naprzod naprzod
232
BLOG

Proszę bez żartów. Tu idzie o pieniądze!

naprzod naprzod Kultura Obserwuj notkę 1

 Major, czyli Waldemar Fydrych, szef Pomarańczowej Alternatywy, słynnej ze swych dokonań w stanie wojennym, żąda od Wrocławia 900 tys. zł.

Rzecz w tym, że Wrocław ubiega się o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury na rok 2016 i swoje kulturalno-intelektualne przewagi opisał w dziele liczącym ponad 200 stron. Jest tam też oczywiście odpowiedni fragment o Pomarańczowej Alternatywie, która wynalazła rozrywkowy sposób na walkę z ustrojem.

Inicjatywa, jak to bywa, wyszła od władzy, która sobie wymyśliła, że najlepszym sposobem na walkę z opozycyjnymi napisami na ulicy, będzie zamalowywanie ich i domalowywanie na wierzchu… krasnoludków i innych bohomazów. Słowo daję, widziałem takie w Krakowie. Miało to sugerować, że nie zamalowano żadnych opozycyjnych haseł (skądże!) tylko zamazano byle jakie grafitti.

Pomysł został podchwycony przez Fydrycha, kóry z grupą przyjaciół przebierał się za owe krasnale, z reguły w pomarańczowych czapeczkach. Grupa pojawiała się w newralgicznych momentach i punktach zapalnych w czasie solidarnościowych, czy innych antyjaruzelskich demonstracji, by np. wręczać zomowcom kwiatki z „najlepszymi życzeniami”.

Pomysł był pyszny, nadzwyczaj skuteczny i rozsławił Wrocław, Pomarańczową Alternatywę i Waldemara Fydrycha osobiście, który tak się przyzwyczaił do tej wyjątkowej roli, że swoje krasnoludki opatentował i zastrzegł w urzędzie nazwę „Pomarańczowej Alternatywy”.

Nigdy nikt jego uprawnień nie kwestionował, teraz jednak Wrocław nie tylko zilustrował dokument aplikacyjny rysunkami krasnali, ale też zapowiedział, że jeśli tytuł zdobędzie to wyśle do Hiszpanii (jedno z jej miast ma być obok Wrocławia współstolicą kultury) rzeźbę krasnoludka jako swego delegata.
I tego właśnie dotyczą roszczenia Fydrycha, któremu nie wystarcza chwała twórcy ruchu, ale żąda odpowiednio wysokich tantiem, jak na współczesnego, topowego artystę przystało.

Tymczasem władze Wrocławia płacić nie zamierzają, twierdzą (jak podkreślił na łamach jednej z gazet wiceprezydent miasta Jarosław Obremski), że z opatentowanych, wzorcowych krasnoludków „Alternatywy” nie skorzystały, a do krasnali każdy ma prawo! Nie tylko bracia Grimm, Maria Konopnicka, czy Waldemar Fydrych (albo Pawlak, też Waldemar), ale każda babcia opowiadająca bajki dzieciom.

Problem jednak nie dotyczy w istocie ani bajek, ani prawa autorskiego, ani nawet krasnali. Chodzi o nasz stosunek do historii i o stosunek postaci zapisanych na jej kartach do współczesności. Swego czasu Lech Wałęsa, postać niewątpliwie historyczna, postanowił zostać prezydentem i co gorsza mu się to udało. Autentyczny autorytet zamienił na dość marny blichtr i wiele lat musiał pracować, by uwolnić się od paskudnych konsekwencji tego kroku. Jarosław Kaczyński, którego zasługi historyczne są porównywalne z drobną częścią dokonań Fydrycha i ułamkiem procenta tego, co zrobił Wałęsa, usiłuje dziś te zaniedbania nadrabiać i korzystając z nieobecności ZOMO organizuje comiesięczne marsze z krzyżami i pochodniami, ośmieszając kościół polski, Ku Klux Klan, pamięć swego brata, a nawet same pochodnie, które kiedyś doskonale sprawdzały się u naszych sąsiadów…

Fydrych, który co jakiś czas objawia swoje zainteresowanie eksponowanymi funkcjami, zabiegał o miejsce w parlamencie, podobno przygotowuje się do walki o fotel prezydenta Warszawy, (dlaczego akurat Warszawy?), pragnie niniejszym swoje niegdysiejsze pomysły zamienić na brzęczącą monetę. I to akurat trudno mu mieć za złe, bo czasy są ciężkie,a kapitalizm ma dość paskudne, żarłoczne oblicze. Jednak przez trzydziestu laty chyba było mu walczyć łatwiej. Wtedy chodziło o politykę, a teraz sprawa jest poważna. Bo idzie o pieniądze.

Dratewka

 

naprzod
O mnie naprzod

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura