n0wak n0wak
122
BLOG

Tęsknię za Liberum Veto

n0wak n0wak Polityka Obserwuj notkę 0
Słynny konwent Platformy Obywatelskiej właśnie trwa. Od dłuższego czasu trwają szumne zapowiedzi o, jak to jest słodko określane, „transferach”. Termin iście piłkarski, czyli właściwie na miejscu. Ciekawostką jest to, że właśnie w świecie piłkarskim transfery pomiędzy niektórymi klubami są praktycznie niemożliwe, bowiem fani drużyn mają poważne problemy z akceptacją zawodników przychodzących z klubów niezbyt zaprzyjaźnionych. Jest to naprawdę interesujące, bo właściwie taki zawodnik nie prezentuje sobą jakiejś ideologii, czy też programu gry w piłkę, przeszkodą są wyłącznie klubowe barwy. Jak widać na scenie politycznej jest i podobnie i niepodobnie jednocześnie. Różnicą jest to, że jak widać transfery między konkurencyjnymi klubami nikogo nie dziwią, ba, są powodem do dumy. Fani, czy też kibole też się różnią – nie mają nic przeciwko, nie słychać protestów, że jak to, mamy teraz głosować na kogoś, kto jeszcze pół roku temu był wyklętym przeciwnikiem, pozbawionym elementarnych umiejętności. A gdzie zatem podobieństwo?
 
Piłkarz nie prezentuje sobą ideologii czy programu gry w piłkę nożną, ma wyłącznie umiejętności i swoją pozycję, na której jest skuteczny i wpisuje się w strategię trenera. Jak widać, politycy z roli ludzi stanu, mających swój program, pomysł, idee, plany realizacji, zasady stali się wyłącznie rzemieślnikami danej pozycji. Ot jeden jest od kontrowersyjnych wypowiedzi, inny od łagodzenia, trzeci od spraw religijnych, czwarty równouprawnia płcie, kolory i dwutlenek węgla i tak mamy skład wyjściowy, reszta jest na ławce, albo szerokim zapleczu. Praktycznie zaś, Sejm niewiele by się różnił, gdyby po wyborach zasiadali w nim wyłącznie liderzy partii, które się do niego dostały. Każdy miałby kartę do głosowania o wartości równej wynikowi wyborów i ot, wszystko. W sumie byłoby sporo taniej, choć może mniej barwnie. Ale barwy te coraz bardziej kojarzą się z starym angielskojęzycznym określeniem na wymioty – „ziewanie w technicolorze”.
 
A skąd w tytule liberum veto, ten symbol rozpadu i niemocy Rzeczypospolitej, gdy najlepszą ustawę niszczył jeden poseł krzycząc podkupiony czy upity „nie pozwalam!”. Zastanówmy się nad tym jakie to były wspaniałe czasy, jeden, zwróćcie uwagę: j e d e n, nie cała masa bezwolnych, mająca wszystko poza stołkiem-pozycją gdzieś. Nie tłumek naciskaczy przycisków w sprawach, których nie są w stanie pojąć. Jeden! Boże, jak to było wspaniale, cały Sejm mądry, a tylko jeden przekupny czy głupi łajdak bez idei, planu, programu, zasad. Jeden.  
n0wak
O mnie n0wak

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka