Zbliża się 10 listopada, kolejna smoleńska "miesiącznica". Zamiast dywagacji - proponuję swój wiersz, napisany w kilka dni po 10 kwietnia ub r., kiedy to wszyscy "mediewiści" wzywali obłudnie "bądźmy razem", a jeszcze więksi hipokryci chcieli pośmiertnie (sic!!!) "przepraszać" Lecha Kaczyńskiego. Tekst cieszy się dużym zainteresowaniem słuchaczy Radia Wnet (polecam!).
Wojciech Piotr Kwiatek
Dwa razy „nie”
Nie chcę „przepraszam”. I nie chcę być „razem”.
Słów mi nie trzeba czczych i łatwych bardzo,
Jak to kretyńskie „sorry”, które błazen
Łatwo w mig rzuca. Taką mową gardzą
Ludzie, dla których wciąż liczą się czyny
I po tych czynach oni bliźnich sądzą.
Krótko trwa słowo i nie zmaże winy,
Ran nie uleczy. Więc ci, którzy błądzą
Myśląc, że łatwo zmyją z siebie hańbę
Słów i uczynków, nienawiści ślepej,
Ci naszczuwani i ci, którzy frajdę
Mieli, gdy drwiną się język oblepiał,
Niech teraz idą w smoleński zagajnik
I tam niech długie mają rekolekcje
Wdychając zapach Augiaszowej stajni -
Dziennikarskiego łajna, który łechce
Serca i dusze kanalii, szyderców,
Tych od kartofla i tych od mohera,
Zabierających babci dowód zdzierców,
Łasych zaszczytów, na słowo „kariera”
Ślinę toczących, co żółta od jadu.
W tym zagajniku niech odnajdą Boga
(Jeśli im taką wielką łaskę da Bóg…).
Może ich wstydu ogarnie pożoga,
Może sumienia za „kasę” sprzedane
Przemówią tonem, którego nie znali,
Może zdrętwieją języki załgane
Lub lęku iskra się w oczach zapali.
Z kim mam być „razem”? I czyje kajanie
Ma mnie omamić? Niesiołowskich? Lisów?
Czy Bartoszewskich albo Tusków łkanie,
Czy też kolejny z Wałęsy popisów?
Jestem „osobny”. Mnie nie jest po drodze
Z tabunem kłamców, z hipokrytów bandą,
Z polakożercą w patrioty todze,
Z „reformatorem”, co by polski sztandar
Znad Polski zwinął, bo mu Polska wadzi,
Bo się nie daje łyknąć jednym haustem,
Bo mu interes psuje. On nią gardzi,
Lecz umie liczyć, więc chciałby ją gwałtem
Z własności wyzuć, „zrestrukturyzować”,
A tutaj Kaczor czy inny oszołom
W gardle utkwili i „Zobacz! ach! zobacz! -
Zjeść ich nie można, tak się, durnie, bronią.
Nic nie pomaga keczup komplementów,
Strachu musztarda także nie skutkuje,
Głodem chcesz brać ich? Zaraz regimentów
Tysiąc wystawią i… skapitulujesz.”
Ja chcę być jednym z tych niestrawnych kąsków,
Co im odbierze apetyt i… władzę.
Kłamią, faulują, więc ja z obowiązku
Mówię: „Przepraszam, nie będziemy razem!”.