Będzie króciutko o Polańskim - ale to będzie w nieco innym kontekście. Moim zdaniem w sprawie Polańskiego już dawno przestało chodzić o bzyknięcie trzynastki. Chodzi o coś innego: O powagę amerykańskiego prawa. Polański miał ugodę którą złamał i uciekł - zupełnie jak by to zrobił w Polsce tylko że w Polsce sprawa przedawniła by się i o wszystkim by zapomniano, zwłaszcza że przecież to Polański więc jakby co, zawsze można by prawo zmienić i zastosować wstecz (vide jedna pani Prezydent miasta czy prokurator bez uprawnień prokuratorskich) albo obstalować sobie jakąś korzystną wykładnię w SN albo TK. Ale to Polska, w USA prawo może przymknąć oko ta to i owo (bo czym jest 90 dni odsiadki za spojenie i odurzenie nieletniej a następnie przelecenie jej) ale NIGDY nie przymknie oka na robienie sobie z niego jaj - a reżyser łamiąc ugodę potraktował amerykański wymiar sprawiedliwości jak szmatę.
Tymczasem wczoraj, w PR3 usłyszałem coś takiego:
Szwajcarzy w II Wojnie Światowej tez Żydów Niemcom wydawali
No k...a mać, co ma jedno do drugiego??? Jakby szukać na siłę to Polański nawet nie jest Żydem bo jego matka była Polką.
Mam nadzieję, że teraz mu dowalą zdrowo. Za głupotę.
P.S.: Prośba do administracji S24 o utworzenie kategorii "Prawo".