Ew. Ew.
322
BLOG

Zwierzaki - futrzaki

Ew. Ew. Rozmaitości Obserwuj notkę 39

Jestem sympatyczką partii KORWiN, więc logika, czy podstawy ekonomii nie są mi obce. Umiem na chłodno, rozsądnie ocenić sytuację, przez co jestem oskarżana o brak uczuć, np. w dyskusjach o zwierzętach. Tyle afer dookoła padające konie pod Morskim Okiem, zabijanie zwierząt dla futra, jedzenie mięsa. Ludzie w pracy też padają, chorują, nawet umierają i jakoś nikt nie cyka zdjęć, nie nagłaśnia (mam nadzieję, że nikogo do tego teraz nie prowokuję). Najgorsze jest to, że ci niby o dobrych sercach, widzą tylko zwierzaki. Krzyczą: zamykać hodowle!, nie zabijać zwierząt!, mając totalnie w nosie, że dana hodowla jest polskiego przedsiębiorcy, który daje pracę, a przez to możliwość godnego życia wielu ludziom, a ostatecznie wszystkie wymienione wcześniej ogniwa napędzają gospodarkę. Mając na szali ludzi i jakieś tam, załóżmy prosiaki, oczywiście wybiorę ludzi. Gdzieś tam, na innym kontynencie giną jakieś foczki, węże i inne futrzaki dla samego futra, czy skóry, a w Polsce wielki lament z tego powodu. Jedź i im pomóż, bo twoje płaczliwe komentarze tylko wkurzają człowieku. Nie masz możliwości, a serce tak ogromne i skore do pomocy? To rusz tyłek i zrób coś, co faktycznie możesz i co będzie miało REALNY wpływ na los jakiegoś stworzenia. Tak wiem, że świat bez potoków krwi, cierpienia byłby cudowny. Ale taki nie jest! I przyjmij to do wiadomości, że czasem trzeba wybrać mniejsze zło, którym dla mnie zawsze będzie śmierć zwierzęcia na korzyść człowieka. I przez to jestem okrutna, zła i podła (na na na), bo bronię okrutnych ludzi, aj... no niech wam (im)  będzie, aczkolwiek sądzę, że jest zupełnie na odwrót. Płytkość i brak wyobraźni kieruje ich do takich wniosków.

Świat stanął na głowie, gdy byłam w wieku gimbazjalnym, na TVP 2 emitowano dokument "Kochaj mnie" o dzieciach z domu dziecka. Pokazywano ich trudny los, perypetie rodzinne. Bardzo mnie wzruszał, poruszał moje serce i zapisał się przez to znacząco w mojej pamięci. A teraz co mamy? Psie adopcje, zbuduj budę. Dzieci w domach dziecka już nie ma, wszystkie znalazły dom i żyją szczęśliwie, tak? Nie! Ale kogo to teraz obchodzi, ważniejszy jest pies, który gdzieś tam chodzi. To nim powinieneś się zaopiekować, zobacz jaki jest biedny, potrzebuje twojej miłości. Miłości... karmienie, drapanie za uchem, głaskanie, wyprowadzanie, zwykła opieka, to jeszcze nie miłość. Pies cię nie pokocha, przywiąże się, będzie ci towarzyszył, nawet po twojej śmierci może czuwać przy twoim grobie, ale to nie jest miłość. Zwierzęta nie posiadają duszy, wyższych uczuć tylko instynkt i uwarunkowania genetyczne. Pies udomawiając się, nauczył że ma pana i chodzi za nim krok w krok. Tak pana, a nie sługę. Powiedzenie: "pies jest najlepszym przyjacielem człowieka" ewidentnie wymyślił jakiś lewak. Wyobraź sobie kontemplacje, rozkminy nad sensem istnienia z czworonogiem. Poczuj wsparcie po trudnym wydarzeniu, śmierci bliskiego, po utracie pracy, twój kudłaty przyjaciel na pewno ci pomoże, podtrzyma na duchu merdającym ogonem. Wygląda mi to bardziej na narkomańskie wizje, przyjaźni w tym nie widzę. Wiadomo punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, a dla mnie przyjaciel ma być ludzki przede wszystkim. Ma posiadać ludzką emocjonalność, rozum, a nawet ciało. Nie wiem, może jestem dziwna, ale przyjemniej przytula mi się do wyprostowanego osobnika o gładkiej skórze, u którego kończyny przednie są rozwinięte i lepiej przystosowane do chwytania, niż łapy. 

Czy uwielbienie zwierząt świadczy o dobrym sercu? Trafiłam na dobrą odpowiedź i zaoranie tym samym. Adolf Hitler eksperymentował, ale nigdy nie skrzywdził żadnego zwierzaka. No super gość, król lewactwa. Myślę, że fragment filmu najlepiej zobrazuje, co mam na myśli, kluczowa scena 4:26

Podobna scena jest w filmie "Zakazane piosenki". Oczywiście teraźniejszość nie jest, aż tak brutalna, tak oczywista, ale wyczuwa się pogardę do człowieka, od miłośników zwierząt.

Być może piszę za ostro, ale świadomie, bo lekkostrawna, delikatna papka nie jest w stanie wzburzyć, wywołać większych, znaczących reakcji w organiźmie. Chcę wsadzić kilka emocjonalnych szpilek, żeby dotrzeć głębiej. Zdaję sobie sprawę, że problem jest wielowarstwowy, że nadmierne uwielbienie zwierząt nie jest w większości świadomym wyborem, a swego rodzaju koniecznością. Coś w rodzaju nie mogę mieć dzieci (z różnych powodów), jestem samotna, więc przeleję ogrom miłości na zwierzaka.

Niby chłodna ocena logiczna, ale czy nie dostrzegasz w niej głębi, gdzieś tam na końcu, miłości do człowieka, uczucia które zawsze będzie dla mnie ważniejsze od sympatii do zwierzaka. Uwielbiam kocury ich charakter, niezależność, ale też niesamowite wariactwo (i szkody przy okazji). Zwierzęta są bardzo pocieszne, zabawne. Trzeba o nie dbać, zaspokajać ich niskie potrzeby. Lubię zwierzęta, ogólnie naturę, ale miłością tego nazwać nie mogę.

"naprawę państwa należy zacząć od naprawy pojęć"..

Konfucjusz

 

Tak więc, gdy zobaczysz słodkiego szczeniaka i poczujesz radość nie nazywaj tego miłością. Ba, zauroczenie, fascynacja, zakochanie w poznawanej osobie to też nie miłość, do niej daleka droga.

Ew.
O mnie Ew.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości