NAHACZ NAHACZ
57
BLOG

NIE OMIJAJ MNIE

NAHACZ NAHACZ Rozmaitości Obserwuj notkę 0

 

Poprzez coraz szerszą szparę w drzwiach widziałam go wyraźnie. Widziałam palącego Mirka, w otwartym oknie. Nie mogłam powstrzymać myśli, gdy wykonał nagle jakiś niezwykle gwałtowny ruch, wyrzucając papierosa. W tejże chwili pociąg, w którym jechaliśmy – zwolnił – działo się to w ułamku sekundy. Może chciałam skoczyć przed siebie, na oślep. W mgnieniu oka zniknąć. Chciałam zawołać do Mirka: tu jestem, ale głos uwiązł mi w gardle. I już ich nie było, ani Mirka, ani chłopaka, z którym rozmawiał, a zatem zostałam sama. Leżałam tuż przy drzwiach, na zabrudzonych siedzeniach, a obok szły i szły zaśnieżone pola. Skurczyłam się, by zasnąć. I wreszcie, ktoś wszedł do przedziału. Zatrzymałam wzrok w cieniu jakiejś sylwetki. Czyjeś ręce otworzyły drzwi.
Z zaciśniętymi pięściami zbliżył się do mojego plecaka.
-         Dawaj to, kurwa – zaklął najszpetniej jak umiał.
I tu na mnie, spłynęło olśnienie.
-         Mirek!
-         Spokojnie Olga, nie irytuj się. Tylko się wygłupiam.
-         Chciałeś mnie okraść – sprostowałam złowrogo.
Mirek nie chciał przeciągać strony:
-         Wygłupiałem się, ale to nie ma znaczenia – był znów spokojny. Uśmiechał się do swojej nędznej kominiarki.
-         Wziąłeś coś?
-         Więcej, niż ci się marzy. Kilka kanapek i wodę. Jeszcze parę gazet o motoryzacji – cedził słowa powoli, obserwując jak narasta we mnie wściekłość.
-         Wodę?
-         Wodę!
-         Kłamiesz! – żądałam wyjaśnień. Wciąż wściekła. Niedowierzałam. Najbardziej jemu.
-         Kupiłem w kiosku dwie gazowane – zacisnął pieści na swojej torbie.
Wiedziałam, że już nie panuję nad sytuacją.
-         Przepraszam – powiedziałam. I ruszyłam spokojnie na korytarz w kierunku okna. Mirek poszedł za mną.
-         Proszę – wręczył mi kanapkę.-  A teraz spójrz, to chyba Radom.
Musiałam wspiąć się na palcach i zamknąć okno.
-         Radom? – zapytałam i spojrzałam na Mirka. – To nie Radom. Za wcześnie.
-         Wpuściłem cię w maliny.
-         A więc, nie rób tak. Inaczej pożałujesz.
-         Krucho ze mną, bardzo krucho – sztucznie podniesionym głosem żartował.
Oderwałam głowę od szyby, która aż zawibrowała od straszliwej prędkości.
-         Rozumiem. Ten mój numer z bandziorem nie przeszedł. Trudno, drobna wpadka – rzucił na mnie okiem. Potem odgryzł olbrzymi kęs kanapki, pożuł trochę i odezwał się wreszcie – Olga, jesteś pewna, że to nie był Radom?
-         Tak.
-         To świetnie.
-         Dokładnie znam tę trasę. Od Warszawy po Kraków, od odjazdu do przyjazdu.
Przez jakiś czas kreśliłam w notesie kilka słów. Gdy Mirek to spostrzegł, przetarł oczy i wyszeptał: Warto trwać jako młode, przepiękne lato. Szybko wyrwałam kartkę. Mirek popatrzył w okno. Dławił się wesołością. Promieniał.
-         Tak się złożyło, że nie mogę dokończyć tego wiersza.
-         Wiem – powiedział szybko. – Dorota powiedziała, że nie umiesz pisać słowami.
 
Pochwycił mnie – Świat dzieli się na bohaterów i pisarzy. Jedni po prostu żyją. Drudzy, z kolei.. Czają się w ich pobliżu i czekają bezczynnie. To bardzo głupie, na dłuższą metę. Nie mogą siebie jednak zmienić, nie mogą się poruszyć, w obawie, że coś przegapią. Marzyciele. O dzień, o chwilę od nich, toczy się życie, nie kończąca się defilada.
Spojrzałam w dół. Wciąż jeszcze, nie mogłam wydobyć z siebie głosu. Po raz drugi rzuciłam okiem w przepaść. Miałam przecież niewielkie skrzydełka, zadrukowane jakimś tandetnym tekstem, gdzie czarno na białym, stwierdzono, iż jestem tchórzem. By nie dać się zdmuchnąć, kurczowo trzymałam się Mirka.
NAHACZ
O mnie NAHACZ

Wybitna pisarka prowincjonalna, zaczynała od poezji: jeden szczupły wiersz ,,Warto trwać jako młode przepiękne lato" przyniósł jej wielkie rozczarowanie, zwieńczone w 2009 blogiem w Salonie 24. Wiodąc żywot niespokojny, mieszkając w różnych pokojach i różnych łóżkach, próbuje wielu gatunków.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości