Ostatnie sondaże prezydenckie mogą zadziwiać. Kandydat PO Bronisław Komorowski uzyskuje w nich bardzo dużą przewagę nad kandydatami PiS. Pokazują one nawet, że ociera się on o zwycięstwo w I turze. Według GfK Polonia dla „Rz” marszałek sejmu wygrywa stosunkiem 49% do 26% z Jarosławem Kaczyńskim. W II turze zwycięstwo to nie podlega także żadnej wątpliwości osiągając poziom poparcia 60%. Co prawda według sondażu dla TNS OBOP rezultat w II turze byłby o 5 % niższy. Nie mienia to jednak ogólnego obrazu całkowitej dominacji kandydata PO. Wydaje mi się, że wielu musi się zastanawiać jak to możliwe? Katastrofa smoleńska nic nie zmieniła, a nawet umocniła pozycję marszałka.
A przecież analitycy, publicyści mnożyli argumenty za tym, że tragiczna śmierć prezydenta wzmocni PiS i jego kandydata. Mówiono o odkłamaniu przekazu medialnego, nawróceniu się wielu Polaków. Padało wiele tego typu podobnych stwierdzeń. Krytykowano również mocno samego Bronisława Komorowskiego. Przedstawiano go w poniedziałkowej prasie jako człowieka bez charyzmy, który bardzo słabo wypadł podczas trwania narodowej żałoby. Te wszystkie argumenty okazują się nie mieć żadnego potwierdzenia.
Myślę, że wielu zastanawia się jak to możliwe. Sam łamię sobie nad tym głowę. Przychodzą mi na myśl dwa wytłumaczenia tej sytuacji.
Pierwsza, że jest to za krótki czas by utrwaliły się w społeczeństwie jakieś zmiany, potrzeba jest czasu by te tragiczne wydarzenia odbiły się w poglądach ludzi. Poza tym jedynym, pewnym kandydatem na prezydenta jest Bronisław Komorowski, więc wszystkie sondaże ocierają się tak naprawdę o spekulację.
Drugie wytłumaczenie wydaje się bardziej szokujące. Otóż katastrofa zupełnie nie zmieniła ludzi i ich negatywnego nastawienia do PiS. Nawet zadziałał odwrotny efekt, wszyscy przestraszyli się, że Polacy zaczną popierać Jarosława Kaczyńskiego i jeszcze bardziej zaczęli jednoczyć się przy PO i Bronisławie Komorowskim. Sam słyszałem zmartwione opinię moich znajomych: „to teraz Jarosław Kaczyński może wygrać”. Jeśli to byłoby prawdą, w co mi osobiście jest trudno uwierzyć, to jest to bardzo zła wiadomość dla środowiska PiS. Naprawdę niewiadomo już jaki straszliwy kataklizm musiałby się stać, by ludzie znów tej partii zaufali. Poza tym byłby to chyba największy paradoks jaki widziała polska i światowa polityka, by niespotykana dotąd fala sympatii dla zmarłego polityka przyniosła wzrost poparcia dla jego konkurenta.
Inne tematy w dziale Polityka