Tecumseh Tecumseh
70
BLOG

Nie wierzcie ślepo Korwin-Mikkemu

Tecumseh Tecumseh Polityka Obserwuj notkę 4

Który polityk ma najpoczytniejszy blog? Każdy wie. Gdyby Janusz Korwin-Mikke miał takie samo poparcie w wyborach, jak w internecie, to może część najbardziej radosnych pomysłów poselskich zostałoby zawczasu udaremnionych... Coraz więcej faktów skłania mnie jednak do hipotezy, że niezależnie od stopnia zinformatyzowania społeczeństwa, od wysiłków internautów z Onetu, młodzieżówek UPR i wszystkich jego sympatyków, JKM na zawsze pozostanie outsiderem.

Ziemkiewicz we wstępie do "Michnikowszczyzny" napisał, że Michnik-publicysta przegrał z Michnikiem-politykiem. W podobny sposób, JKM-polityk notorycznie przegrywa z JKMem-publicystą. Pewne reguły polityki nie zmieniły się od lat. Sztuka negocjacji, zawierania kompromisów, rzymska zasada "Divide et impera" nie jest li jedynie domeną znienawidzonej przez JKM-a demokracji. Tych przymiotów b. szef UPR jak dla mnie po prostu nie posiada. A jeśli nawet, to je ostentacyjnie ignoruje. Jest to czynność zrozumiała dla ideologów, dla praktyków bywa wręcz zabójcza.

Nawet jako publicysta, Korwin-Mikke popełnia szereg błędów. Błędy te nie odwodzą ludzi już przekonanych do jego opinii i poglądów - przeważa tutaj pewna inercja. Skoro wtedy i wtedy pisał całkiem logicznie... Natomiast osoba z wyrobionym poglądem politycznym - niekoniecznie koliberalnym - zauważy te błędy jako pierwsza. JKM zamyka się na pewien krąg odbiorców, podczas gdy wystarczyłoby czasem spuścić z tonu, by blog nie był tylko ekspresją własnej erudycji i osobowości, ale pełnił funkcje hm, "agitatorskie". Jeśli nie chcemy ograniczać się do kółka wzajemnej adoracji, warto choć w niewielkim stopniu niwelować efekt dysonansu poznawczego. A przynajmniej nie wzbudzać go tam, gdzie nie jest to konieczne, ponieważ jeśli ktoś przeczyta radykalne poglądy połączone z ekscentrycznymi wstawkami autora, nie przemówią doń nawet najbardziej racjonalne argumenty. Całą swą energię wykorzysta na przekonanie samego siebie, że autor w istocie jest wariatem, i czytać go nie warto. I nie ma co się na to oburzać, tak jest człowiek skonstruowany, i tak na pewne bodźce reaguje.

Do przesadnych ekscentryczności zaliczam skrupulatne tytułowanie wszystkich osób pełniących funkcje publiczne. Ma to na pewno właściwe podstawy. Tak samo, w teorii logiczne jest odwoływanie się do starych zasad ortografii sprzed 1936r. Ale, na litość, czy głoszenie absolutnie niepoprawnych haseł z niepoprawnymi przykładami nie wystarczy? We wszystkim trzeba mieć umiar. Człowiek ma to już tak zakodowane, że pewnej dawki "nierealności" już po prostu nie ścierpi. Czy upieranie się przy tytułach typu "WCzc." nie jest brane przez sporą część ludzi jako traktowanie ironicznie tych osób? Według mnie, wielu ludzi może w ten sposób tak to odbierać. Język ma to do siebie, że jest organizmem żywym i dynamicznym. Trwanie przy pewnych regułach wiąże się z pogorszeniem jakości przekazu pewnych treści. A przecież nie o to powinno publicyście chodzić?!

Mierzi mnie również korwinowska maniera spolszczania zagranicznych imion. Czytałem, dlaczego JKM pisze w ten sposób w jego książce "Ratujmy Państwo!" z 1991r. - jeśli ktoś chce, może po nią sięgnąć. Częściowo jestem w stanie przejść nad tym do porządku dziennego. W języku polskim funkcjonują nawet spolszczane nazwiska, jak Szekspir czy Wolter. Więcej, Adam Mickiewicz nazwisko angielskiego poety George'a Byrona pisał w postaci "Bajron"! Jednak skrócone formy pewnych imion dla Anglosasów są skróceniami, a JKM przedstawia je jako zdrobnienia. Naprawdę krew mnie zalewa, jeśli czytam w takim "NCZasie" o Antku Blairze albo Wilusiu Clintonie. Był co prawda jeden prezydent, który przed kampanią zaczął używać zdrobnienia swego imienia, by przypodobać się młodszemu elektoratowi (Jimmy Carter), ale to pojedynczy, odosobniony przypadek! W świecie showbiznesu mamy do czynienia z takimi nazwiskami:

- Meg Ryan
- Nick Cave
- Kate Winslett
- Liz Taylor
- Al Pacino

Czy miałbym teraz zacząć pisać Gosia Ryan, Mikołajek Cave, Kasia Winslett, Ela Taylor czy Fredzio Pacino? No to przecież jest śmiech na sali! Wiarygodność informacji z takimi kwiatkami leci na łeb, na szyję. Przypominam, że Amerykanie to lud prosty i pragmatyczny. Więc wszelkie skrócenia William-Bill i podobne mają przede wszystkim cel praktyczny i nie niosą żadnego ładunku emocjonalnego. A przypominam, że w języku polskim zdrobnienia mogą mieć nacechowanie pozytywne, albo - w pewnych przypadkach - charakter ironiczny, negatywny! Tym samym przekazywany komunikat znowu staje się nieczytelny - czy ów nieszczęsny "Wiluś" to jest jeszcze trzymanie się pewnych zasad - czy już zalążki ironii?

Trzecia sprawa to sprawa pojedynczych, drobnych błędów rzeczowych. JKM pisze na przykład tak:
"(...) w wyborach prezydenckich p.Hanna Gronkiewicz-Waltzowa prześcigała p.Lecha Wałęsę. Sprzyjające „Bolkowi” telewizje zaczęły pokazywać p.Waltzową na tle pustych ścian – i starannie wybierane puste miejsca na widowni. Wystarczyło. Po trzech dniach poparcie spadło z 17% na 4%. Wiekszośc lubi to, co lubią inni."
Wybory były dwanaście lat temu, więc przypomnę. Nagła utrata tylu punktów procentowych wynikała z utraty poparcia HGW przez Kościół i czarnemu PR-owi tworzonemu przez Radio Maryja. Pokazywanie pustych ścian nie miało nic do rzeczy! Zresztą, gdyby telewizje naprawdę sprzyjały "Bolkowi", to by on te wybory z Kwaśniewskim wygrał! Ale tak przez drobną manipulację ma się dobry przykład do założonej tezy, a przy okazji dogryzło się nielubianemu politykowi...

Korwin-Mikke pisze też często z wrogością o Józefie Piłsudskim. Komendantowi obrywa się przy każdej możliwej okazji. JKM pisze na przykład tak: "Bandyta spod Bezdan (jak nazywał śp.Piłsudskiego ks.Adam kard.Sapieha, arcybiskup krakowski)" Brzmi groźnie, co? Skoro wysoki hierarcha Kościoła tak nazywa Marszałka, coś musi być na rzeczy! Jednak przemilczane jest tutaj kilka faktów:

- skrót ks. na początku nazwiska arcybiskupa to nie skrót od "ksiądz", ale od "książę"
- mamy więc do czynienia z arystokratą - ks. Adam kard. Sapieha oprócz pełnienia funkcji duszpasterskich był również najprawdziwszym... politykiem. W latach 1922-23 pełnił on, jeszcze jako biskup, funkcję senatora II RP z listy Chrześcijańskiego Związku Jedności Narodowej. A politycy, cóż, mówią o sobie różne rzeczy, niekoniecznie uprzejme.
- kard. Sapieha był w ostrym konflikcie z Marszalkiem z powodu przewrotu majowego i procesu brzeskiego.

W takim kontekście wypowiedź kardynała Sapiehy wygląda zupełnie inaczej. Z tym że trzeba podjąć pewien minimalny wysiłek, aby pewne rzeczy zweryfikować. A wtedy wychodzi na to, że Korwin-Mikke wikła swoich czytelników w niekończącą nagonkę obozu sympatyzującego z endecją na człowieka, który bezsprzecznie bardzo się Polsce przysłużył. O ile jednak prostemu internaucie można wmówić bardzo wiele, to w konfrontacji z Waldemarem Łysiakiem (Łysiak pisał o tym w jednym z pierwszych numerów "Niezależnej Gazety Polskiej") JKM wypada blado.

Najpoważniejszy zaś zarzut mam akurat do artykułu z "Najwyższego czasu" zatytułowanego patetycznie "Prawda o Tarczy". Po spędzeniu stosunkowo pokaźnej ilości czasu nad tym tematem jestem nieco poirytowany spekulacjami, które tam przeczytałem. Uważam, że nie ma bynajmniej takich przesłanek, by tarcza miała w rzeczywistości służyć do wykrywania rosyjskich rakiet międzykontynentalnych, a już na pewno nie będzie ona mogła powstrzymać rosyjski atak jądrowy na USA! System NMD jest w stanie zestrzelić kilka rakiet balistycznych - nie ma on szans w porównaniu z potencjałem rosyjskim, który liczy około tysiąca rakiet! Natomiast instalowanie radaru wyłącznie do obserwacji mija się zwyczajnie z celem. Taniej i dyskretniej jest wybudować do tego celu odpowiedniego satelitę.

Generalnie, bardzo cenię Korwin-Mikkego za jego żelazną logikę i zdroworozsądkowe podejście do wielu spraw. Podpisuję się na przykład pod jego stanowiskiem wobec lustracji pod tytułem "Ujawniamy, ale nie potępiamy". Tym niemniej, uważam, że i jako polityk, i jako publicysta, z błahych powodów marnuje on swój potencjał. I za brak politycznego sukcesu ponosi winę nie WSI, ale w dużej mierze on sam.

Tecumseh
O mnie Tecumseh

"Prawie każde pokolenie ma całkiem nowy konserwatyzm kością w gardle stający konserwatywnym ojcom." Armin Mohler "UE jest skazana na niepowodzenie, gdyż jest czymś szalonym, utopijnym projektem, pomnikiem pychy lewicowych intelektualistów." Margaret Thatcher "Często słyszymy o potrzebie wyboru między lewicą i prawicą. Chciałbym jednak zasugerować, że nie istnieje coś takiego, jak lewica i prawica. Jest tylko góra i dół. Możemy podążać w górę, w stronę naszego odwiecznego snu – wolności jednostki, powiązanej jednocześnie z prawem i porządkiem, lub w dół – w stronę totalitaryzmu. Ci, którzy chcą poświęcić naszą wolność w zamian za opiekę społeczną i bezpieczeństwo, wybrali ścieżkę wiodącą w dół." Ronald Reagan

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka