Głos na Grzegorza Brauna w wyborach prezydenckich oddało ponad 120 tysięcy wyborców, co dało wynik 0,83%. Biorąc pod uwagę minimalną obecność w najpopularniejszych mediach z pewnością jest to spory sukces. W przypadku Brauna prawdziwy wynik jego kampanii to jednak nie liczba zdobytych głosów, a skala uświadomionych przez niego wyborców, którzy z jego ust usłyszeli prawdę o stanie państwa.
Zwolennicy reżysera zadają sobie pytanie: co dalej? Już jesienią czeka nas kolejne wyborcze starcie. Braun nie należy do żadnej z partii, co praktycznie uniemożliwia start w wyborach do sejmu. Wygląda więc na to, że do wyboru pozostają trzy scenariusze.
Pierwszy z nich zakłada start do senatu. W tym wypadku obowiązują JOW-y, ale jak pokazuje obecny układ sił, nie jest łatwo przebić się bezpartyjnemu kandydatowi. Nawet jeśli udałoby się zasiąść w senackich ławach, to należy pamiętać, że te rola tej izby jest dość marginalna, obrady rzadko kiedy są transmitowane przez telewizje, co znacząco uniemożliwi przekazanie swoich poglądów szerszej rzeszy rodaków.
Kolejnym rozwiązaniem byłby start z list ugrupowania bliskiego jego poglądom, czyli np. KORWiN, Ruch Narodowy. To oczywiście wiązałoby się z częściową utratą niezależności, ale sprawiłoby, że Braun miałby w przypadku przekroczenia przez daną partię progu wyborczego sporą szansę na mandat poselski. Najlepszym okręgiem byłby zapewne ten, w którym głosuje Polonia, czyli warszawski. To właśnie wśród polaków mieszkających za granicą reżyser i scenarzysta ma bardzo duże poparcie.
Trzecia opcja to ta, która na dziś jest najbardziej realna, czyli samodzielny start w wyborach, pod egidą własnego komitetu wyborczego. Zalążek ruchu wyborczego tworzony jest za pomocą strony pobudka.org. Strona internetowa ma za zadanie poprawić komunikacje między zwolennikami potrzeby „budzenia śpiących rycerzy”, a konkretniej pomóc w organizacji festynów, podczas których można będzie promować poglądy Brauna.
Rozwiązań jest sporo, a ostateczne decyzje muszą zapaść już niebawem, bo czasu do wyborów zostało bardzo mało. Z pewnością Grzegorz Braun, jak przystało na scenarzystę, napisze dla siebie najlepszy scenariusz.
