nikander nikander
180
BLOG

Monarchia stanowa czyli Kazimierz Zmarnowany

nikander nikander Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 3

To co, że – jak usłyszałem w Sejmie od profesorów – potrzebna byłaby głęboka zmiana ustrojowa. Lepsza głęboka zmiana ustrojowa niż głębokie bagno, w którym obecnie tkwimy.

     I znowu wczoraj zadałem pytanie: czy zbieracie watahę wyborczą aby zdobyć władzę i najnormalniej w świecie ją „konsumować”, czy chcecie dla Polski zrobić coś dobrego? Odpowiedź sprawiła uczestnikom spotkania pewien ambaras, bo jakże podważać wysokie morale i nieugiętość charakteru osób wychodzących z wyborczą inicjatywą. Jednak w końcu stanęło na tym, że wszyscy tak robią, i dlaczego nie my. Wystarczy tylko się zjednoczyć i poszukać dobrych lokomotyw wyborczych. Ochyda...

      W tym miejscu obudził się we mnie wielki szacun do – bodajże największego - wysiłku polskiej myśli politycznej jaką była opracowana przez kancelarię Władysława Łokietka doktryna monarchii stanowej. Trudno mi w tej chwili dociekać czy członkowie kancelarii Łokietka mieli jakiś kontakt z francuskimi legistami, którzy to samo robili we Francji w podobnym czasie i z tych samych powodów. Mieliśmy bowiem podobne problemy i trzeba było poszukać sposobu na zjednoczenie kraju i przezwyciężenie zapaści rozdrobnienia feudalnego/dzielnicowego. W Polsce ta doktryna polityczna była ogłoszona na zjeździe w Sulejowie w roku 1318. Za początek monarchii stanowej we Francji uważa się rok 1302.

     Genialność tej doktryny jawi się szczególnie podczas nocnych rozmów Polaków nad problemami zjednoczenia się i zdobycia władzy. Otóż doktryna ta zakładała, że nie istnieje coś takiego jak zgoda narodowa. Z góry zakładano że istnieją zasadnicze sprzeczności pomiędzy „stanami generalnymi” a więc szlachtą, duchowieństwem i stanem trzecim czyli mieszczanami i chłopami. To na zjeździe w Sulejowie – aby umożliwić koronację Łokietka na króla Polaki – oznajmiono Polakom, że król zostanie obsadzony w roli tego, który będzie budował konsensus pomiędzy interesami tych stanów.

     Należy zaznaczyć, że działo się to w okresie w którym powszechnie obowiązywała doktryna ustroju patrymonialnego przywleczona tu z Watykanu za sprawą przyjęcia przez Polskę chrztu. Był to ustrój, który wprowadził „tron” czyli dziedziczność sprawowania urzędu oraz sposób traktowania państwa jako swojej własności (patrymonium). Zatem w warunkach polskich było to rzucenie wyzwania Watykanowi, który żył wtedy z handlowania koronami. No cóż Włosi byli i są specjalistami od budowania organizacji typu mafijnego. Na szczęście Łokietek chyba miał w genach zasady słowiańskiej wspólnotowości i twardą rękę i jak było trzeba trochę klechom kości pogruchotał. Udało się.

     Był to niewątpliwie okres dobrego rządzenia. Nie była to zasługa osobistych cech ani Władysława Łokietka, ani Kazimierza Wielkiego. To był geniusz doktryny politycznej. To że Kazimierza Wielkiego nazywano „królem chłopów”, nie brało się z tego, że ten stan szczególnie umiłował. Wiedział w jakiej roli został obsadzony, a członkowie byłej kancelarii Łokietka często mu o tym przypominali. Polska rosła w siłę.

     Idylla trwała do 1454 roku czyli do przywilejów cerekwicko-nieszawskich. Całkowite usunięcie mieszczan i chłopów z procesów decyzyjnych to był koniec monarchii stanowej i początek chylenia się Polski ku upadkowi.

     Za sprawą króla katodebila Zygmunta III Wazy a zwłaszcza stronnictwa starokatolickiego założonego przez mamusię - drugiego katodebila - Jana Kazimierza - Konstancję Harzburżankę, przy aktywnym współudziale Watykanu, podjęto próbę restytucji ustroju patrymonialnego z fatalnymi dla Rzeczypospolitej skutkami. Po rokoszu Lubomirskiego i bitwie pod Mątwami w 1666 roku ( a poszło o vivente rege) Polska już nigdy nie odzyskała swojej potęgi. Za koniec monarchii stanowej we Francji uważa się rok 1484.

       Po co o tym piszę, ano po to, aby uzmysłowić Polakom, że nie ważne jest kogo wybierzemy, ale to w jakiej roli naszych wybrańców obsadzimy. Czy w katodebilnej roli patrymonialngo władcy, gdzie moralność władzy ma zapewnić kropidło, czy w procesie wyborczym wyłonimy silne reprezentacje nowych „stanów generalnych” z którymi władza musi się liczyć.

     Koncepcję powrotu do doktryny opracowanej w kancelarii Łokietka przedstawiłem na konferencji w Sejmie 17 marca br. Według mnie osie podziału interesów istnieją zarówno w gospodarcze jak i w polityce. W gospodarce jest to konflikt pomiędzy pracodawcami a pracobiorcami, a w polityce jest to konflikt „żyjących” z budżetu i żyjących z przedsiębiorczości.

     Gdyby ktoś chciał się z tymi koncepcjami zapoznać to polecam moje „Filary...”. Niczego nie da się skopiować tak jeden-do-jeden i trzeba trochę głową ruszyć.

Jeszcze raz przypominam:

nie jest ważne to kogo wybierzemy a to w jakich rolach naszych wybrańców obsadzimy.

O tym rozstrzyga doktryna polityczna i wspierające ją prawo. To co, że – jak usłyszałem w Sejmie od profesorów – potrzebna byłaby głęboka zmiana ustrojowa. Lepsza głęboka zmiana ustrojowa niż głębokie bagno, w którym obecnie tkwimy.

     Była okazja aby Polakom coś powiedzieć o monarchii stanowej w serialu Korona Królów. Okazja zmarnowana.

nikander
O mnie nikander

Józef Kamycki - obecnie na emigracji wewnętrznej

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura