News Live 24 News Live 24
3085
BLOG

Usiłowanie zabójstwa znanego detektywa. Prokuratura Generalna na

News Live 24 News Live 24 Rozmaitości Obserwuj notkę 4

POLOWANIE NA ŚWIADKA

 

 

ANGORA nr 25 (19 VI 2011)

 

KOŃCA NIE WIDAĆ

 

Śladami naszych publikacji

Polowanie na swiadka

ANGORA Onet.pl

 

Czy Zbigniew Ziobro jako minister sprawiedliwości naciskał na bezzasadne postawienie zarzutów prywatnemu detektywowi, który zdobył wiedze. m.in. o finansowaniu obozu braci Kaczyńskich przez osoby powiązane z FOZZ? Na to pytanie ma odpowiedzieć śledztwo Prokuratury Generalnej, która przejęła materiały od Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie. To efekt publikacji ANGORY. Chodzi o nasze publikacje sprzed sześciu miesięcy. W artykułach ,,Wrobiony" (ANGORA nr 2/2011) i ,,Gra Olewnika" (ANGORA nr 6/2011) przedstawiliśmy kulisy zatrzymania Jerzego Godlewskiego - prywatnego detektywa, który przez wiele lat pomagał rodzinie Olewników w odnalezieniu osób zamieszanych w porwanie Krzysztofa. Godlewski został zatrzymany przed południem 13 grudnia 2010 roku na polecenie Prokuratury Rejonowej w Jastrzębiu-Zdroju.

- Postawiono mu pięć zarzutów - poinformował nas prokurator Jacek Rzeszowski, do którego wówczas zwróciliśmy się z prośbą o wyjaśnienie sprawy. - Są to: gwałt, nakłanianie do usunięcia ciąży, znęcanie się nad konkubiną, wyłudzenie pieniędzy i nakłanianie do fałszywych zeznań. Z uwagi na wysoką karę grożącą za gwałt (do 8 lat więzienia), sąd przychylił się do wniosku o tymczasowe aresztowanie i Godlewski trafił za kratki. Spedzł tam dwa miesiące. Dziś jego sprawa stoi w miejscu.

 

Ucieczka do Chicago

 

Ujawniliśmy wówczas że zarzuty wobec detektywa oparte są, na zeznaniach jego byłej konkubiny - Marii K. Według naszych informacji, K. została do zeznań nakłoniona szantażem, gdyż kilkanaście miesięcy wcześniej pomogła swojemu bratu uniknąć odpowiedzialności karnej za tuszowanie wypadku spowodowanego pod wpływem alkoholu. -Zeznania Marii K. nie są jedynym dowodem obciążającym Jerzego G. - powiedział nam później prokurator Jacek Rzeszowski. - Zarzut wyłudzenia pieniędzy został potwierdzony zeznaniami innej osoby. Tym drugim świadkiem jest Rafał P. - biznesmen ze Śląska, mający bogatą kartotekę kryminalną. P. od dłuższego czasu starał się wyjechać z Polski, jednak sąd zatrzymał jego paszport. Kilka dni po tym, jak P. złożył zeznania obciążające Godlewskiego, odzyskał paszport i nie niepokojony przez nikogo wyjechał do Chicago. Do Polski nie wrócił. Jak wyglądał dowód przedstawiony przez Rafała P. w prokuraturze? Była to kartka z kalendarza z jego odręcznym zapisem sprzed kilku lat, ze pożyczył Godlewskiemu pieniądze. I... nic więcej. Trudno się więc dziwić, że na wszystkie te fakty zwracali uwagę obrońcy detektywa. W końcu, w lutym 2011 roku, areszt został uchylony. Detektyw wyszedł na wolność ze zrujnowanym zdrowiem. - Zaraz po zatrzymaniu zarażono mnie tak inwazyjną bakterią, że z dnia na dzień zacząłem tracić stopę, martwica obejmowała coraz to nowe fragmenty nogi - mówi Godlewski. Detektyw złożył w prokuraturze zawiadomienie w sprawie prób pozbawienia go życia i obarczenia odpowiedzialnością za niepopełnione przestępstwa. W protokole obciążył dwie osoby: byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę i jego kolegę - prokuratora Rafała Wypycha - dziś naczelnika Wydziału V Śledczego Prokuratury Okręgowej w Częstochowie. Według Godlewskiego, obaj chcieli go uciszyć jako niewygodnego świadka.

 

Przełomowe zeznania

 

Od wiosny 2010 roku Jerzy Godlewski zeznawał jako świadek przed Sądem Okręgowym w Warszawie w sprawie Ryszarda Boguckiego i Andrzeja Zielińskiego, oskarżonych w sprawie zabójstwa generała Marka Papały. W tej sprawie Godlewski był kluczowym świadkiem. Od 1986 roku pracując dla niemieckiej policji rozpracowywał gang Nikodema Skotarczaka, ps. „Nikoś", herszta trójmiejskiej mafii. Przeniknął do grupy przestępczej i „pod przykryciem" inwigilował ją, a później przekazywał informacje niemieckiej policji. W ten sposób poznał wszystkie kontakty „Nikosia" i wszystkie osoby z nim współpracujące. Jedną z nich był Edward M. - polonijny biznesmen, którego dziś polska prokuratura podejrzewa o zlecenie zabójstwa generała Papały. To właśnie dzięki informacjom od Godlewskiego, w 2001 roku prowadzący sprawę prokurator Jerzy Mierzewski dowiedział się o słynnym spotkaniu w hotelu „Marina" w Gdańsku, w trakcie którego miał być wydany wyrok na Papałę. Był to przełomowy moment w śledztwie. Aż do 2007 roku Godlewski pracował dla niemieckiej policji i zajmował się rozpracowywaniem powiązań tej grupy, której mózgiem - po śmierci Skotarczaka - został Edward M. Z inspiracji Godlewskiego niemiecka policja objęła M. obserwacją. Wówczas wyszły na jaw jego spotkania z wpływowymi w Polsce politykami, wśród których znalazł się były premier polskiego rządu. Przed organami ścigania Jerzy Godlewski ujawnił jeszcze jeden szokujący fakt. Według niego, Edward M. był tą osobą, która w latach 90. przekazywała na kampanie wyborcze partii politycznych pieniądze z Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego. - M. przekazywał pieniądze między innymi na SLD i Porozumienie Centrum - zeznawał Godlewski. Porozumienie Centrum było partią założoną na początku lat 90. przez braci Jarosława i Lecha Kaczyńskich. Jeśli zeznania Godlewskiego są prawdziwe, oznaczało, że pieniądze z największej z afery finansowej z okresu transformacji ustrojowej zasilały wiele lat temu partię Kaczyńskich. Co ciekawe: zeznania Godlewskiego są zbieżne z ustaleniami Komisji Likwidacyjnej i Komisji Weryfikacyjnej WSI, które wskazały Edwarda M. je człowieka zajmującego się lokowaniem pieniędzy z FOZZ w legalnych spółkach poza Polską. Co jeszcze bardziej interesujące: wiedza Godlewskiego nie została wykorzystana do wyjaśnienia afery FOZZ. Proces sądowy w tej sprawie oficjalnie skończył się w 2005 roku.

 

Prowokacja z ministrem w tle

 

Rok później detektyw Godlewski przekazał polskiej policji materiały od policji niemieckiej dotyczące osób powiązanych z zabójstwem Marka Papały. Były tam m.in. zdjęcia ze spotkań Edwarda M. ze znanym prywatnym detektywem Krzysztofem R. - Obaj chcieli załatwić swoje interesy: R. próbował uniknąć odpowiedzialności za liczne przestępstwa, a Edward M. nie chciał dopuścić do ekstradycji - mówił w warszawskiej prokuraturze Godlewski. - Zorganizowali prowokację wymierzoną w ministra Ziobrę i wykorzystali w tym celu znaną dziennikarkę, niegdyś związaną z R., która później bardzo zbliżyła się do Ziobry. Czy ta osoba była pasem wymiany informacji między Ziobrą i Edwardem M. i detektywem R.? Na to pytanie nie ma odpowiedzi. Kilka miesięcy później rozpoczął się proces ekstradycyjny Edwarda M. Zakończył się pełną kompromitacją: latem 2007 roku sędzia oddalił wniosek polskiej strony o ekstradycję i Edward M. został zwolniony. W uzasadnieniu sędzia zwrócił uwagę na fatalne zaniedbania ze strony polskiej. Wieloletnie starania o ekstradycję M. spełzły na niczym. W tamtym czasie Godlewski alarmował, że giną dokumenty ze sprawy Papały - zaginęły m.in. ważne dokumenty niemieckie adresowane do grupy „Generał", prowadzącej dochodzenie w sprawie zabójstwa byłego komendanta policji. - Wywołało to protesty strony niemieckiej, zakończone groźbą zerwania współpracy między policjami - mówi ANGORZE Godlewski.

 

Pikantne pamiętniki

 

W lutym 2007 roku do Prokuratury Okręgowej w Częstochowie wpłynęło zawiadomienie o popełnieniu przez Jerzego Godlewskiego szeregu przestępstw polegających na fałszywych zeznaniach, których miał się on do-puścić na terenie Jastrzębia-Zdroju. Miasto to nie podlega właściwości częstochowskiej prokuratury. - Prokurator jest obowiązany do przyjęcia protokolarnego zawiadomienia o przestępstwie od każdej osoby, która ustnie zgłasza je w prokuraturze, bez względu na to, jakie i gdzie przestępstwo zostało popełnione - wytłumaczył nam Tomasz Ozimek, zastępca rzecznika prasowego częstochowskiej prokuratury. Z zeznań złożonych przez Jerzego Godlewskiego wynika, że częstochowski prokurator Rafał Wypych jeździł prywatnym samochodem po Polsce i szukał świadków, którzy mogliby obciążyć Godlewskiego odpowiedzialnością za zeznawanie nieprawdy. W ten sposób dotarł m.in. do Marii K. - byłej konkubiny detektywa, która od kilku lat prowadziła pamiętniki. Po wyjściu z przesłuchania napisała w pamiętniku: -Prokurator Wypych molestował mnie, składał mi niedwuznaczne propozycje. Powiedział mi, że chciałby się ze mną spotkać, ale w in-nych okolicznościach. Gdy w 2011 roku Godlewski siedział w więzieniu, złożył zeznania, w których opowiedział o pamiętnikach Marii K. Kilka dni później, 5 lutego 2011 roku, policja przeszukała jego mieszkanie, jednak niczego nie znalazła, bo Godlewski wcześniej zabezpieczył pamiętniki. Ich uwierzytelnione kserokopie zostały dołączone do zawiadomienia złożonego przez Jerzego Godlewskiego w warszawskiej prokuraturze. Czytając te wpisy, trudno oprzeć się wrażeniu, że prokurator Rafał Wypych - najdelikatniej mówiąc - nie zachował dystansu i obiektywizmu wymaganego przy przesłuchiwaniu świadka. Próbowaliśmy uzyskać w tej sprawie komentarz prokuratora Wypycha, jednak odmówił nam w mało elegancki sposób.

 

Kompromitacja prokuratury

 

1 kwietnia 2007 roku prokurator Rafał Wypych został przez ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę awan-sowany na stanowisko naczelnika Wydziału V Śledczego Prokuratury Okręgowej w Częstochowie. Sprawę prze-ciwko Jerzemu Godlewskiemu poprowadził kolega Wypycha delegowany z prokuratury rejonowej. Młody proku-rator postawił Godlewskiemu 17 zarzutów składania fałszywych zeznań i wkrótce później w 16 przypadkach sprawę umorzył (sic!). -Rzeczywiście, sprawa została umorzona – przyznał prokurator Tomasz Ozimek. Jeden zarzut w 2007 roku trafił do sądu, jednak mimo upływu czterech lat sprawa nie znalazła swojego finału. Sąd zwrócił bowiem uwagę na liczne nieprawidłowości w prowadzeniu sprawy przez prokuraturę i kazał przeprowadzić wiele czynności sprawdzających. W grudniu 2010 roku Godlewski został aresztowany na wniosek prokuratury w Jastrzębiu-Zdroju. Jej szef - Jacek Rzeszowski - objął stanowisko w marcu 2006 roku, za aprobatą Zbigniewa Ziobry. Sam Ziobro, pytany przez nas niedawno o sprawę, stwierdził, że nie zna Jerzego Godlewskiego i nigdy się z nim nie spotkał, a łączenie jego osoby z zatrzymaniem detektywa to nieporozumienie lub polityczna na prowokacja. Czy tak jest rzeczywiście? Wyjaśni to zapewne dopiero sąd, o ile Godlewski

rzeczywiście przed nim stanie. A to wcale nie je pewne, bo sądy dotychczas musiały zajmować się nie detektywem, tylko nieprawidłowościami w pracy oskarżającej go prokuratury. Wątpliwe wydaje się również, czy wpływowi politycy będą zainteresowani spotkaniem z detektywem w sądzie.

 

LESZEK SZYMOWSKI

 

POLOWANIE NA ŚWIADKA

 

 

Dociekliwa blondynka

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości