Geremek to przegra

Dziś na pierwszych stronach gazet jeden z najbardziej aroganckich polityków III RP. Państwo prawa nie dorosło do tego, aby wymagać od jego czcigodnej osoby złożenia zwykłego dokumentu. Na temat stosunku do Prawa napisano już tyle tekstu, że aż szkoda mi pisać argumenty piętnujące taką postawę. Ograniczę się do jednego: władza w demokratycznym państwie jest służbą. Nie przywilejem czy losem na loterii. Rządzący świadomie łamiący prawo to pierwszy krok do tyranii. I nie ma od tego żadnych wyjątków, precedensów, tłumaczenia się. Howgh.

Przewidywałem już sytuację, w której nastrój konfliktu powoli przestanie trafiać w oczekiwania społeczne, a ludzie będą oczekiwać "ciepłych kluch". Dlatego też spodziewałem się, że ludzie niezamieszani w bieżące konflikty, jak Olechowski, Palikot czy Gretkowska mogą wkrótce być na fali. W taki sposób tłumaczyłem sobie ugodowe stanowisko większości PiS-u w sprawie antyaborcyjnych poprawek w Konstytucji. Cóż, myliłem się. Konflikt będzie narastał, przekraczając kolejne granice zdrowego rozsądku.

Z takimi stronami jak Geremek, obóz antypisowy tego konfliktu nie wygra. Trzymający się posady rękami i nogami europoseł może mu tylko zaszkodzić. Dzięki umiejętnej propagandzie medialnej widzowie zobaczą zacietrzewionego starca, obrażającego dwie najważniejsze osoby w państwie. Niestety. Kolejny polityk, który mógłby być naszym dyplomatycznym "towarem eksportowym", już wkrótce rozmieni się na drobne.

Chyba że taktyka profesora jest taka, żeby tak naprawdę _pozwolić_ sobie odebrać mandat. W tym momencie obóz antypisowy zarabia duży plus u społeczeństwa. Zyskuje prawdziwego męczennika "polskiego maccarthyzmu" i za dwa lata rozbija Złych Braci w pył. Podejrzewam jednak, że profesor Geremek i jego poplecznicy chcieliby i mieć ciastko, i zjeść ciastko. Nic z tego. Brzuch antylustratorów nadal będzie pusty, a na zaślinione ciastko połakomią się tylko muchy.