Wieńczysław Nieszczególny Wieńczysław Nieszczególny
298
BLOG

Epoka cichych reklam zbliża się wielkimi krokami.

Wieńczysław Nieszczególny Wieńczysław Nieszczególny Polityka Obserwuj notkę 22


Wzruszyłem się troską naszego kochanego państwa o nas. Konkretnie troską Janusza Kochanowskiego o stan naszych uszu (link). Przecież zbyt głośne reklamy nieprawdopodobnie niszczą słuch! A obywatele to matoły i nie potrafią sobie samodzielnie ściszyć odbiornika telewizji. Lepiej gdy z urzędu nakaże to Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji (dzięki interwencji Rzecznika Praw Obywatelskich). Przecież w Polsce każdy powinien mieć prawo do cichych reklam w TV! Trzeba to zapisać w konstytucji, bo jeszcze jakiemuś idiocie strzeli  do głowy pomysł zlikwidowania tego wspaniałego prawa. Mniejsza z tym, że regulacje te dotyczą również PRYWATNYCH stacji telewizyjnych. Najważniejsze jest oczywiście bezpieczeństwo obywatela. Żeby przypadkiem nie zapomniał zapiąć pasów w samochodzie, albo nie wypił przed jazdą małego piwa. Najlepiej byłoby ustawowo nakazać obywatelom noszenie kasku w zimie. Tyle sopli obrywa się z rynien! Ileż ludzi trafia przez takie wypadki do szpitala! Trzeba koniecznie coś z tym zrobić! Przejdźmy do meritum. Oto wpis na blogu Janusza Kochanowskiego:

"Już w Święta postanowiłem, że Nowy Rok rozpocznę na blogu postem optymistycznym. Trochę to potrwało, gdyż niełatwo dziś o taki temat."

Co racja, to racja.

"Ale znalazłem i mam dla Państwa dobrą wiadomość: może już latem tego roku przestaną nas zrywać z fotela przeraźliwie głośne reklamy w telewizji."

Nie do wiary! Ale się ucieszyłem!

"Powie ktoś, że to nie jest temat dla Rzecznika Praw Obywatelskich? Już w 2002 r. do Biura RPO wpłynęła pierwsza skarga w sprawie głośności reklam, a mój poprzednik, prof. Adnrzej Zoll interweniował w Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji. Efektu jednak nie było."

Faktycznie, głośność reklam to najważniejszy problem RPO i KRRiT. Urzędasy muszą się czymś zajmować. A jak ktoś się uparł, żeby pisać skargę, to mógł ją wysłać do stacji telewizyjnych, a nie zawracać głowy urzędnikom. Podejrzewam, że część 'skarg' piszą oni sami, żeby mogli uzasadnić istnienie tylu niepotrzebnych etatów. 

"Skargi napływały. Uznałem, że sprawa zasługuje na ponowne podjęcie. Gwałtowny wzrost natężenia hałasu na początku bloków reklamowych narusza prywatność odbiorców w ich własnych domach, gdyż spokój psychiczny należy niewątpliwie do otwartego katalogu dóbr osobistych chronionych na podstawie art. 23 kodeksu cywilnego."

Jestem bardzo ciekaw, jak za głośne reklamy mogą naruszać moją 'prywatność' i 'spokój psychiczny'. Czyżbym o czymś nie wiedział?  Mój spokój psychiczny zakłóca raczej oglądanie działalności naszych polityków w Sejmie. Jeśli jednak ktoś uważa, że reklamy naruszają jego prawa, to niech pozwie stacje TV do sądu. Poza tym, z tego co wiem, oglądanie telewizji i bloków reklamowych jest czynnością dobrowolną.

"Reklamy nie muszą odbiorców interesować, więc nadawcy próbują nas zmusić do ich obejrzenia i wysłuchania. Poziom głośności bloków reklamowych w różnych stacjach jest przynajmniej o połowę wyższy od głośności reszty programu, w niektórych jednach stacjach – dwukrotnie wyższy, a nawet więcej."

W każdej chwili mogę wyłączyć telewizor, więc stacje telewizyjne mnie do niczego nie zmuszają. A gdybym był zagorzałym fanem głośnych reklam? Co bym teraz oglądał? Do tej pory na rynku były stacje z cichymi i głośnymi reklamami. Każdy oglądał jakie chciał. O ile wogóle oglądał. Ale teraz będziemy musieli oglądać tylko ciche reklamy. Bo jakiś dureń tak wymyślił.

"Te argumenty przytoczyłem w wysłanym 9 sierpnia 2006 roku liście do Przewodniczącej Krajowej Rady, Pani Elżbiety Kruk. Okazało się, że podziela ona moje stanowisko i zapowiedziała wydanie stosownego rozporządzenia. Jak się jednak później dowiedziałem, Rada zrezygnowała z tego zamiaru, gdy nadawcy telewizyjni zapowiedzieli, że sami podejmą odpowiednie kroki. Rada czekała na te kroki długo, ale się nie doczekała."

Widocznie nadawcy mieli nadzieję, że urzędasy sobie o nich zapomną. Ale niestety, nie mają pomysłów na nowe idiotyzmy, to odgrzewają stare.

"Rada podjęła więc prace nad szczegółami nowych przepisów. Stworzyła metodę obiektywnego pomiaru głośności dźwięku i ma rozpisać przetarg na sprzęt monitorujący głośność. Jak donoszą media, nie będzie to nadmiernie drogie – Rada szacuje koszt urządzeń na 150 tys. zł. Ostatnio projekt nowego przepisu trafił do Rządowego Centrum Legislacji. Po uzyskaniu jego opinii Rada zapewne wyda rozporządzenie, które ma jednak spore, 5-miesięczne vacatio legis, gdyż nadawcy muszą mieć czas na instalację aparatury monitorującej."

Ależ cudownie! Miliony zaoszczędzone na leczeniu słuchu w zamian za marne 150 patyków! Swoją drogą, to ta nasza Rada jest bardzo wykwalifikowana, skoro sama "stworzyła metodę obiektywnego pomiaru głośności dźwięku". Coś, co zostało wynalezione dawno temu. Ale im trzeba za coś płacić. Choćby za ponowne odkrywanie Ameryki.

"Stąd wniosek, że może latem zacznie obowiązywać prxzepis, iż głośność reklamy nie może przewyższać głośności programu poprzedzającej audycji. Oznaczałoby to, że sprawa, którą rozpocząłem w pierwszych miesiącach urzędowania, dobiegnie szcześliwego końca pod koniec mojej pracy jako RPO. Chyba już wiem, dlaczego ustawodawca – znający bardzo dobrze wszystkie ograniczenia szybkości procesu zmian prawnych – uznał, że kadencja RPO musi trwać 5 lat..."

No! Od wakacji 'będzie żyło się lepiej'.

"Oprócz przyciszonych reklam, wszystkim Czytelnikom życzę w Nowym 2010 roku wielu sukcesów na wszystkich polach, które uznają Państwo za ważne dla siebie."

Dziękuję. Ja Panu życzę sukcesów na polu zwalczania głośnych reklam, bo chyba to jest dla Pana ważne.

Jestem mieszkańcem Krakowa, konkretnie Nowej Huty. Interesuję się ekonomią, polityką, sportem, kinematografią. Mam prawicowe, liberalne poglądy polityczne. Jestem kibicem Wisły Kraków.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka