Oglądam wywiad z Bonim. Stopień załgania tej dość odrażającej postaci jest nadal na mistrzowskim poziomie. Nie jestem fanem Mikkego. Uważam że takie rękoczyny to zwyczajne chamstwo. Ale te łgarstwa Boniego sprawiają że mimo woli odczuwać zaczynam sympatię do JKM. Boni jak łgał tak łga. W 92 kipiał świętym oburzeniem i ubliżał lustratorom udając chodzącą niewinność. Kłamał. Dziś tworzy mit gieroja który odważnie wyznał grzechy w 2007. Kłamie. To nie była odwaga. Miał załatwiony stołek u Tuska. Warunkiem przyspawania się do stołka i koryta było niepodważalne oświadczenie lustracyjne. Mając gwarancje że stołek dostanie, doznał cudu olśnienia po kilkunastoletniej amnezji.
Twierdzi że to wydarzenie, to niebywały w polskiej polityge precedens. Łżę! Precedens stworzył jego pertyjny kumpel Frasyniuk poseł UW w latach 90-tych. tłukąc po twarzy posła LPR niejakiego Stryjewskiego w studiu telewizyjnym.Potem triumfalnie peregrynował po zaprzyjażnionych mediach Nie przypominam sbie demonstrowanej wtedy odrazy Boniego.
Jest także o bojkocie, ostracyzmie, kordonie sanitarnym w mediach... Frasyniukowi zapewne dodziś na powitanie rzuca się na szyję...
Można by tak dalej ale szkoda na tego osobnika mojego palca.
Przy okazji widać jak na dłoni załganie "polityków" i "mediów" . Wtedy do ostracyzmu nikt nie wzywał. Nikt nigdy nie budował kordonu sanitarnego. Frasyniuk jak trzeba to dostaje "sitko" aby ogłaszać różne bzdurne przemyślenia jako że orłem intelektu nie jest. Nie ma też cywilnej odwagi by publicznie upomnieć się o palmę pierwszeństwa
