Redaktor Tomasz strasznie jojczy, jakie to ciężkie czasy idą: jest ponoć (we własnej opinii) "pierwszy do odstrzału". No po prostu rzeźnia. Listy proskrypcyjne wiszą już nawet w szkołach podstawowych, na gazetkach obok tygodniowych jadłospisów.
A ja bym go po prostu zostawił. Niech sobie ma swoje "na żywo", w tym samym paśmie co teraz. Nawet umowy gaży bym nie renegocjował.
Zostawiłbym go tak, jak się zostawia , na pamiątkę, kawałek ruin pośród odbudowanego ze zniszczeń miasta, po jakimś katakliźmie albo wojnie.
Myślę, że wcześniej czy później sam zrezygnuje, żeby się już więcej nie kompromitować.
No ale ja niekumaty jestem.