosek płynący z wyniku tych wyborów musi mrozić krew w żyłach, bo oznacza, że w historii świata zachodniego kończy się pewna epoka. Następuje powolny proces odchodzenia narodów świata zachodniego od klasycznie pojmowanej demokracji liberalnej na rzecz demokracji realnej, bo opartej na rzeczywistej woli większości ludzi. Ci nowi wyborcy mają swoje zdanie i nie obawiają się go wyrazić przy urnie wyborczej, stawiając krzyżyk przy kandydatach mówiących ich językiem oraz podkreślających konieczność rzeczywistych, a nie tylko pozornych zmian. Czy następnym przykładem na potwierdzenie tej tezy okaże się właśnie Francja, gdzie już w nowym roku mamy wybory prezydenckie oraz kandydatkę głoszącą potrzebę dość radykalnej zmiany na scenie politycznej? Przekonamy się już niebawem.

Oczywistym wydaje się jednak, że ta dojmująca potrzeba, którą Amerykanie wyrazili w suwerennym akcie głosowania będzie musiała teraz zostać ubrana w program i wdrożona przez administrację 45-tego Prezydenta Stanów Zjednoczonych. Jak trudne to będzie zadanie nie trzeba chyba nikomu, kto zna zawiłości amerykańskiej polityki "checks and balance" tłumaczyć...Jednego za to można być pewnym. Prezydentowi Trumpowi, mimo zaawansowanego już wieku, energii i sił witalnych raczej nie zabraknie.

 

 

Interesuję się kwestiami społecznymi i politycznymi, aktywnie angażuję się życie mojej lokalnej społeczności, chcę zmieniać kraj na lepsze.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka