nieateista nieateista
232
BLOG

Nieudolna promocja

nieateista nieateista Religia Obserwuj temat Obserwuj notkę 3
 

Dlaczego jeszcze odrzuciłem Kościół moich rodziców?

Bo zauważyłem, jak nieudolnie „promuje” wiarę wśród młodych ludzi i tym samym, oczywiście niezamierzenie, przyczynia się do wzrostu ateizmu.

Boli mnie, jak łatwo – stojąc u progu dorosłości – młody człowiek podejmuje najważniejszą w jego życiu decyzję. I to nie ze swojej winy, nie z braku rozsądku. Ale właśnie przez zbytnie zadufanie w sobie, przez „butne oczy” najważniejszych osób w wierze moich rodziców, a także na skutek wyjątkowej aktywności „wojujących ateistów”. 

Człowiek w wieku 18 lat odwraca się od Boga, bo widzi go jako zgrzybiałego, nietolerancyjnego starca, który nie rozumie jego potrzeb i problemów, który stawia nakazy i zakazy, który mówi o miłości, ale w którym nie ma miłości, który przekonuje, że człowieka rozumie, ale sprawia wrażenie, że nawet nie stara się zrozumieć. Młody człowiek jest otwarty, wolny, wnikliwy w obserwacji. Dużo bardziej niż w życiu późniejszym, gdy, niestety, zostaje już zaprogramowany na „bycie dorosłym”, gdy nie stać go już na krytyczną ocenę, gdy staje się naśladowcą, konformistą.  
 
Młody człowiek widzi wreszcie, jakie owoce wydaje wiara w Boga – jak postępują ludzie, którzy najgłośniej krzyczą o swojej wierze i miłości do Niego. Skąd pochodzi w jego świadomości obraz Boga?
 
Z kościoła, z obrazów i obrazków wszelkiego rodzaju.
 
Bóg „kościelny” jest Bogiem, którego młodzi ludzie widzą najczęściej. I niestety myślą, że to jedyny obraz Stwórcy. Widzą niewolnicze przywiązanie do tradycji, pozbawiony żarliwości, pasji i autentyczności ceremoniał. Słyszą wielkie słowa, ale wypowiadane bez uczucia i nie do nich. Widzą kamienie, splendor i spotykają mnóstwo takich samych, pozbawionych żarliwej wiary ludzi. Widzą, że Bóg, którego spotykają w kościele jest martwy, bez miłości. 
 
Doskonale rozumiem to masowe odchodzenie młodych ludzi od wiary moich przodków, bo przecież w przeszłości to samo przeżywałem – wielkie rozczarowanie.
 
Rozumiem ich wybór, to, że zostają ateistami. I boli mnie bardzo, że tak łatwo podejmują najważniejszą w życiu decyzję.
 
Być może jest to mój największy zarzut w stosunku do wiary moich przodków, najważniejszy powód odejścia:
 
że skupia się na tych ludziach, którzy i tak są skazani na tradycję, którzy i tak nie zmienią wiary – bo u schyłku życia zasadnicze, fundamentalne zmiany są mało prawdopodobne – a robią to kosztem ludzi, którzy są zmuszeni do podjęcia decyzji, która zaważy na całym przyszłym życiu, nie tylko ich, ale także ich mężów, żon, ich dzieci.   
 
nieateista
O mnie nieateista

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo