Jakie wyciągnąłem wnioski z tego przykładu?
To przecież oczywiste (chociaż nie dla wszystkich):
Dla Boga, dla Jego Ojca liczy się jedynie to, z jakiego powodu jej dokonujemy, jakie są nasze intencje, czy są szczere. Kobieta, biedna wdowa, co prawda dała na biedniejszych od niej tylko dwie monety, ale było to wszystko, co posiadała, a raczej czego nie posiadała: „ona zaś złożyła z niedostatku swojego wszystko, co miała na swe utrzymanie”.
Ale chyba nie tylko na to wskazywał Jezus.
Znalazłem w tej historii kolejną przestrogę przed niebezpieczeństwami wynikającymi z poddania się potrzebie uznania. Wdowa nie tylko ofiarowała prawie wszystko, co miała. Ale zrobiła to w skrytości przed innymi. W innym miejscu Jezus powiedział wprost: „Gdy więc dajesz jałmużnę, nie trąb przed sobą, jak to czynią obłudnicy w synagogach i na ulicach, aby ich ludzie chwalili”. Na koniec dodał, aby „nie wiedziała lewica, co czyni prawica. Aby twoja jałmużna była ukryta”, aby darczyńca – nawet przed samym sobą – nie chełpił się tym, że kogoś finansowo wsparł lub zrobił inny dobry uczynek, bo najważniejsze jest to, że „Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odpłaci tobie”.
Kluczowa jest więc odpowiedź na dwa pytania:
Czy do „mojej paczki” należy Bóg i czy jest jednym z najważniejszych jej członków? Czy może „moja paczka” składa się wyłącznie z innych ludzi, w tym z moich współwyznawców?
Współcześni uczeni w Piśmie, z tego co można zauważyć, mają za nic tę przestrogę, ten nakaz.
Przynajmniej dla części z nich najcenniejsi są ci darczyńcy, którzy ofiarowują najwięcej. Nie potępiają ich za obnoszenie się ze swoją dobroczynnością. Co więcej, tym najhojniejszym w nagrodę czasami wykuwają w ścianach „współczesnych synagog”, w miejscach najbardziej widocznych, imienne podziękowanie za dar. Są/mają być tworzone nawet specjalne aleje darczyńców (taka powstaje właśnie przy nowo budowanej Świątyni Opatrzności Bożej w Warszawie).
Odprawiają msze w ich intencji lub w intencji ich najbliższych. Za mamonę – „szczerozłotą”. Dlaczego tak postępują i jawnie łamią nauki Jezusa?
Nie wiem.
Być może dlatego, że „nie można dwóm panom służyć”, a oni służą bardziej mamonie niż Bogu? Tak to przynajmniej wygląda.