Nathii M. Nathii M.
55
BLOG

"Przyjaźń", odc. 33

Nathii M. Nathii M. Kultura Obserwuj notkę 12

Zapach tytoniu z mentolowym płynem do odświeżania jamy ustnej i delikatną domieszką perfum ożywił doznania zmysłowe Anny, dotychczas skazane na jednostajność piwnicznych woni. Oddechy młodych zderzyły się ze sobą z impetem czołówki rakiet ziemia-powietrze. Anna odruchowo próbowała cofnąć szyję, ale ramię Kolumbijczyka zablokowało ten gest. Zetknęli się koniuszkami nosów. Potem czoło przywarło do czoła. Trwali w tej pozycji przez kilka minut. Santiago przesuwał opuszek kciuka po jej policzku. Sam pocałunek był ulotny niczym pamięć sklerotyka, ale wyczerpał emocjonalnie ich oboje. Anna wtuliła głowę między koszulę a marynarkę partnera, jakby zawstydzona nagłym rumieńcem, suchością w podniebieniu i uczuciem ulegania nadprzyrodzonej sile wypychającej stopy do góry. Pan Zuleta przytulił ją do siebie jak najdroższy skarb. W pewnym sensie nim była, w zakresie w jakim znała mapy.

- Co cię tak naprawdę łączyło z Juanem Carlosem? - zagaił nagle.
- Zacznijmy od tego, że on nie był człowiekiem na właściwym miejscu. Ale czasem nasze życie przypomina algorytm; po wejściu lub wepchnięciu w jakąś uliczkę możemy już nigdy nie pójść w stronę powszechnie uważaną za prawidłową. W pewnym momencie wybory są już tylko złe albo bardzo złe. Przekleństwem świętej pamięci Juana Carlosa był jego identycznej pamięci brat i szemrane źródła utrzymania tegoż. Znajdując się przypadkiem w towarzystwie handlarzy bronią i narkotykami Juan Carlos błyskawicznie zwrócił na siebie uwagę przyjazną osobowością. Ludzie zawsze mu ufali i chcieli robić z nim interesy. Nic dziwnego, że góra także go zaobserwowała. Tak naprawdę to on sam i sobie tylko znanym sposobem wydobył i przerysował te plany. Do tego się nadawał idealnie. Wie pan, co było dalej. Stało się to, czego ja osobiście się obawiałam. Natomiast wracając do jego charakteru, pewnie nawet z panem on byłby w stanie łatwo znaleźć jakiś punkt zaczepienia.
- Zaczepiliśmy go na haku za żebro; faktycznie poszło dość bezproblemowo.

Anna usiadła wyprostowana na kanapie. Bezbłędnie trafiła dłonią w przygotowaną na stole filiżankę kawy. Ucieszyły ją postępy w orientacji przestrzennej.

- Lubiłam go, ale nie romansowaliśmy - domyśliła się, o co mogło chodzić Santiago w tej namiętnej chwili. - Fonsie mówi, że flirty w pracy przeszkadzają. A Anglicy nazywają rzecz dosadniej: "Don't shit where you eat".
- Inni mówią, że niektóre możliwości zawodowe pojawiają się wyłącznie przez łóżko. Jak dziewczynka z zabitego dziurami miasta w centralnej Europie wkręciła się w wojnę nowojorskich gangów?
- A pan takie tezy stawia na podstawie personalnych doświadczeń? - dziewczyna się gorączkowała po uderzeniu w jej czułą strunę.

Santiago zamierzał wulgarnie odpyskować z uwzględnieniem szarpnięcia za włosy. Powstrzymał się w porę i postanowił, że kiedyś wszystkiego się o Annie dowie. Zapewne nie od niej samej, bo trudno ufać jej słowom, ale od kogoś - na pewno. Tamtej nocy nie zamierzał jej straszyć.

- Kiedyś opowiem ci moją historię. Być może to będzie ostatnia rzecz, jaką w swoim życiu usłyszysz, ale obiecuję ci tę przyjemność.

Kolację zjedli nieomal w milczeniu. Oboje zdawali się konsekwentnie zmierzać do swojego celu zbliżenia do drugiej osoby. Anna wywalczyła kolejne godziny spokoju, a Santiago był kontent z nawiązania spokojnej konwersacji bez szamotaniny fizycznej ani werbalnej, jak w trakcie poprzednich kontaktów tej dwójki. Dziewczyna wyglądała na zrelaksowaną. Kolumbijczyk liczył na dalszy progres podczas kolejnego spotkania. Pożegnał Annę muśnięciem czubka języka tuż nad jej górną wargą. Fonsie sprzątał po nich naczynia z miną obrażonego baletmistrza:

- No i trafiłem do układu typu cuckold! Pewnie lepsze to niż nic... przynajmniej do czasu.

Odcinek 1

Odcinek 32

Odcinek 34

Nathii M.
O mnie Nathii M.

C'est moi.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura