Jest oczywistą oczywistością, że cała wina za zamieszki 11.11.11 spada na lewackie bojówki. Gdyby ich nie było - nic by sie nie działo. Byłby spokój. I dla nieuprzedzonego umysłu jest to widoczne w całej okazałości.
Świadczy o tym sposób w jaki w wydarzeniach tego popołudnia przejawiło się działanie Opatrzności. Jeżeli Opatrzność opowiedziała się wyraźnie po którejś ze stron, jest to niepodważalny dowód, że to ta strona miała rację, a zadyma została zorganizowana przez przeciwników.
Opatrzność zaś stanęła po stronie patriotycznej młodzieży wspierajacej Marsz Niepodległości. Pozwoliła jej bowiem - i to właśnie wtedy, gdy została ona zaatakowana przez lewaków - znaleźć na ulicach miasta duże zapasy rac i petard, które pozwoliły uratować honor ruch patriotycznego przed zadeptaniem przez hordy antypolskich napastników. Że musiała to być Opatrzność, jest też jasne jak słońce - bo przecież tak po prostu nie da się na ulicach miasta znaleźć choćby jednej racy czy petardy - a tu proszę, cały arsenał.
No bo przecież najbezczelniejsze nawet ubeckie ścierwo nie odważy się argumentować, że te race i petardy mogła patriotyczna młodzież przynieść ze sobą!
Bo niby po co?