Grabarz to jeden z najstarszych zawodów świata, jednak bardziej potrzebny i uczciwszy niż prostytutki czy równie sprzedajni politycy.
Praca jest spokojna i na świeżym powietrzu. Klient nie stoi nad głową i nie pogania. Sprzęt do pracy jest prosty i nie zawiesza się tak jak komputery podczas rzeźbienia w excelu.
Grabarz jest przesądny, więc nie pracuje w nocy. Na picie w pracy, po pracy i przed pracą wszyscy przymykają oko.
Cmentarz to miejsce magiczne, przyciągające różnych wrażliwych ludzi, nierzadko celebrytów (Chlebowski i spółka). Stwarza to możliwość nawiązywania ciekawych znajomości.
Sytuacja zawodowa grabarza jest stabilna: pracy nigdy nie zabraknie, nie grozi mu recesja.
Praca ta wcale nie musi źle wyglądać w CV. Wprost przeciwnie. Doświadczenie zdobyte w tym fachu pozwala na zatrudnienie w zawodach wymagających kontaktu z ludźmi - grabarz to przecież taki cmentarny Human Resource Manager. Jego umiejętności mogą być przydatne w Ministerstwie Zdrowia (jako kopacz) czy w Ministerstwie Gospodarki, gdy trzeba sprywatyzować jakąś stocznię, albo przy likwidacji trupów w szafie niejednej partii czy przy kopaniu dołków pod przeciwnikami politycznymi lub biznesowymi.
Również perspektywy rozwojowe i finansowe są obiecujące.
W przypadku jakiejś kolejnej mutacji grypy może się zrobić niezły ruch w interesie, żeby nie powiedzieć boom (jak niedawno w budownictwie). Tak więc branża ta ma znaczny potencjał rozwojowy, a grabarze mogą z optymizmem patrzyć w przyszłość.
grabarz Grabowski Andrzej (fot. Remigiusz Przełożny)
Zainteresowanych bliżej karierą w tym zawodzie odsyłam do atrakcyjnego graficznie pisma branżowego - "Grabarz Polski" (starsze numery do pobrania w dziale Archiwalia).
Można też obejrzeć filmik z typowej szychty grabarza.
Inne tematy w dziale Rozmaitości