tipsi tipsi
113
BLOG

Empatia polityczna

tipsi tipsi Polityka Obserwuj notkę 0

Od pewnego czasu nie mogę wyjść z podziwu, jak bardzo wielkie postępy w rozwoju duchowymi i innym poczyniły nasze ukochane człowieki honoru, dzierżące zewnętrzen znamiona władzy i z poświęceniem sprawujące w Polsce urzędy centralne oraz, w ramach misji medialnej, rząd dusz. Mając tak wiele na głowie, (bo przecież nikt nie zaprzeczy, że dzieje się i w Polsce i wokół niej niemało - jak to na wyspie, w końcu - wokół ocean niespokojny, falami miotający, rafami najeżony i przez potwory różniste zamieszkały) dzielni ci ludzie w czasie wolnym od pilnego wykonywania obowiązków, poświęcają swój wolny czas, zapewne wydzierany zrozpaczonej rodzinie, na krzewienie empatii politycznej.

Któż by, z równą im uwagą, z iście benedyktyńską cierpliwością i bez oglądania się na przyziemne korzyści, trwonił życie na troszczenie się o swych przeciwników politycznych? Inni, bardziej prymitywni politycy, dziennikarze i autoryteci moralni, nie posiadaliby się z uciechy słysząc o dziesiątkowanych z użyciem brutalnych metod szeregach wrażej opozycji.

Tymczasem nasi herosowie etosu, bojownicy o wolność mediów i demokrację prywiślańską, najwięcej rozpaczają nad czynami najzaprzysięglejszego z wrogów - Jarosława K. Bez ustanku, bez wytchnienia i zgoła już półprzytomnie z emocji rozbierają wszelkie jego wypowiedzi, każde zdanie, słowo każde na czynniki pierwsze, ważąc, mierząc i naginając w spoconym wysiłku najpełniejszej egzegezy myśli prezesa PiS. Z bolszewickim zapałem rzucają się na każdy strzęp wypowiedzi najprostszego nawet członka PiS, ba! niechby i zwykłego sympatyka.

Zamartwiają się stanem opozycji - "ajwaj, giewałt, co on robi, co on robi, no rozwali PiS zupełnie, pan patrzy jakie wióry, jakie strzępy, co będzie?" To się nazywa empatia! Cóż za moc współczucia, niech Anglicy schowają się ze swoją fair play, są z nią jak dinozaury przy naczelnych!

Jarosław Kaczyński dzień medialny zaczyna i go kończy. Jest na ustach dziesiątków polityków, setek dziennikarzy i tysięcy funkcjonariuszy, no może jeszcze aż tak to nie, ale do czego to dojdziemy, jak się rozpędzimy? Gdyby Jarosław Kaczyński znalazł sposób na ściąganie tantiemów od każdego użycia jego nazwiska, to uch, ten cały Rockefeller to by przy nim był parch i żebrak! Media tętnią w rytm serca Jarosława Kaczyńskiego, komentatorzy wpijają się wzrokiem pełnym pożądania w jego usta - żadna gwiazda Hollywood nie była tak adorowana, jak ON!

Któż by się tego spodziewał? Kto mógłby przewidzieć, że oto od lidera stłamszonej opozycji, której wydarto wszelki wpływ na władzę, na media, ba! odarto ją sondażami ze złudzeń nawet, że od niego zależy tak wiele! Każdy jego gest, każde spojrzenie, grymas ust, mrugnięcie nieomal, trzęsie posadami kraju. Proszę bardzo - oto premier zniechęcony zamyka szuflady pękające od projektów ustaw, bo Kaczyński chrząknął znacząco wynosząc śmieci - czterdzieści wozów transmisyjnych przekazało to na cały świat. Oto giełda rozpoczyna spadek swobodny, albo przeciwnie - rakietowy wzlot, bo Jarosław założył Czarny Krawat nr. 3, a nie nr 2, jak spodziewała się większość analityków. Sejm drży, rząd stęka, partie się słaniają, bo Jarosław pojawił się gdzieś albo i nie pojawił.

Kto jest więc najważniejszy w tym kraju? Wystarczy przejrzeć doniesienia medialne z jednego dnia. Gdyby nie Jarosław K., tysiące dziennikarzy straciłoby pracę. W kolejkach do okienek urzędów zatrudnienia ustawiliby się drukarze, producenci papieru, kioskarze. Czyż nie jest to w istocie Wielki Animator Polski?

A zawdzięczamy to wszystko gigantycznej empatii politycznej jednego człowiek, który zaraził nią innych - skromnego, często niedocenianego prowincjonalnego polityka, tułającego się po partiach i stanowiskach, ale przecież wciąż swojego chłopaka, który zawsze lubił i w piłkę pograć i winko wypić i skręta przyjarać, a przecież okazał się największym wizjonerem polskiej polityki - to Donald Tusk dostrzegł olbrzymi potencjał Jarosława Kaczyńskiego. Nikt jak Tusk nie potrafił docenić tego diamentowego talentu polityczny i umiejętnie go wypromować. Gdyby nie to, Jarosław może skończyłby jako jeden z wielu byłych premierów, a tak - proszę! Najważniejszy Polak, na ustach wszystkich, nieustannie!

Panu to zawdzięczamy, panie premierze! Nikt nie potrafiłby tak jak Pan (z niewielką pomocą współpracowników) stworzyć właściwego tła, które pozwala docenić skromnie skrywane talenty Jarosława. Dlatego już bliski jest czas, kiedy Naród panu podziękuje. I przekaże tymczasowo piastowane przez pana stanowisko w ręce, które pan sam wskazał jako godniejsze.

tipsi
O mnie tipsi

konserwatywno-liberalny, zależnie od kontekstu ;)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka