Wyspy blogowe Wyspy blogowe
276
BLOG

Rocznik 1961

Wyspy blogowe Wyspy blogowe Kultura Obserwuj notkę 1

Dzisiaj polecam lekturę tekstu julandy (Źródło: http://www.portal-pisarski.pl/readarticle.php?article_id=28959)

To temat rzeka. Właściwie – ponadczasowy, bo w całej Historii społeczeństw dyskutuje się o międzypokoleniowych różnicach w podejściu do wychowania. A zwłaszcza o jego skutkach.

M.J.

 

Rocznik 1961

Szacunek, posłuch i dystans, do łóżka po dobranocce i powroty do domu o wyznaczonej godzinie. Starannie wydzielane kieszonkowe i brak możliwości wyjścia na podwórko bez odrobionych lekcji. Takie było wychowanie przedwojennego pokolenia rodziców.

Pragnęliśmy uwolnić się od kontroli, więc, gdy tylko nadarzyła się okazja wyjazdu na studia, uciekaliśmy, by tęskniąc po cichu, uczyć się samodzielności. Pełne energii i perspektyw roczniki, zaledwie o kilka lat starsze, robiły karierę na kierowniczych stanowiskach. Nas zastał rok osiemdziesiąty, w chwili, gdy myśleliśmy o rozwinięciu skrzydeł. Początek studiów przywitał strajkami, podobnie, jak większość naszych rodziców - pięćdziesiąty szósty. Później życie wciąż "robiło na szaro", odbierając możliwości wyjazdów na zagraniczne praktyki. Komu się udało, nie wracał. Stan wojenny pozostał w głowie jak niemy, wciąż od nowa puszczany film. Wszystko, co pragnęliśmy pamiętać - miłość, nadzieja, roztarły się w trybach maszyny miażdżącej perspektywy - niszczarce szans na pracę, dom, a nawet porządne witaminy. Chcieliśmy chorować na amnezję, zaprzeczyć tożsamości, w chwili, kiedy runęły mury.

Nasze kartkowe dzieci dostawały łakocie, oglądały filmy z kaset i biegały w wygodnych butach. Ubrane jak lalki, bawiły się kupionymi w pewexie Barbie, zdalnie sterowanymi samochodami, ucząc nas obsługi komputera. Pierwsze pokolenie pockemon nie szanuje czasu, ani innych wartości. Pewne siebie ogląda filmy w oryginalnych wersjach, bo łatwiej zrozumieć amerykański bełkot, niż prośbę matki w ojczystym języku. W świecie Internetu buduje własne, zakodowane sobie znaną etyką rewiry.


Uczymy się i my, oficjalnie bratając z latoroślami, pragnąc zatrzymać czas, budujemy konstrukcje, niczym domki z zapałek, w których rozpalamy światło. Nadzieja na autorytet i szacunek, wydaje się bliska. Czy jednak nie jest to świat pozorów? Tak naprawdę nie mieliśmy szans na zyskanie szacunku, bo nasze dzieci doskonale znają słabości, które nas zbudowały. Czemu wciąż się dziwię, że nie czują dystansu w słowach i gestach? Mój błąd, to szansa, którą miały dostać i dostały. Dla tych, co po nas, ziemia chyba była urodzajniejsza.

 

 

 
 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura