Osama bin Laden przez całe lata 80 ścisle współpracował z USA walcząc w Afganistanistanie z oddziałami ZSRR, czyli naszego ówcześnie głównego sojusznika w Układzie Warszawskim.
Radosław Sikorski szczyci się tym, iż w tymże czasie był w Afganistanie po stronie mudżahedinów, był ich przyjacielem / czyli także Osamy bin Ladena/. Opowiadał się więc przeciwko ZSRR - Układowi Warszawskiemu - Polsce. Przyjął nawt obywatelstwo brytyjskie.
Dzis cieszy się ze śmierci swego dawnego sojusznika i kpi z nigo 72 hurysami.
Kiedy zmieniły się układy polityczne i sojusze, z Warszawskiego na NATO - minister Sikorski przekazuje swym dawnym towarzyszom broni dalej walczącym o wyzwolenie Afganistanu spod okupacji , tym razem USA /... i Polski / pozdrowienia za posrednictwem bomb.
R.Sikorski wykazuje także duże poczucie humoru twierdząc, iż „...Bin Laden nie był wesołym staruszkiem, on nadal prowadził akcje, był nadal na wojnie, którą sam ogłosił".
Wynika z tego, iż prowadził działania zbrojne mieszkając razem z trzema żonami, kilkorkiem nieletnich dzieci , krewnymi.
On sam i jego współmieszkańcy byli bez broni i po opanowaniu budynku stali się jeńcami - a mimo to zostali zamordowani / O.bin Laden na oczach swych nieletnich dzieci dwoma strzałami w głowę /, bowiem , jak stwierdził przedstawiciel władz USA - „...byli co prawda bezbronni, ale stanowili zagrożenie." Ciekawe, odkąd to bezbronny człowiek optoczony przez uzbrojonych po zęby komandosów stanowi zagrożenie , i dla kogo ? Chyba tylko dla sądownictwa USA i jego władz poprzez swą wiedzę.
R.Sikorski w niczym nie odbiega od swych obecnych przyjaciół z Zachodu : jeden z nich jeszcze niedawno całował z wdzięczności ręce M.Kadafiego, inny za jego pieniądze finansował swą kampanię wyborczą - a teraz zgodnie współbombardują Libię, polując na jej przywódcę specjalnymi bombami. Na razie zabili mu syna, podobnie jak Amerykanie Osamie bin Ladenowi, a wcześniej dwu synów prezydentowi Iraku.
Cóż ... ropa.
Dla R.Sikorskiego od lat 80-ych zmieniło się wiele - dla Afgańczyków nic , ubył im tylko jeden przyjaciel a przybył wróg - Radosław Sikorski.
Michał Ostrowiecki