Mija właśnie rok od opublikowania raportu Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (Interstate Aviation Committee, Межгосударственный авиационный комитет) odnośnie katastrofy Tu-154 M nr 101 pod Smoleńskiem.
,,Warunki pogodowe w dniu katastrofy były bardzo trudne. Dlatego załoga była ostrzegana, a zgoda na lądowanie nie została wydana - powiedziała szefowa MAK Tatiana Anodina. Z raportu dotyczącego katastrofy Tu 154 wynika, że wina leży po stronie polskiej, a samolot powinien lądować na lotnisku zapasowym.
- Załoga niejednokrotnie otrzymywała informacje o nieodpowiednich warunkach pogodowych na lotnisku. Pomimo tego załoga samolotu Tu 154 nie podjęła decyzji o odejściu na lotnisko zapasowe. To można uznać za początek szczególnej sytuacji w trakcie lotu - powiedziała na konferencji prasowej szefowa MAK.
Było to - wg MAK - naruszenia zasad aeronawigacyjnych Rosji. - Załoga kontynuowała podejście do lądowania. Przy czym warunki pogodowe były gorsze od minimum pogodowego. Ostrzeżenia pogodowe nie wpłynęły na decyzje załogi. Pozwolenie na lądowanie nie było wydane. Współpraca z załogą była niewystarczająca - wyliczała przyczyny katastrofy szefowa MAK. Niedostatki w infrastrukturze lotniska pod Smoleńskiem nie były przyczyną katastrofy - stwierdziła Anodina.
Raport nie wskazuje jednak, żeby to prezydent Lech Kaczyński osobiście zdecydował o lądowaniu w Smoleńsku. Eksperci dopytywani przez dziennikarzy doprecyzowali, że konkretnie poleceń prezydenta nie ma zapisanych. Ich zdaniem sama obecność prezydenta i wielu innych, ważnych osób, wywierały ogromną presję psychiczną na załogę.
- Musimy opublikować prawdę, nawet jeśli jest gorzka, o przyczynach tej katastrofy. Jest to nasz dług wobec ich pamięci i obowiązek zabezpieczenia dalszych lotów – dodała Anodina.
Wiadomo, że samolot w chwili startu z Polski był sprawny. Zdaniem Rosjan załoga nie była jednak odpowiednio przygotowana, m.in. nawigator był po długiej przerwie w wykonywaniu lotów na Tu 154. Ponadto, według raportu, współpraca w załodze samolotu była niewystarczająca. Nie ma też pewności, że poza pilotem, reszta załogi odpowiednio znała język rosyjski.
Dodatkowo - twierdzą eksperci MAK - nawigator wykorzystywał wskazania radiowysokościomierza, a nie urządzenia barycznego, które podawało bardziej precyzyjne dane. - Załoga nie zameldowała o podchodzeniu do lądowania i nie zamówiła radiolokatora. Oznaczało to, że będą lądować na podstawie własnych przyrządów - twierdzi komisja.
Anodina podała 5 bezpośrednich przyczyny katastrofy. Były to:
1. Nie podjęcie na czas decyzji o odejściu na lotnisko zapasowe po informacji o warunkach pogodowych
2. Obniżanie lotu bez widoczności naziemnych punktów i wbrew ostrzeżeniom
3. Brak odpowiedniej reakcji i wymaganych działań przy wielu ostrzeżeniach systemu TAWS i zejście poniżej minimów
4. Podejście do lądowania mimo braku zgody z wieży kontrolnej
5. Na decyzję pilotów miała wpływ presja psychologiczna.
Według raportu MAK przyczyną katastrofy nie było zahaczenie skrzydłem o drzewo. - Manewr uniknięcia zderzenia z brzozą podjęty był w ostatniej chwili. Na minutę przed katastrofą o 8.40:41 maszyna jest na wysokości 100 metrów, to wtedy właśnie rozlega się po raz pierwszy komunikat systemu TAWS - PULL UP, PULL UP.''
(PAP, IAR, money.pl)