Novalijka Novalijka
831
BLOG

Ocalić od zapomnienia. Literatura lagrowa

Novalijka Novalijka Kultura Obserwuj notkę 8

Żaden okres literatury polskiej nie został tak skrzywdzony przez system kształcenia młodzieży, jak spuścizna lat wojny i okupacji. Rozumiem, że w ciągu dwunastu lat nauki ciężko ukształtować człowieka tak, aby zrozumiał dramat II wojny światowej, że w program trzech lat liceum tak ciężko wrzucić więcej, niż dwie książki z tamtego okresu. Bo przecież po co zatruwać młode umysły makabrą?

W ramach choroby nauczycielki (ostatnią lekcję polskiego miałam w połowie grudnia, a za dwa i pół miesiąca matura...), postanowiłam gruntownie przerobić literaturę lagrową, ponieważ o niej wiem w sumie najmniej. Co innego opracowania historyczne, a co innego kawał prozy, prawda? Wybranie lektury zabrało mi trochę czasu, ale chyba warto było. I nie, nie będę w tej notce truła Wam o Opowiadaniach Borowskiego, bo nie wątpię, że je znacie, drodzy czytelnicy. Otóż w trakcie mojej literackiej podróży przez horror, literatura lagrowa pokazała mi swoje zupełnie inne oblicze. 

Dziwnie czytało mi się Wytrzymałem więc jestem Tadeusza Sobolewicza. Dziwnie, bo ten tekst jest zupełnie inny, niż makabryczny patos Borowskiego. Choć autorzy byli w mniej więcej podobnym wieku, kiedy trafili do obozów (lecz Sobolewicz był jednym z niższych numerów Oświęcimia), ich relacje są skrajnie różne. Wydaje się, że Sobolewicz nie wiedział nic o masowej zagładzie żydów. Przeszedł przez Auschwitz, Buchenwald, Lipsk, Mülsen, Flossenburg i Regensburg, starając się jedynie przetrwać, opisując obozową rzeczywistość i podkreślając panującą pogardę dla życia i człowieka. Przez karty książki przewijają się życiorysy przedstawiane na sucho, niemal bez emocji (autor niewiele pisze o swoim ojcu, zamordowanym w Auschwitz).

A wolność była wśród drutów Elżbiety Ostrowskiej to coś zupełnie innego. To historia losów kobiet - oficerów z Powstania Warszawskiego, wywiezionych wgłąb Rzeszy. O ile w niemal wszystkich dziełach lagrowych pojawiają się opisy brutalności, brudu i głodu, tak u Ostrowskiej pojawia się tylko ten ostatni. Odwaga i wola przetrwania tych młodych kobiet wzruszyła mnie szczególnie kiedy autorka opisywała, jak radziły sobie z brudem i wszami w każdym obozie, w jakim były (Ożarów, Fallingbostel, Bergen - Belsen, Molsdorf, Burg), jak organizowały sobie życie, jak walczyły o swoje prawa (zagwarantowane im przez konwencje genewskie oraz akt kapitulacji Powstania). U Ostrowskiej brak wszechogarniającej rozpaczy, tak widocznej u innych autorów lagrowych. Jedynie wola przetrwania, wola życia.

Ciśnie mi się na klawiaturę gorzka refleksja. Nie wiem, ile jeszcze zapomnianych dzieł literatury czasu pogardy kurzy się na bibliotecznych półkach. Wiem,  że być może ich znajomość nie jest potrzebna narodowi polskiemu. Jednak Was, drodzy czytelnicy, namawiam do strzepnięcia z nich kurzu, rozchylenia okładek, oddania hołdu autorom i bohaterom.

Novalijka
O mnie Novalijka

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura