Za jednym zamachem zdarzyło mi się popełnić błąd i mieć rację. W którejś z poprzednich notek, pisanych przed poniedziałkową hucpą pana Tarasa i jego Platformerskich Oddziałów Miłości Obowiązkowej, prorokowałem zamieszki i burdy podczas tejże hucpy. I się pomyliłem. Nic większego się nie stało, ktoś tam podobno ochrzcił sobie na kimś glany, no ale tak summa summarum pisząc o awanturach miałem na myśli agresję większego kalibru. To raz. A dwa: miałem rację, pisząc o "manifestacji" Złotej Młodzieży jako o wygodnej przykrywce dla pewnych posunięć Partii, których wolałaby ona nie rozgłaszać (chociaż to akurat żadna prekognicja, po prostu robią tak od trzech lat).
Zazwyczaj rolę tej przykrywki spełniał Pajac z Biłgoraja, którego nazwisko w pewnych kręgach funkcjonuje jako wyjątkowo obrzydliwa inwektywa lub synonim wiadomo-czego. "Janusz, jesteś potrzebny" - i już Janusz pił alkohol w miejscu publicznym, nazywał śp. Prezydenta "chamem", swoim odrażającym sposobem "ja tylko pytam" insynuował mu różne rzeczy, no po prostu - jak trzeba było coś przykryć, to Janusz zaczynał lać i prać Prezydenta bez pardonu, media się oburzały, POlszewicy wzdychali "no tak, ten Janusz może troszkę przesadził, ale w gruncie rzeczy pyta o ważne kwestie" - i już np. obsadzenie jakiegoś apolitycznego stanowiska apolitykiem z PO umykało opinii publicznej. Nie przeszkadza mu nawet fakt, że Prezydent zginął - tym lepiej, nie odszczeknie się, kartofel jeden.
Zauważmy jednak, że od pewnego czasu zamiast Pajaca z Biłgoraja mamy inny, o niebo lepszy pretekst do unikania ważnych tematów: krzyż przed Pałacem Prezydenckim Budą Ruską. Ustawiony jako tymczasowy symbol pamięci o katastrofie i wszystkich tych, którzy w niej zginęli, stał się obecnie "narzędziem walki politycznej", jak to uwielbiają mówić różne ałtorytety za dychę. Nie zawłaszcza go jednak Jarosław Kaczyński, bo pojawił się pod krzyżem raptem parę razy i rzucił na jego temat kilka zaledwie zdań. Robi to PO w sposób dość oczywisty: gromadzący się pod krzyżem ludzie, domagający się godnego upamiętnienia ofiar tragedii, przedstawiani są jako niebezpieczni fanatycy z ogniem w oczach. Partia może robić, co jej się żywnie podoba (kto z Państwa wie, że nie tylko VAT wzrośnie, ale i akcyza?), bo bardziej lub mniej zaprzyjaźnione media i tak będą pokazywać cały czas obrazki z Krakowskiego, budząc w ludziach pewną irytację i zmęczenie. No bo ile można? Zostawcie już ten krzyż, niech go przeniosą, będzie spokój...
Rzeczywiście, ile można? Partia wije się i skręca, żeby nie upamiętnić godnie ofiar tej największej od kilkudziesięciu lat katastrofy narodowej: a to chce krzyż przenosić, a to szef Kancelarii Prezydenta do spółki z wiceprezydentem Warszawy (jakże ważni panowie!) przybijają do Pałacu Budy tablicę z absurdalnym napisem, sławiącą... miejsce. I wszyscy o tym mówią, a Partii takie przeciąganie tematu jest na rękę. Kilka pieczeni na jednym ogniu można upiec bez większego problemu: Janusz trochę odpocznie, pokręci się konkretne lody, przyłoży się Kaczyńskiemu, może też oberwą "czarni" i ci zaściankowi, wstrętni katolicy... Bo proszę zwrócić uwagę, że od dwóch tygodni nie mówi się dokładnie o niczym innym.
3 sierpnia - teatrzyk będący rzekomą próbą przeniesienia krzyża do kościoła św. Anny. Wielkie zbiegowisko, pełno kamer, a ostatecznie - nic nie wyszło.
9 sierpnia - pan Dominik Taras na czele aktywu robotniczego Złotej Młodzieży z Fejsbuka spontanicznie organizuje "pokojową manifestację" na Krakowskim Przedmieściu. Wypływają jego wrzucone do sieci zdjęcia z bronią, prosty wniosek - na pewno będą rozróby! Znowu: atecja wszystkich stacji skupiona na gościu podrzucającym jajecznicę na ASP i jego hordzie.
12 sierpnia - farsa z przybijaniem do Pałacu Prezydenckiego Budy Ruskiej tablicy, de facto tablicy ku czci Krakowskiego Przedmieścia. Znów - jedni się oburzają, że to niegodne, inni mówią "macie co chcieliście, to teraz wyp...". I tylko nieliczni blogerzy piszą o stawianiu przez władze państwowe pomnika bolszewickim najeźdźcom z roku 1920.
Ale jazda, nie? Ciekaw jestem, jak długo na tym pociągną, kiedy wreszcie krzyż się znudzi i będą musieli wrócić do Pajaca z Biłgoraja. Kiedy by to nie było, każdy dzień przynosi nieodwracalne szkody - zarówno przez kręcone intensywnie lody, jak i przez wzmożone wysiłki rozpuszczania "zdrowej siły Narodu" w bezmózgiej barbarii, która to bezczelna barbaria ma coraz większe poczucie bezkarności.
Niebezpodstawnie.