Uśmiałem się serdecznie czytając notkę na temat kampanii Brytyjskiej Partii Narodowej u Parakaleina - rzeczywiście - pisanie o pozbywaniu się obcokrajowców zabierających prace Brytyjczykom i podpieranie sie w tym historią Bitwy o Anglię ze Spitfirem w oznakowaniu Dywizjonu 303 im. Tadeusza Kościuszki wzbudza wesołość. Plakat zafundowany odbiorcom przez brytyjskich narodowców istotnie na pierwszy rzut oka wydaje sie byc ogromną merytoryczna wpadką jednakże jeśli sie spojrzy na sprawę szerzej to uśmiech na ustach gaśnie i uświadomiony historycznie odbiorca, zwłaszcza polski moze a nawet powinien dojśc do raczej gorzkiej końcowej konstatacji.
Owszem, wrzesień i październik roku 1940 kiedy pod niebem Anglii ważyły się de facto losy Europy to czas chwały polskich lotników. Dywizjon 303 pomimo iz został uznany za w pełni operacyjny dopiero na przełomie sierpnia i września a więc mniej więcej w połowie kampanii uzyskał najlepsze wyniki z całego RAF-u notując 110 zestrzeleń pewnych. Co prawda pomogła tu doskonała dyslokacja jednostki - na podlondyńskim lotnisku Northolt jednak słabym pilotom i to by nie pomogło. A polscy piloci nie byli slabi. Byli mistrzami. Byli mistrzami w swoim fachu i nie przeszkadzało im w odnoszeniu zwycięstw powietrznych to, że w czasie Bitwy o Anglie nie latali na Spitfire'ach ale na starszych i znacznie ustępujących Messerschmittom Hurricane'ach. Dowiedli, że pośród churchillowskich "nielicznych" oni są elitą. Najlepszymi z najlepszych.
Dziś, po 68 z górką latach od tamtych wydarzeń brytyjscy narodowcy jak sie rzekło rozpoczęli kampanię na rzecz pozbycia się cudzoziemców pracujących w Wielkiej Brytanii i firmują to wizerunkiem "polskiego" Spitfire'a. Nie wiem, czy było to zamierzone czy wyszło samo ale zamiast wielkiej, osmieszajacej autorów plakatu pomyłki wyszedł olbrzymi, monstrualny wręcz cynizm. Dlaczego?
Ano dlatego, że Bitwa o Anglię - jak zresztą każda operacja militarna i polityczna która ma miejsce w trakcie wojny jest związana w sposob nierozerwalny z innymi działaniami tej wojny. Od takiego czy innego wyniku jednej bitwy zalezy jak i czy w ogóle będzie toczona następna i w rezultacie końcowym kiedy i jak odbędą sie rokowania pokojowe. Nie można mówić o Polakach w Bitwie o Anglię nie pamietając, że II Wojna Swiatowa to także brytyjskie gwarancje z kwietnia 1939, sierpień 1939 i pakt Ribbentropp-Mołotow, wrzesień i oficjalny początek potem Francja i Norwegia 1940, i tak po kolei, aż do końca wojny która dla Polaków skończyła się nie 8 lub 9 maja 1945 roku ale wcześniej. w dniach 4-11 lutego 1945. Skończyła się, gdy Polska odbierała zapłatę za 1939, za Narvik, Francję, Wielka Brytanię, Tobruk, Monte Cassino, Falaise, Arnhem, Axel... Skończyła sie ogloszeniem całkowitej polskiej klęski w tej wojnie, skończyła sie ogłoszeniem marności i bezsensu walki Polaków na lądach, morzach i w powietrzu.
Dziś, 64 lata po zakończeniu II Wojny Światowej Brytyjczycy mówią: Precz z Wielkiej Brytanii. Popracowaliście - i wystarczy
I ilustrują to Spitfire'em oznakowanym szachownicami.
Nie znają historii?
Czy znaja ja lepiej od tych, którzy z nich szydzą?
A może to sama historia zachichotała?