miepaj miepaj
436
BLOG

Spór na temat początków świata i jego rozwoju (dok.)

miepaj miepaj Nauka Obserwuj temat Obserwuj notkę 57

Konstanty Wiazowski

Spór na temat początków świata i jego rozwoju

(dok.)

 

Ewolucjonizm odrzuca ważne doktryny biblijne

            Zwolennicy ewolucjonizmu nie tylko pierwszy rozdział Biblii, ale też inne jej teksty starają się na nowo interpretować. Pierwszy człowiek, Adam, nie jest dla nich postacią historyczną i fizycznym praojcem całej ludzkości, a jedynie reprezentantem zamieszkującej już na Ziemi ludzkości. Historyczna osoba Adama decydowała o spójności teologii Pawła odnośnie osoby i zbawczego dzieła Chrystusa: „Przeto jak przez jednego człowieka grzech wszedł na świat (...) jeśli przez upadek jednego człowieka (...) skutkiem grzechu jednego człowieka (...) upadek jednego człowieka” (Rzym. 5:12-21; patrz też 1 Kor. 15,20-49). Gdyby Adam był tylko przedstawicielem, to w jaki sposób istniejące w nim podobieństwo Boże, a później jego upadła natura, zostały przekazane całej ludzkości na Ziemi?

            Zwolennicy ewolucjonizmu twierdzą, że śmierć fizyczna zawsze była obecna i nie została spowodowana grzechem Adama, stąd skutkiem jego grzechu była śmierć duchowa. Jeżeli tak, to dlaczego Jezus musiał umrzeć śmiercią fizyczną, by zadośćuczynić za grzech Adama? Podobnie jest ze zmartwychwstaniem Jezusa, które było zwycięstwem nad śmiercią fizyczną (1 Kor. 15,26). Gdyby śmierć fizyczna była na początku stworzenia, wtedy Jezus przyszedłby, aby pokonać wroga, którego właściwie sam stworzył, co jest bezsensem. Paweł twierdzi, że fizyczne zmartwychwstanie Chrystusa jest antidotum na fizyczną śmierć, będą skutkiem grzechu Adama (1 Kor. 15,21).

            Podobnie jest z potopem. Jeżeli miałby on mieć lokalny charakter, wtedy trudno byłoby pogodzić to z całym poselstwem biblijnym. Według 2 Piotra 3,5-6 potop był wydarzeniem globalnym, jakim w przyszłości będzie nowe stworzenie. Ponadto obietnice i nakazy dane w 1 Mojż. 9 po potopie są tak uniwersalne jak sam potop. A dana Abrahamowi obietnica, że w nim będą „błogosławione wszystkie narody (plemiona) ziemi”, odnosi się do potomków tych, którzy ocaleli z potopu. Lokalny potop pozbawiłby wiele narodów tych obietnic.

            Zwolennicy ewolucjonizmu przekonują, że ból, choroba i śmierć są nieodłącznym elementem fizycznego życia. Ich zdaniem zmartwychwstałe ciało też ma charakter fizyczny, choć nie ulega rozkładowi i nie poddaje się śmierci. Nowe stworzenie nie rozwiązuje problemu grzechu, a jest jedynie celem, do którego zdąża Boże doskonałe stworzenie. Jeżeli tak, to takie choroby jak rak są częścią Bożego stworzenia, o którym On powiedział, że „było to bardzo dobre” (1 Mojź. 1,31), a stąd wynika, że to Bóg, a nie człowiek, jest twórcą cierpienia. Ewolucjonizm prowadzi do niespójności czy nawet sprzeczności nauki biblijnej.

 

Wpływ ewolucyjnego myślenia

            Darwinizm uważa śmierć za element pozytywny, który eliminuje jednostki słabsze. I dlatego, jak mówi on, dokonuje się postęp. Eugenika, [1] czyli nauka o selekcji sztucznej (także ludzi) rozwijała się szczególnie w ubiegłym wieku. Jej okropnym przejawem było nazistowskie „ostateczne rozwiązanie” – likwidowanie członków tzw. słabszych narodowości. Bezwzględni dyktatorzy sięgali do tej filozofii, by decydować, kto należy do tych słabszych jednostek, by promować swój własny naród czy wybrane jednostki. Tą samą zasadą kierują się zwolennicy eutanazji czy aborcji.

            Poprzednio uważano, że prawo ludzkie powinno wyrażać boskie prawa obowiązujące wszystkich ludzi. Darwinizm przekonuje, że na ludzkie zachowania należy patrzeć z perspektywy ciągłego rozwoju bez określania stałych zasad. Taka postawa uważa prawa za względne i rozwojowe, dostosowywane do tego, co jest dla nas najlepsze. Dlatego np. o aborcji decyduje wzrost zaludnienia, ubóstwo i inne czynniki społeczne.

            „Darwinizm zakłada, że ludzkie umysły, język i kultura są skutkiem naturalnego doboru, a nie Bożego podobieństwa w człowieku czy jego duszy. W dziedzinie edukacji doprowadziło to do współczesnej teorii uczenia się. Przed pojawieniem się teorii ewolucji nauczyciel miał prowadzić uczniów do poznania ostatecznych prawd. Przekonanie o tym, że umysł podlega rozwojowi, pomniejsza pojęcie określonej prawdy (...). Teraz celem nauczyciela nie jest nauczanie prawdy, lecz dopomaganie uczniom w dochodzeniu do własnych przekonań.” [2]

            Dotąd zasady moralne uważano za dane przez Boga prawo. Teraz ludzie traktują je jako coś względnego. To, co jest dobre dla ciebie, może być złe dla mnie, i odwrotnie. Geje usprawiedliwiają homoseksualizm i domagają się równych praw, ponieważ, jak twierdzą, doświadczają takiej samej miłości jak wszyscy inni. „Ewolucjonizm w końcu prowadzi do hedonizmu: pozwól mi robić to, co sprawia mi przyjemność; jesteśmy skutkiem ślepego procesu, który nie prowadzi do określonego celu, a jedynie do dalszej zmiany. (...) Myślący chrześcijanie powinni głębiej się nad tym zastanowić. Nie możemy wszystkiego zwalać na darwinizm. Chrystus uczył nas, że drzewo poznaje się po owocach, a owoce ewolucji są oczywiste.” [3]

 

Końcowe wnioski

            Czy nie mogę być człowiekiem światłym i postępowym, a jednocześnie wyznawać kreacjonizm, wierzyć, że to Bóg stworzył świat i nadal nim kieruje? Że tekst biblijny w obecnej hebrajskiej i greckiej formie jest natchnionym Słowem Bożym, objawieniem Jego miłości i sprawiedliwości wobec swego stworzenia? Czy nie mogę uważać, że zapis biblijny ma charakter historyczny, a jednocześnie posiada też wymiar duchowy? Przecież takie było przekonanie Pana Jezusa i autorów ksiąg biblijnych! Czy moja ludzka logika jest w stanie ocenić, co w Biblii jest boskie, a co ludzkie, co historyczne, a co tylko obrazowe? I czy mogę ogarnąć to swoim ograniczonym rozumem? „Bo myśli moje, to nie myśli wasze, a drogi wasze, to nie drogi moje – mówi Pan, lecz jak niebiosa są wyższe niż ziemia, tak drogi moje są wyższe niż drogi wasze i myśli moje niż myśli wasze” (Izaj. 55:8-9).

            Jeżeli tak naprawdę jest, to po co to zacietrzewienie między zwolennikami obu przekonań, dlaczego „naukowcy” uważają się za postępowych, a innych traktują jak ciemnogród? Czy nauka już poznała wszystkie tajemnice tego świata? Czy arogancja i zbytnia pewność siebie wspomnianego filozofa nie świadczy o wąskości jego umysłu i jednostronności jego myślenia? Czy nie można dyskutować bardziej kulturalnie, z szacunkiem dla odmiennych przekonań?

            Zawsze z politowaniem patrzyłem na zagorzałych nieprzejednanych dyskutantów, których upór kładł się cieniem na logice ich rozumowania. Może i do tej sprawy należałoby podejść z pełną wiarą i chłodnym umysłem. Życzę tego wszystkim dyskutantom.

Konstanty Wiazowski

(Słowo Prawdy 2009, nr 9, s. 10-13.)

 

[1] Eugenika – system poglądów głoszący możliwość doskonalenia cech dziedzicznych człowieka przez stwarzanie warunków zachowujących i rozwijających cechy dodatnie, a ograniczających możliwości dziedziczenia cech ujemnych (Władysław Kopaliński, Słownik wyrazów obcych, Warszawa 1968).

[2] David Anderson, „The impact of evolutionary thinking”, Grace Magazine 2009, no. 5.

[3] Tamże.

miepaj
O mnie miepaj

Nieformalny przewodniczący Grupy Inicjatywnej Polskiego Towarzystwa Kreacjonistycznego (1993-1995), pierwszy przewodniczący Towarzystwa (w latach 1995-1998), redaktor naczelny organu Towarzystwa "Na Początku..." od 1993 roku do 2006 oraz (po zmianie tytułu) "Problemów Genezy" od 2013-.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie