nieateista nieateista
271
BLOG

Samotność w ostatnich godzinach życia

nieateista nieateista Religia Obserwuj temat Obserwuj notkę 1

Zaraz po pojmaniu dosłownie wszyscy opuścili Jezusa. Apostołowie uciekli do swoich domów, zupełnie stracili wiarę w to, że ich Nauczyciel jest Chrystusem. 

 
 Dlaczego tak sądzę?
 
Bo później nie mogli uwierzyć, że Maria Magdalena spotkała zmartwychwstałego Jezusa: „Lecz słowa te wydawały im się niczym baśnie, i nie dawali im wiary”. 
 
Nie dlatego – jak to twierdzą niektórzy – że nie mogli uwierzyć w to, aby ich Nauczyciel ukazał się kobiecie (wówczas status kobiety był zupełnie inny niż dzisiaj), a nie właśnie im – wybranym apostołom. 
 
Według mnie po prostu nie chcieli dopuścić do siebie myśli o ogromnym błędzie, o swojej straszliwej zdradzie. Nie byli w stanie przyznać się przed samymi sobą do tego, że okazali się tak niewdzięczni, tak niegodni swojego Nauczyciela. Jak się później okazało, Jezus wszystkim im wybaczył.
 
Co więcej, pomógł im naprawić ich błąd, zsyłając na nich Ducha Świętego! 
 
Jezus w chwili pojmania pozostał zupełnie sam. 
 
Ale nie tylko to musiało sprawiać Mu ogromny ból. Wszyscy świadkowie Jego biczowania, drogi na Golgotę naśmiewali się z Niego, wyszydzali Go. Niemal wszyscy mieli Jezusa w pogardzie. 
Nikt nie współczuł, nie brał pod uwagę tego, że ten doskonale dobry i szlachetny człowiek zaraz umrze – jak zwykły złoczyńca. 
 
Być może byli zawiedzeni, a nawet wściekli na Jezusa o to, że nie okazał się Synem Bożym, nowym Królem Izraela – że nie wyzwoli ich spod okupacji Rzymu, że ich oszukał. Według nich niemożliwe było, aby Jego Ojciec, Bóg Izraela, pozwolił na zabicie swojego ukochanego Syna razem ze zwykłymi złoczyńcami: „Innych ratował, a siebie samego ratować nie może; jest królem izraelskim, niech teraz zstąpi z krzyża”. 
 
I w takiej straszliwej chwili obok Jezusa nie było nawet żadnego z apostołów! Jedynie widok Marii Magdaleny, Jego matki, kilku innych kobiet oraz jednego ucznia mógł dawać Jezusowi niewielkie pocieszenie; ale nawet wtedy myślał nie o sobie, ale właśnie o swojej matce, mówiąc do niej i do tego jedynego ucznia: „A gdy Jezus ujrzał matkę i ucznia, którego miłował, stojącego przy niej, rzekł do matki: Niewiasto, oto syn twój. Potem rzekł do ucznia: Oto matka twoja!”.
 
Jeszcze bardziej podziwiam
 
Dlaczego tak bardzo podkreślam słabości i błędy najbliższych uczniów Jezusa? Chciałem po prostu wyobrazić sobie, jak w rzeczywistości wyglądała misja Jezusa. 
 
 I co zauważyłem? 
 
To, że wyjątkowość tej misji, poświęcenie się Jezusa nie ograniczało się do tragicznej, uwłaczającej ludzkiej godności śmierci. Myślę, że najwięcej bólu sprawiło Mu zachowanie Jego najbliższych uczniów, ich brak wiary. Wielokrotnie podkreślali, że ufają swojemu Nauczycielowi, że Go miłują, że są gotowi poświęcić za Niego życie. A Jezus cały czas wiedział, że w chwili prawdy – gdy poczują się zagrożeni, odczują bezpośrednio strach o własne życie – wszyscy, i to bez wyjątku, uciekną. I tak też się stało. 
 
 To nie Judasz sprawił najwięcej bólu – bo Jezus nigdy nie liczył na niego, zawsze wiedział, kim jest – ale myślę, że właśnie pozostałych jedenastu apostołów. 
 
Czy można odczuwać większy zawód? 
 
I mimo wszystko niezłomnie dążyć do celu? Jak się przekonałem z treści Ewangelii: można. Czy można takiego życia nie podziwiać i nie zaufać takiemu człowiekowi?
 
Odpowiedź na to pytanie pozostawiam oczywiście do indywidualnego rozpatrzenia.
 
Gdyby nie wyjątkowa więź między Jezusem a Jego Ojcem, zapewne mógłby zwątpić w sens całego swojego życia, we wszystkie starania, w czekającą Go za chwilę męczeńską śmierć. Być może miał nawet takie chwile zwątpienia.
 
Skupiając się na tych najtrudniejszych momentach w życiu Jezusa, zacząłem jeszcze bardziej  Go podziwiać, bardziej ufać. Stał mi się jeszcze bliższy, właśnie z tego powodu, że okazał się taki ludzki, tak szczery i tak niezłomny. 
 
Wyciągnąłem prosty wniosek: 
Skoro Jezsu nie zwątpił aż do samego końca, skoro Jego misja przyniosła takie owoce (nie mam na myśli owoców, na których skupiają się ateiści – bo takie też oczywiście są – te zgniłe), to musiał być Synem Bożym.
 
 Pocieszam się
 
Wierzę, że każde słowo w Piśmie Świętym zostało napisane w jakimś celu – z określonym przesłaniem. 
Piotr był umiłowanym uczniem Jezusa. Jego wiara była większa niż pozostałych apostołów.
 
 I przypuszczam, że właśnie to przesądziło, że jego upadek został tak szczegółowo opisany w Ewangeliach. 
 
 Trzy sytuacje pokazują go w niezbyt chlubnym świetle: gdy po odejściu prawie wszystkich uczniów zapytał: „Dokąd mamy pójść?”, gdy zadał pytanie o korzyści, jakie oni (apostołowie) będą mieli z tego, że stali się uczniami Jezusa, i wreszcie gdy trzykrotnie wyparł się znajomości z Nim. 
 
Strach w pewnym momencie okazał się silniejszy od miłości do Jezusa. 
 
Jednak w ostateczności Piotr został opoką, na której Jezus zbudował swój Kościół. Jezus obiecał to swojemu umiłowanemu uczniowi, doceniając szczerość jego uczucia i wielkość jego serca: „Ja zaś prosiłem za tobą, aby nie ustała wiara twoja, a ty, gdy się kiedyś nawrócisz, utwierdzaj braci swoich”. 
 
 Myślę, że Jezus na przykładzie Piotra chciał mi pokazać, iż nawet bardzo duży błąd, największe zwątpienie, chwile ogromnej słabości nie powinny i nie mogą mnie zniechęcać. 
 
 Poznając bardzo trudną drogę do wiary, jaką przeszli apostołowie, zrozumiałem, że konieczna zmiana nie może się dokonać w sposób rewolucyjny. 
 
 W życiu każdego z nich pojawił się bolesny upadek. Tak samo jak w moim! 
 
 Oczywiście nie usprawiedliwiam siebie faktem, że wszyscy apostołowie uciekli ze strachu o swoje życie, że w chwili prawdy opuścili swojego Nauczyciela i pozostawili w straszliwej samotności. 
Moja uwaga jest skupiona na wydarzeniach późniejszych: na tym, że pomimo głębokiego upadku, bezpośrednio po nim, wszystkim z nich udało się osiągnąć to, co wydawało się prawie niemożliwe – prawdziwie uwierzyć, umiłować Boga i bliźniego (wypełnić dwa najważniejsze przykazania ich Nauczyciela) i na końcu umrzeć w spokoju ducha, w pełnym szczęściu, w nadziei na życie wieczne.
 
nieateista
O mnie nieateista

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo