Patrzę, patrzę i nadziwić się nie mogę temu, co widzę.
Antysemityzm bez wątpienia jest obecny - obserwuję go wśród swoich bliższych i dalszych znajomych, krewnych, w mediach i Sieci (niektóre przypadki rzucają mi się w oczy szczególnie tu, w Salonie). Obserwuję to z pewnym zdumieniem, bo zwyczajnie nie rozumiem, skąd to się bierze - wykształceni ludzie nienawidzący lub nie tolerujący innych ludzi z powodu różnic etnicznych, religijnych lub rasowych? Uogólniający całą nację tylko dlatego, żeby tak było wygodniej poglądowo?
Mniej dziwi mnie ta druga grupa antysemitów: fanatycy katoliccy, zwolennicy teorii spiskowych, niedokształceni ludzie o zamkniętych umysłach. Nie, to zdecydowanie nie dziwi. Ale i tak rzuca się w oczy.
Podstawowe zasady judaizmu znam. Historię nacji żydowskiej - też. I nadal dziwi mnie: skąd to się, do cholery, bierze? Z zazdrości katolików, że Żydzi są narodem wybranym? Z zazdrości, że żydowska martyrologia z drugiej wojny pod względem liczb jest bardziej imponująca, niż innych narodów (to chore, swoją drogą!)? Z powodu innych rysów, zdolności bankierskich (stereotyp), inności kulturowej, odcinania się od innych kultur? Ludzie! Nie widzicie, co w tym jest złego?
Niech mnie ktoś oświeci, bo ja nie widzę, co złego jest w Żydach i żydach.