Minister Sławomir Nowak raczył był dziś - z miną niezwykle smutną - poinformować Polaków, że "43 procent ofiar śmiertelnych na drogach powodowanych jest przez nadmierną prędkość". Nie wiem skąd takie dane, nawet nie chcę wiedzieć (pewnie naciągane), ale ważne, że są one pretekstem do wyszarpania z naszych kieszeni kolejnych milionów złotych, tym razem pod pretekstem walki z drogowymi piratami. Oczywiście ani Nowak ani Cichocki, który razem z pięknym Sławkiem firmuje projekt tzw. "Narodowego Programu Poprawy Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego", który został dziś klepnięty, nie poinformowali nas tylko o tym, że po prostu - na polecenie paskudnika-Anglika Rostowskiego - robią skok na kasę.
Cytując na szybko za serwisem internetowym TVN24 (dobrze, że to nagłaśniają nawet przychylne rządowi media, ale oni tam też mają samochody, więc ich rozumiem): program zakłada np. odbieranie prawa jazdy za podwójne przekroczenie prędkości w terenie zabudowanym. Trzeba też będzie zatrzymywać się przed pasami zawsze, kiedy w okolicy pojawi się pieszy (ale paraliż byłby!), wzrosną mandaty, no i dostawią nam 160 radarów i 29 urządzeń do mierzenia średniej prędkości na określonym odcinku. W praktyce powiększyć się ma także drogówka, która dostanie też nowe nieoznakowane auta z rejestratorami (ok. 90).
To tyle, jeśli chodzi o nasze bezpieczeństwo. Wlepią nam tyle mandatów i wyślą na tyle drogich, państwowych egzaminów na prawko, że odechce nam się samochodami jeździć, to i mniej wypadków będzie.
Debilizm? Bandytyzm? Skok na kasę? Rabunek? Hipokryzja (Donald coś mówił o tych, co to chcą radary stawiać, o ile pamiętam...)? Łobuzeria? Przesada? Bezczelność? Zamordyzm? A może wszystko na raz? Nie wiem.
Wiem tyle, że cały ten rozbójniczy program ma niebawem trafić do konsultacji społecznych. Jak powiedział swego czasu niesławny raper Rychu Peja z Poznania: "Wiecie, co z nim zrobić?!".
