Wojciech Mucha Wojciech Mucha
217
BLOG

Marszałku, podziękuj Gruzinom!

Wojciech Mucha Wojciech Mucha Polityka Obserwuj notkę 1

"Nigdy nie widziałam takiego połaczenia dwóch narodów", "Mam nadzieję że to trwała solidarność", "Będziemy Was zawsze wpierać", "Dziekujemy za empatię". Przeważaja komentarze w języku angielskim, nie brakuje jednak i tych pisanych po polsku.

Polsko-gruzińska eksplozja serdeczności, jaką obserwujemy w ostatnich dniach, nie ma precedensu w całym dwudziestoleciu III RP. Profil prezydenta Saakaszwilego na społecznościowym serwisie Facebook pęka w szwach od wyrazów wdzięczności za deteminację, z jaką pędził przez cały świat, by złożyć ostatni hołd Lechowi Kaczyńskiemu i wszystkim Polakom. Gruzin zjednał sobie tym wszystkich Polaków, bez względu na ich polityczne sympatie. 

Gdy w sierpniu 2008 wojska rosyjskie zaatakowały Gruzję, Polacy wyszli na ulice. Fala protestów przetoczyła się przez ulice większych miast, zbierano podpisy, wysyłano pomoc humanitarną. 15 go sierpnia kibice na stadionach piłkarskich wywieszali gruzińskie flagi obok biało-czerwonych. Gruzińskie wino na polskim stole symbolem solidarności, a sieciowe restauracje "Gruzinskie Chaczapuri" przeżywały oblężenie. Ktoś powie że to mało - zgoda. Ale przecież przyjazd Saakaszwikego również nie był niewiadmo jakim wyczynem.Gruzin czuł obowiązek, wiedział że musi tu być. To wystarczyło. Solidarność i empatia wyrażone w prostych gestach, znaczyły dla Polaków więcej, niż wielkie słowa rzucane na wiatr.

 

Lekcja, której udzieliła nam niedzielna uroczystość pogrzebowa jest gorzka, ale jakże potrzebna. Czas skończyć z wydumanym bajaniem o "solidarności europejskiej". W sytuacji nadzwyczajnej próżno było szukać oparcia w "starej" Europie a z buńczucznych zapewnień o przylocie "Króla Świata" również nic nie wyszło. Islandzki wulkan nie był  "gniewem Boga", jak perorowali przeciwnicy pochówku na Wawelu. Był sprawdzianem z lojalności. Widząc premiera Maroka w malutkiej Cesnie, żonę Saakaszwilego pędzącą samochodem z Brukseli, Vacława Klausa, czy wreszcie samego prezydenta Gruzji pokonujących setki i tysiące kilometrów, pozostaje tylko sardonicznie się uśmiechnąć, że ci wszyscy Generałowie, Atleci Władzy i Despoci wystraszyli się mitycznego pyłu.

Prawdziwym zwycięstwem Lecha Kaczyńskiego może być trwała przyjaźń pomiędzy naszymi narodami. Narodami bardzo podobnie doświadczonymi. Problem w tym, że przyjęte rzekomo przez aklamację "pojednanie"Polsko-Rosyjskie może spowodować, że odwrócimy się plecami od naszych gruzinskich sojuszników. Czy p.o z PO podziękuje publicznie Gruzinom za ich serdeczność? Czy stać go na to, by powiedzieć głośno to, co czuja miliony Polaków?To dla niego sprawdzian z niezależności i bezkompromisowości.

p.s.

Gdy prezydent Kaczyński grzmiał na placu w Tbilisi, serca gruzinów rozpaliły się po raz pierwszy. Oni po Jego śmierci nie zapomnieli, komu zawdzięczają, że wojna skończyła się po kilku dniach, a "rosyjskie siły pokojowe" (znamy ten oksymoron aż za dobrze) stanęły w pół drogi do ich stolicy.

Polecam dwa filmiki. Pokazują one doskonale, jaki klimat panuje u naszych Przyjaciół.  Pierwszy to piekna pieśń ludowa, zadedykowana Lechowi Kaczyńskiemu, jako bohaterowi narodowemu Gruzji:

 http://www.youtube.com/watch?v=zkyCdz34iJ8

Na drugim filmie widzimy gruzinski rytuał pogrzebowy, zwieńczony "Mazurkiem Dąbrowskiego". Robi wrażenie.

 http://www.youtube.com/watch?v=txJD8ss0Cw0

 

p.s. Na pogrzebie generała Gągora rownież nie pojawił się nikt z dowództwa NATO. Tego samego NATO, które nie uznało za stosowne by wszcząć śledztwo w sprawie śmierci wszystkich dowódców wojskowych kraju sojuszniczego.

 

WAU_classic('dy6ytciq3xmz')

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka