Cenię Jarosława Gowina za to jakim jest. Kibicowałem jego inicjatywie i uważam, że błędem była niecierpliwość, która zawiodła go do PiSu. Chyba, że za niedługo zostanie prezesem tej partii - wtedy pełen szacun.
Jednak ostatnia jego wypowiedź nt unieważnienia wyborów jest skrajnie nieodpowiedzialna. Ja rozumiem, że ludzie z poziomu Błaszczaka, Kempy czy innych, których nie wymienię mogą kierować się krótkowzrocznym interesem politycznym i bieżącymi rozgrywkami o brylowanie w mediach. Jednak od ludzi pokroju Gowina czy Kaczyńskiego wymagam w kwestii odpowiedzialności za słowo znacznie więcej. Dlatego też częściej z Błaszczaka się śmieję niż krytykuję a z Kaczyńskiego odwrotnie.
Uzasadnianie konieczności powtórzenia wyborów ilością nieważnych głosów gdyby okazało się skuteczne może doprowadzić do tego, że każde kolejne wybory będzie można unieważnić. A to dlatego, że duża grupa ludzi kontestujących władzę może przed każdymi kolejnymi wyborami ogłosić: uniewazniamy głosowanie - oddawajmy nieważne głosy. Taki protest może być bardzo nośny, szczególnie wśród ludzi młodych. Oraz w środowiskach partii przegranych już na starcie ale zainteresowanych zamieszaniem. Nie wątpię, że można spokojnie potencjał takich osób ocenić na ok 10-15% ludzi standardowo biorących udział w wyborach. Czy to nie spowoduje, że będzie wiele miejsc gdzie głosy nieważne sięgną 30%? Myslę, że tak. I wtedy każde wybory będą mogły być unieważniane. Bo dlaczego nie, skoro raz argument był wystarczający.
Dlatego chciałbym aby tacy ludzie nie grzali atmosfery takim metodami. Obecna syatuacja jest zła również dla PiSu. Ciekawe co by było gdyby teraz PKW ogłosiła wygrana PiS dużo większą niż sondaż a PO używając tych samych argumentów nawoływałaby do unieważnienia wyborów? Co mówiliby politycy PiS i ich zwolennicy?
