Niech żywi nie tracą nadziei. Wybory tu w USA – gdyby przypadkiem ktoś zapomniał – mamy 4 listopada.
Redaktorzy Gazety Wyborczej uznali, że „wiadomo już, kto wygra” i „najciekawszą kampanię wyborczą wszechczasόw” niniejszym zakończyli.
W Rzeczpospolitej Przewodniczący Fan-Klubu przyszykował dziś McCainowi (romantycznemu i honorowemu) ciepły acz nostalgiczny post-elekcyjny nekrolog.
Ba, nawet sam Kandydat (ten, ktory lubi stac na straconych pozycjach) przyznał wczoraj na wiecu, że Obama et Co zajmuje się już krojem i szyciem nowych firanek do Nowego (Białego) Domu.
No jest może coś na rzeczy.
Kandydat od Nadziei z nadzieją spogląda na sondaże i raz po raz widzi tam już procenty dwu-cyfrowe, a nie tylko w granicach błędu statystycznego.
Dzisiejszy Washington Post donosi, że w związku z tym, przezorny i dobrze zorganizowany absolwent Harvardu, zaczął już wyciągaċ rękę do Niebieskich Psόw– ergo myśli całkiem poważnie o 21 stycznia. (kto jest zaciekawiony o co chodzi o z niebieskimi psami, niech kliknie i przeczyta, bo ja dziś mam tylko pięċ minut na krόtką notatkę).
Nie jest to może jakiś absolutnie-nie-do-pojęcia zakręt historii ani nawet Cud w Kanie Galilejskiej – te wyniki sondaży. Jeśli ktoś miałby trudności ze zrozumieniem, to niech sobie przypomni jakie słynne pytanie zadał Reagan, zanim w listopadzie 1980 roku zmiażdżył Cartera.
No dobrze, tym razem ci, ktόrzy nie pamiętają nie muszą googlowaċ – przypomnę ja – brzmało ono: "Are you better off than four years ago?" czyli "Czy powodzi Ci sie lepiej niz cztery lata temu?".
Gdyby ktos chcial sprawdzic komu jak sie powodzi i jak bylo osiem (a nie cztery) lata temu, to niech zerknie szybko do tej tabelki.
Tam jest wszystko czarno na białym i mam nadzieję, że dostarczy inspiracji wszystkim trzeżwo myślącym obserwatorom trans-atlantyckim. Oraz tym, ktorzy zdaja sobie sprawe z tego, ze wode w wino przemieniac moze tylko Jezus (i to tez wylacznie w okolicznosciach nadzwyczajnych!).
Ale mimo tych wszystkich trzeźwych obserwacji (przy wodzie, bez wina), chciałabym nieniejszym wezwaċ Miłośnikόw McCaina -- na Salonie i w opiniotwόrczej prasie polskiej -- by nie tracili ducha!
Nosy do gόry!!!!
Raczej rzadko mi się ostatnio podoba, to co mόwi McCain, ale wczoraj dośċ fajnie mu się udało a propos tych firanek. Przypomniał mianowicie rywalowi oraz amerykańskim mediom (ktόre tak jak polskie też już go na straty spisały i nie dają żadnych nadzieji), że to wyborcy wybierają.
A ja ze swej strony chciałabym przypomnieċ – gdyby przypdakiem ktoś z szacownych Komentatorόw i Autorόw Nekrologόw zapomniał – że wybieraċ będą dopiero za trzy tygodnie. I do tego czasu WSZYSTKO JESZCZE MOŻE SIĘ ZDARZYĊ. Pόki co, żeby umiliċ Wam oczekiwanie, kilka migawek odzieżowo-kolorowych: Z żalem muszę niestety donieśċ, że mimo najszczerszych chęci (dbam przecież o Wszystkich Czytelnikόw tego bloga oraz o ich uczucia!) nie udało mi się dotychczas namierzyċ żadnych fajnych T-shritόw z Boską Sarą ani z Honorowym Weteranem. Ale szukam i się rozglądam i jak tylko znajdę coś, co nie będzie pobrudzone szminką, to na pewno powieszę.