Nathii M. Nathii M.
64
BLOG

"Przyjaźń", odc. 32

Nathii M. Nathii M. Kultura Obserwuj notkę 4

Kolumbijczyk nie miał pomysłu na adekwatną do otrzymanej czułości reakcję, więc tylko wydukał "eeech... cheee" niczym chory odłączony od aparatu tlenowego. Nie przewidział, że prawdziwe rozkosze dopiero go czekają. Santiago zamierzał się oddać relaksowi wśród woni olejków kąpielowych w swojej okrągłej, luksusowej wannie z opcją jaccuzi. Do tego potrzebował ochroniarza pod drzwiami łazienki. Fonsie łypał na zwierzchnika przepasanego jedynie ręcznikiem, jak ten śmigał pomiędzy toaletą a pokojem kompletując garderobę na wieczór. Wspólnie ustalili, że czarny smoking z różą w butonierce powinien wyglądać odpowiednio elegancko. Pan Zuleta również posiadał swój zapasowy plan, a tym było zauroczenie Anny. Jego pragmatyczny umysł kazał mu się jednak zająć wpierw bieżączką.

"Samochód. A taki fajny był, amerykański. Szkoda. Ciekawe, która opcja w tym kraju zwyciężyła. Szaleństwo połączone z biznesem w postaci cmentarzy dla zasłużonych aut, czy też ekologowie przykuwający się do źdźbła trawy, głoszący tezy o szkodliwości tego rodzaju parkingów podziemnych" - zastanawiał się.

Nakrywając do prowizorycznego stołu w celi Anny, Fonsie głośno dał wyraz wątpliwościom czy aby na pewno kolacja przy świecach i z użyciem sztućców w jej obecności to dobry pomysł. Anna nie byłaby sobą, gdyby nie zainteresowała się kompletem, żeby zaraz po chwili dojść do smutnego wniosku, że w obecnym stanie akcje zaczepne przyniosły by jej więcej szkody niż pożytku. Zostawiona samotnie przed nakryciem rozważała naturalność różnych wariantów swojego zachowania. "To będzie bezpieczne jak mizdrzenie się do bomby zegarowej zaprojektowanej na fizyce przez klasę humanistyczną" - martwiła się. Anna, chociaż uczęszczała do klasy o profilu matematycznym, postanowiła spróbować sił aktorskich w konfrontacji z bombą. Na kilka dni przed maturą została zaciągnięta przez Lolę do obsady sztuki w ramach powiatowego konkursu międzyszkolnego. Lola dokonała adaptacji brytyjskiej komedii "Claire w gabinecie strachów" o kobiecie cierpiącej na amnezję, jej mężu złodzieju, byłym mężu psychopacie ze zdeformowaną twarzą, dziecku palącym marihuanę oraz matce po wylewie. Ponieważ uczniowie mieli ważniejsze sprawy do załatwienia w tym gorącym okresie niż kucie na pamięć tekstu, postanowili, że kiedy zapomną roli, będą grać na zwłokę rzucając przekleństwami. Nowe pomysły były zaskoczeniem nawet dla pozostałych aktorów, dlatego z krzeseł ze śmiechu spadała nie tylko publiczność (oprócz dyrektora ich liceum), ale i oni sami mieli problem z blokowaniem głupawki. Podczas długiej owacji na stojąco Anna stwierdziła, że mogłaby być aktorką. Niezależnie od tego jak smutne życie było udziałem jej i jej przyjaciółki, tamtego wieczora miały u stóp widownię Teatru Dramatycznego w Wałbrzychu. "To nie było takie trudne... głupia mina - ludzie rżeli, zapomniałam kwestii - wytworzył się suspens. Mój monolog - wszyscy na mnie patrzyli. Delektowałam się każdym słowem, bo ja wiedziałam, co za chwilę się wydarzy, a oni nie. I to było boskie" - rozpamiętywała. Skoro na scenie mogła założyć maskę wariatki z pacynką w ręku, tym bardziej powinna sobie poradzić z bardziej życiową rolą.

Santiago pozytywnie się zaskoczył kreacją Anny. Bandaż na nodze, opaska na oczach, przewiązany palec wskazujący i szew na łuku brwiowym dodawały jej charakteru. "Projektanci mody byliby z niej dumni" - zauważył. Dziewczyna zaprosiła go gestem do środka i posłała mu filmowy uśmiech nie tylko odsłaniający zęby, ale też język. Pan Zuleta rozgościł się przy niej na zielonej kanapie. Annie wpadł niegdyś w ręce, z pewnością nie w domu rodzinnym, podręcznik savoir vivre'u. Wyczytała w nim, że na pierwszej randce nie powinno się rozmawiać o polityce, chorobach rodzinnych, problemach finansowych i byłych partnerach seksualnych. Niekiedy również do listy grząskich tematów zalicza się aborcję, karę śmierci oraz stosunek do wuwuzeli na stadionach piłkarskich. Najbezpieczniej jest poruszyć temat neutralny.

- I jaka tam pogoda na zewnątrz? - zagaiła.
- Jak to w czerwcu. Gorąco i wilgotno. A u ciebie?
- Tylko wilgotno. Bardzo, bardzo wilgotno.

Santiago przeciągnął dłoń tuż powyżej kolan interlokutorki w miejscu, gdzie kończyła swoją ochronę sukienka. Zatrzymał ją na udzie i pochylił się nad Anną:

- W mojej profesji ci, którzy wierzyli na słowo, dawno już nie żyją.

Dlatego niespiesznie, delikatnie, jego palce znalazły linię oddzielającą smukłe nogi. Dziewczyna wydała z siebie zaskoczone westchnienie. Oparła dłonie za plecami, przez co napięła ciało i wyeksponowała dekolt. Kolejny filmowy uśmiech. Tym razem mniej szeroki, powitalny, a bardziej tajemniczny, wyczekujący. Santiago objął ją ramieniem...

Odcinek 1

Odcinek 31

Odcinek 33

Nathii M.
O mnie Nathii M.

C'est moi.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura