No i stało się. Naród wybrał. Dobrze czy źle? Ujmę to tak. Chyba mógł wybrać lepiej. Jarek K. to może nie ideał, ale dałby pewną równowagę. Taki bezpiecznik na głupie pomysły PO jak chociażby Rejestr Stron i Usług Niedozwolonych czyli swoisty zalążek cenzury Internetu. Ludzie jednak woleli Bronka K. Człowieka o niejasnych (a może jasnych?) powiązaniach z WSI. Jedno jest pewne. Platforma ma teraz przerąbane bo nie będą mogli zwalać swojej niekompetencji i lenistwa na "kaczora w pałacu". Teraz jak coś zrąbią to będzie to tylko i wyłącznie ich wina. Mam nadzieję, że nie obraliśmy właśnie wariantu włoskiego z uwielbianym przez wszystkich rządem, któremu wszystko uchodzi na sucho.
Tyle tytułem wstępu na gorąco. A w komisji? W komisji był spokój. W zasadzie mógłbym powtórzyć to co pisałem po pierwszej turze. Nie będę się jednak powtarzał. Dodam tylko że tym razem znalazł się mąż zaufania. Przedstawiciel Komitetu Wyborczego Jarosława Kaczyńskiego obserwował naszą pracę na kilka minut przed i cały czas po zamknięciu lokalu. Nie miał żadnych uwag do naszej pracy. Zresztą nie mógł/nie powinien bo jeśli pojawiały nam się jakieś nieścisłości to liczyliśmy i sprawdzaliśmy aż do znalezienie błędu. Jak zwykle wszystko było sprawdzone co najmniej dwukrotnie, co najmniej przez dwie osoby.
Frekwencja niezła. Nieco niższa niż przy pierwszej turze (mówię oczywiście o mojej komisji). Nieco więcej osób z zaświadczeniami. Nieco więcej głosów nieważnych. Generalnie cisza, spokój i brak problemów.
Wyniki są jakie są i pozostaje nam teraz trzymać kciuki lub modlić się (co kto woli) aby to wszystko jednak dobrze się skończyło.
Idę spać bo padam z nóg. Dobranoc.
