navigo navigo
548
BLOG

Brzeska numer pięć.

navigo navigo Rozmaitości Obserwuj notkę 29

Na początku miało być zdjęcie. A może kilka zdjęć*. Zdjęcie tablicy na domu przy ulicy Brzeskiej 5 w Warszawie obiecałam kiedyś Brenowi. Można uznać, że zaczęło się od tej tablicy właśnie, ale to nie całkiem tak. 

Zaczęło się w odstępie dwuletnim, w latach 1902 i 1904. A dokładniej, prawdopodobnie 11 kwietnia 1940 roku.  

Zdarzyło się 15 maja 2013 roku w Muzeum Literatury. Na wystawie czasowej. Zdjęcie "niepotrzebnych poetów", Kwadrygantów. Wśród nich - znajomy poeta, którego wiersze otwierają portrety światów pozamykanych. Co on tu robi?

Nie, to nie on!. To Władysław Sebyła, usmiechający się do żony Sabiny, trochę i do własnych myśli,  z dłonią uniesioną dla podkreślenia urody przepływu strużki papierosowego dymu. Nie, to nie było złudzenie. To nie było też jakieś uderzające fizyczne podobieństwo. Dlaczego zobaczyłam na zdjęciu sprzed niemal osiemdziesięciu lat człowieka żyjącego tu i teraz, i piszącego równie niezwykłe, choć tak inne, wiersze?

Obok,  w gablocie, kopie kilku dokumentów ze Starobielska i Kozielska. Dokładny buchalter pracowicie sporządził cyrylicą "spisok ucziotnych dieł na ubywszych wojennoplennych starobielskogo lagiera". Podkreślony wpis z numerem 3168 - Sebyła Władisław..... god rożdienija 1902. Pod nim, pod numerem 3172, inny Władysław. Mój Dziadek. Pierwszy raz zobaczyłam ten dokument. To była lista wywozowa. Może  - alfabetycznie tak bliscy - zginęli w jednym dniu? Od strzału w tył głowy, w charkowskiej katowni, i zostali wrzuceni do tego samego dołu w lesie przy Piatichatkach... 

"Jesteśmy gnojem, mój bracie,

Mierzwą potu i krwi,

Mroźne niebo sinieje nad nami.

Płyną obłoki - i dni."

Sabina Sebyłowa założyła album wspomnień, spisywanych dla ich syna,Maciusia. W dniu swoich urodzin, 4 listopada 1940, Maciej Sebyła zwierzył się: "wiesz, mamo, ja wciąż we snach widzę ojca, któremu strzelaja w kark"...

Skrzypce, nuty, Sebyłowe obrazy i portrety w ołówku... bardzo podobne do portretu mojego Dziadka, który narysował w czasach studenckich jego przyjaciel. Kiedy byłam u Babci, wparywałam się w ten portret przed zaśnięciem. Dziadek też - mówiła - świetnie rysował... Po maturze studiował przez rok na Politechnice Warszawskiej; zrezygnował jednak z wymarzonej architektury i wrócił do rodzinnego Wilna na studia w Instytucie Europy Wschodniej. Zrozumiał,  że studenski pobyt poza domem jest za dużym obciążeniem finansowym dla rodziców, wychowujących jeszcze czterech jego młodszych braci i siostrę. Ale to wszystko było dużo później. W roku 1920 musiał oszukać w sprawie daty urodzenia, żeby go wzięli do wojska. Zachował się list ciotecznego brata Dziadka, Czesława Zgorzelskiego, który był zastępowym w ich drużynie harcerskiej. Napisał swoim rodzicom o tym, że po ich długiej podróży jakąś furmanką Władka do wojska nie przyjęli i odesłali - jako zbyt młodego. Nie poddał się po tym pierwszym niepowodzeniu...

Władysław Sebyła sfałszował swoje swiadectwo urodzenia, dodając sobie dwa lata zeby wziąć udział w powstaniu śląskim (uczył się wtedy w Szkole Realnej w Sosnowcu). Po maturze zapisał się na Wydział Mechaniczny Politechniki Warszawskiej, ale po roku przeniósł się na Uniwersytet Warszawski - wybrał polonistykę, i poezję. W kole literackim "Złocień" spotkał się z Gałczyńskim - również późniejszym jeńcem wojennym, który nie trafił na "nieludzką ziemię", ale tam, gdzie jednak przestrzegano postanowień międzynarodowych konwencji.

Dwuletnia służba wojskowa Sebyły zaowocowała wierszami o wojnie. W połowie międzywojennego dwudziestolecia, w pierwszym numerze "Kwadrygi", ukazał się jego "Sztab" - wiersz o planowaniu działań wojennych nad mapą...

"Tylko tego nie widać, nie widać na planie,

 Że we krwi, że we krwi czerwonej  brną kompanie!

Że gdzieś na mokrym polu, na trawiastej łące

Telefonista wbity w sieci drutów, dzwonków

Zasłucha się w źrodlany śpiew szarych skowronków...

... I bluźnie jak bluźnierstwem - krwią w niebo gorące!...

 

Że młode, zdrowe chłopy jak najgrubsze zairno

Będą sypać się w bruzdy piaszczyste na marne,

Sypać się piachem, prochem... Nic z nich nie wyrośnie

... Tylko nikła trawka o wiośnie.

 

Tylko tego nie widać, nie widac na planie,

Że tam sa ludzie, ludzie - nie tylko kompanie,

I że krew jest czerwona, czerwona i dymi,

I że zalewa mapę jeziotem olbrzymim."

....

............

....

* Miało być zdjęcie z Brzeskiej. Na początku. Nie udało się go tu wstawić - funkcja zdjęciowa już tu nie działa.

Zdjęcie z Brzeskiej musi poczekać.

Towarzyszy mu inna historia...

Ale i o Sebyle chcę pisać i pisać.

Właściwie - wystarczyłoby cytować Jego wiersze...

 

navigo
O mnie navigo

homo viator Wszystkie moje teksy i zdjęcia są objęte prawem autorskim.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości