Newsweek Polska Newsweek Polska
734
BLOG

Czy Platforma pokochała socjalizm?

Newsweek Polska Newsweek Polska Polityka Obserwuj notkę 9

Zdumiała mnie wypowiedź pana premiera w „Przekroju” (noworoczne serdeczności dla konkurentow!).

Donald Tusk, mowiąc o finansowych postulatach części środowisk tworczych, raczył stwierdzić, że „ludzi utalentowanych nie można rzucać na pastwę rynku”. Oczywiście, pan premier wie, że ta teza jest bałamutna. Że w rzeczywistości jest odwrotnie: ludzie utalentowani świetnie sobie radzą na wolnym rynku i są zainteresowani jego istnieniem. Dostają Noble i Oscary, uzyskują wysokie tantiemy, są tłumaczeni, wydawani, wystawiani, producenci chętnie zatrudniają ich do reżyserowania fi lmow. Jeśli już rynek komuś szkodzi, to nie wielkim talentom, lecz raczej beztalenciom i talentom takim sobie.

Żeby nie było nieporozumień: nie postuluję kasacji państwowego mecenatu w sferze kultury. Tak samo, jak nie domagam się likwidacji pomocy społecznej dla tych, ktorzy jej naprawdę potrzebują. Chciałbym jedynie, by moje pieniądze, ktore co miesiąc wpłacam do wspolnej kasy w formie podatkow i innych danin, były wydawane racjonalnie, sprawiedliwie i z korzyścią dla dobra wspolnego. Krew mnie zalewa, gdy góry pieniędzy pochłania moloch TVP – tak jakby do nadawania treści tzw. misyjnych
nie wystarczył jeden skromny kanał.

Albo gdy wypełniając PIT, odliczam od rodzinnego dochodu ulgę na dzieci, ktora z racji wysokości zarobkow nie powinna mi się należeć. Owszem, to wszystko jest wkurzające, ale najbardziej wkurza pan premier, ktory powiększa zamęt w głowach obywateli i straszy ich rynkiem. Do tej pory teza, że rynek jest siłą okrutną, złą i nieludzką, była głoszona przez politykow Samoobrony i publicystow „Krytyki Politycznej”. Czyżby teraz do koalicji miłośnikow państwa i socjalizmu dołączył lider PO?

Przecież ta partia miała być siłą, ktora nada więdnącym polskim reformom nowy impet. Mieliśmy nadzieję, że po pierwszym imponującym skoku z 1990 r. teraz nastąpi nowy. Pamiętamy zapowiedzi: proporcjonalny do dochodow liniowy podatek, prywatyzacja, likwidacja biurokracji i uproszczenie procedur, zniesienie meldunku, kasacja abonamentu TV – długo można by wyliczać.

Mieliśmy też nadzieję na reformy, o ktorych wprawdzie politycy PO głośno nie mowili, ale łudziliśmy się, że to milczenie jest spowodowane względami taktyki politycznej. Że jak przyjdzie co do czego, to Platforma weźmie się i do reformy KRUS, i do objęcia wszystkich obywateli – także mieszkańcow wsi – jednym systemem
podatkowym (proszę nie utożsamiać ze wzrostem podatkow dla wszystkich rolnikow). Takie były nadzieje i oczekiwania. A co mamy? Straszenie złym rynkiem i powrot do systemu państwowych emerytur.

Zrozumiałbym jeszcze, gdyby rząd szczerze przyznał: tak, zabieramy wasze pieniądze ze składek, bo w budżecie mamy dziurę; wiemy, że to niedobre rozwiązanie, ale nie mamy wyjścia i bardzo was przepraszamy. Ale nie – premier także w tej dziedzinie pogłębia zamęt w głowach i wmawia ludziom, że w emeryturach państwowy socjalizm jest lepszy od rynku.

Obserwowanie ideowej ewolucji Donalda Tuska samo w sobie zaczyna być emocjonującym zajęciem. Można by nawet zacząć przyjmować zakłady: czy lider Platformy zajdzie tak daleko jak Jarosław Kaczyński? Dziś trudno w to uwierzyć, ale przecież gdy obecny prezes PiS startował w 1990 r. z Porozumieniem Centrum, na sztandarach miał wypisane hasła przyspieszenia prywatyzacji i budowy nowoczesnego kapitalizmu. Co z tego wyszło, dobrze wiemy.

Wojciech Maziarski


Czytaj więcej opinii publicystów Newsweeka

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka