Polityczni "jedno- i bez-jajowcy" wcześniej czy później lądują na śmietnikach historii rozpływając się w nicość i pozostawiając po sobie co najwyżej smużkę ulotnego fetorku i może jeszcze grupkę upających się nim fetyszystów i "wiecznie wczorajszych".
Wystarczy spojrzeć za miedzę - dzień po odebraniu Guido Westerwelle mandatu szefa Wolnych Demokratów (FDP) nikt już w tej partii nie chce wiedzieć kim był ten człowiek.
Wracając na nasze własne poletko muszę stwierdzić, że nasi rodzimi "jedno- i bez-…" jakoś lepiej potrafią utrzymać się na powierzchni - być może pomaga im w tym nasz rodzinny gen zawziętości. Jak się Polok zaweźmie to i przetrzymo.
Brak rzeczonych akcesoriów (tu: jaj) nasi rodzimi ... usiłują zasłonić papierowymi atrapami w rodzaju "raportów o stanie rzeczy…".
Papier - materiał nietrwały i lekki, przy każdym oddechu lata na boki odsłaniajac ukrytą pod nim wstydliwie nagą nicość. Wrażenia nie robi to jedynie na fetyszystach upajających się uparcie rozsiewanym przez "jedno- i bez-…" fetorkiem.
