Nieprzemakalny Nieprzemakalny
153
BLOG

Polska sobie poradzi - komentarz do tekstu Marka Cichockiego

Nieprzemakalny Nieprzemakalny Polityka Obserwuj notkę 0

Istotą zmian jakie zajdą w Polsce, w najbliższym czasie, nie będzie wyłącznie zmiana pokoleniowa ale także - a może przede wszystkim - zmiana osi sporu politycznego. Byt niepodległej Polski nie jest zagrożony. Dlatego nie podzielam obaw Marka Cichockiego, poddającego w wątpliwość trwałość współczesnej Polski.

 

Na początku chciałbym przyznać się do problemu jaki miałem z tytułem tekstu autora Teologii Politycznej, w kontekście całości opublikowanego tekstu. Moje wątpliwości dotyczą przejaskrawienia problemu. Czy Polska przetrwa najbliższe 20 lat? Rozumiem, że dramaturgia zawarta w tak postawionym pytaniu, może przykuć uwagę czytelników. Nie widzę jednak przesłanek aby ktokolwiek poza najczarniejszymi pesymistami miał odpowiedzieć na to pytanie przecząco. Nie wydaje mi się również, żeby do grona najczarniejszych pesymistów należał Marek Cichocki.

 

Nie zgadzam się z tezą o „kruchości Polski jako politycznego i państwowego bytu”, w kontekście katastrofy smoleńskiej. Ktoś powie, że kruchość tą najlepiej obrazuje sposób prowadzenia śledztwa. Abstrahując od oceny w tej sprawie, można jednak stwierdzić, że najpoważniejszym dla Polski, trwałym następstwem tej tragedii (poza śmiercią wyjątkowo istotnej grupy ludzi i braku ich udziału w życiu publicznym) jest dalsza degeneracja debaty publicznej. Mam tu na myśli totalną negację przeciwnika i niespotykany poziom agresji. Polityczne i prawne filary Rzeczpospolitej nie zostały jednak naruszone. Konstytucja spełniła swoją rolę a organy państwa działają tak jak działały. W środowisku międzynarodowym nie widać szczególnych zawirowań a pozycja Polski w tym środowisku się nie zmieniła. Uważam więc, że wspominana przez Marka Cichockiego kruchość, opiera się na szczególnych, osobistych przekonaniach autora. Innymi słowy chodzi tu o opinię a nie o fakty.

 

Na kwestię „autonomicznego trwania” należy, według autora, patrzeć dwojako. W pierwszym, nazwijmy to geopolitycznym znaczeniu, wątpliwości Marka Cichockiego zasadzają się na sceptycyzmie wobec Europy Zachodniej oraz dwóch instytucji mających kluczowe znaczenie dla jej funkcjonowania - Unii Europejskiej i NATO.  Autor stwierdza, że obecnie, prawdopodobieństwo odwrócenia się od nas Europy Zachodniej jest większe niż np. 10 lat temu. Nie tłumaczy z jakich powodów NATO i UE miałyby zniknąć, co samo w sobie jest ryzykownym założeniem. Nie przewiduje dlaczego Europa Zachodnia miałaby się odwrócić od Polski. Rozumiem, że skoro wątpliwości Marka Cichockiego dotyczą następnego dwudziestolecia to wymienione, niekorzystne zjawiska, będą miały miejsce już całkiem niedługo. W takim wypadku, z punktu widzenia naukowca, warto byłoby się im bliżej przyjrzeć. Jeżeli natomiast rozważania autora mają charakter czysto spekulatywny (na zasadzie co by było gdyby) to cały tekst możemy traktować jako intelektualną prowokację.

 

Znacznie ciekawsze są natomiast wnioski autora w kontekście drugiego rozumienia „autonomicznego trwania”. Marek Cichocki zastanawia się bowiem, czy pokolenie biorące najbardziej czynny udział w kształtowaniu III Rzeczpospolitej uda się zastąpić. Innym problemem jest udział pokolenia stanu wojennego w dyskursie publicznym przy jednoczesnym, praktycznym wyrzeczeniu się odpowiedzialności za państwo (czyt. władzy). Autor kończy stwierdzeniem, że zmiana pokoleniowa będzie prawdziwym testem dla dojrzałości naszego państwa.

 

Otóż wydaje mi się, że ze zmianą pokoleń nie będzie problemu. Idąc dalej, uważam, że im szybciej się ta zmiana dokona tym lepiej. Im szybciej do władzy dojdą ludzie nie mający emocjonalnego stosunku (wyniesionego z osobistych doświadczeń) do kwestii komunizmu, karnawału 81 czy okrągłego stołu, tym lepiej dla publicznej debaty, która wreszcie będzie miała szansę nabycia cech normalności. Im szybciej starych urzędników zastąpią młodzi tym lepiej dla urzędów i państwa. Swojego czasu pewna zachodnia gazeta napisała o Polsce jako o specyficznym kraju, w którym duża część elity politycznej nie włada obcymi językami, za to młodociany kelner w warszawskiej czy krakowskiej restauracji potrafi porozumieć się z klientem w trzech językach. Najprawdopodobniej autor tej opinii odrobinę ja przejaskrawił ale faktem jest, że pokolenie obecnych 25-30latków jest znacznie lepiej wykształcone i przygotowane do rządzenia, niż obecna klasa polityczna. Brak im  System umownego naboru do klasy politycznej musi się zmienić i nie należy traktować tego w kategorii postulatu.. Solidarnościowe czy postkomunistyczne korzenie już niedługo ustąpią kryteriom jakości i fachowości. Debata publiczna osiągnie inny stopień abstrakcji choćby dlatego, że argument ad komuchum będzie z biegiem czasu coraz mniej zrozumiały. Miejmy nadzieję, że proces ten będzie szybszy niż proces biologiczny.

 

Marek Cichocki uważa, że pokolenie obecnych trzydziestolatków to posłuszni konformiści (przerysowuję). Jeśli jednak popatrzeć na te negatywne cechy młodych ludzi, pod innym kątem, to z łatwością można nazwać ich pragmatykami. Wydaję mi się, że konformizm i posłuszeństwo ustąpią zdrowej bezwzględności wobec patronów, gdy tylko pojawi się okazja. Ten okropny, niemoralny i pozbawiony zasad pragmatyzm pozwoli młodym odsunąć od władzy tych, którzy dziś uosabiają w Polsce ideologiczny oligopol.

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka